niedziela, 29 grudnia 2013

XLIV Rozdział + nowina :3

PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM :3

*oczami Ally*
Jechaliśmy samochodem tego przystojnego detektywa. Było już późno w nocy, gdzieś około drugiej. Na dworze było cicho, tak jak i u nas w aucie. Nikt nic nie mówił, nikt nawet nie miał odwagi wypowiedzieć chociaż jednego słowa. Każdy z nas był za bardzo zdenerwowany i roztrzęsiony, aby zacząć rozmowę.
Siedziałam z tyłu na środkowym miejscu, z mojej lewej był Mike, z prawej Dez, a obok kierowcy Trish. Miałam wrażenie, że czas ciągnie się niemiłosiernie. Ze stresu zaczęłam zwijać resztę swojej koszuli. Poczułam jak Dez wpatruje mi się z uwagą.
-Nie można szybciej? - rudzielec spytał nagle detektywa. Mężczyzna tylko spojrzał na niego.
-Proszę - wyszeptałam łapiąc wzrok Andrew. Chwilę się zastanawiał i nagle się odezwał.
-Ale macie nikomu o tym nie mówić, jasne? - spytał, ale nawet nie zaczekał na naszą odpowiedź i już wyjął syrenę policyjną, zwinnie położył ją na dachu, włączył i momentalnie dodał gazu. Pojechał tak szybko, że w pierwszej chwili polecieliśmy lekko do tyłu. Teraz mężczyzna mógł jechać nie bacząc na przepisy drogowe. Byłam świadoma tego, że detektyw złamał dla nas przepisy, ponieważ z tej syreny można korzystać tylko i wyłącznie podczas pościgów i innych akcji policyjnych. Zrobił dla nas wyjątek za co jestem mu dozgonnie wdzięczna.
A jeżeli Austin z tego nie wyjdzie? Co jeśli nie zdąże mu niczego wytłumaczyć? Co jeśli Kira miała racje? Co będzie jeżeli blondyn nie będzie w stanie mi już nigdy zaufać? A co jeśli jego miłość do mnie zniknęła? Przez te wszystkie sytuacje związane z Dallasem musiałam kłamać i to wiele razy...
Z moich oczu popłynęła mi łza. Wytarłam ją wierzchem dłoni. Patrzyłam przed siebie beznamiętnym wzrokiem. Nagle poczułam jak ktoś delikatnie ujmuje moją dłoń. Spojrzałam na Mike'a. Był blady, krew odpłynęła mu z twarzy. Uśmiechnął się do mnie smutno. Uścisnęłam jego dłoń. Wiedziałam, że on także się bał. Bał się, że jak już przyjedziemy do szpitala będą czekać na nas złe wiadomości...
* * * * *
Wbiegliśmy do szpitala. To miejsce nie wiąże mi się z przyjemnymi wspomnieniami. Byłam tu po wypadku Austina, a także po tym jak Dallas mnie pchnął czym spowodował mój upadek niosący zanik pamięci. Biegnąc tym długim i białym korytarzem poczułam, że wszystkie złe myśli powracają do mnie ze zdwojoną siłą. Zaczęłam szybciej oddychać.
Po drodzę spotkaliśmy jakąś pielęgniarkę.
-Przepraszam, czy wiadomo coś o stanie Hannah Cullen? - zapytał Mike zatrzymując kobietę, która w tym momencie wyglądała jakby się gdzieś spieszyła. Spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.
-A Pan jest z rodziny? - spytała, a brunet zamilkł.
-To jest moja kuzynka - powiedziałam pospiesznie mając nadzieję, że kobieta mi uwierzy i zaufa, jednak tak nie było.
-A mogę zobaczyć jakiś dowód, który potwierdzi pańskie pokrewieństwo? - spytała pospiesznie wciąż patrząc na zegarek. Musiała się bardzo spieszyć.
-Niestety nie mam przy sobie...
-Witam Panią, detektyw Andrew Doney z policji. Muszę wiedzieć wszystko o stanie Hannah Cullen oraz Austinie Moon'ie - powiedział pokazując przy tym odznakę - Taki dokument wystarczy? - spytał, a kobieta przyjrzała się odznace. Miałam okazję się jej przyjrzeć. Była młoda, miała może dwadzieścia sześć lat. Miała bladą cerę, duże niebieskie oczy, czerwone usta i blond włosy związane w wysoki kucyk. Była bardzo ładna.
-Tak, wystarczy - powiedziała i uśmiechnęła się do nas lekko - Przepisy - wytłumaczyła, a my kiwnęliśmy głowami. Wiemy, że kobieta nie mogła nam nic powiedzieć nie będąc pewna, że jesteśmy spokrewnieni z pacjentami -Zaraz przyjdę i poinformuję państwa o wszystkim, ale teraz muszę szybko iść na salę operacyjną. Wybaczcie - powiedziała i szybko pobiegła do jakiegoś pomieszczenia.
Zdziwiona tym, że mężczyzna się za nami wstawił, odwróciłam się w jego stronę. Brwi miałam lekko uniesione. Zobaczyłam, że detektyw spojrzał się na mnie i uśmiechnął się do mnie lekko.
-Usiądźcie lepiej - powiedział i poszedł do automatu z kawą.
-Ally, chodź - powiedział Dez prowadząc mnie, abym usiadła na krześle w korytarzu. Dałam prowadzić się przyjacielowi. Usadowiłam się na twardym siedzeniu, a tuż obok mnie usiadł Mike. Natomiast Dez z Trish usiedli na innych krzesłach z drugiej strony korytarza. W tym momencie mogliśmy spokojnie porozmawiać.
-Więc jednak zaczęliście się umawiać? - spytałam szeptem, a brunet spojrzał na mnie zdziwiony - Ty i Han. Chociaż ci to odradzałam, pamiętasz?
Chłopak spuścił ze mnie wzrok.
-Taki był plan - wyszeptał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-Jaki plan? - spytałam cicho. Brunet nie odpowiadał mi chwilę tylko nerwowo ściskał swoje dłonie.
-Gdy cię poznałem miałem wrażenie, że się kogoś obawiasz i chyba się nie myliłem - spojrzał na mnje wymownie, a ja spuściłam swój wzrok - Jednak ty postarałaś, aby odwieść mnie od tej myśli... Zaczęliśmy trenować, ale to nie trwało długo, bo miałaś wypadek. Gdy się o nim dowiedziałem to odnalazłem Austina, aby poinformować go o moich podejrzeniach. Wtedy dowiedziałem się o tym, że masz chłopaka Dallasa i, że Austin nie był wcale pewien co do jego czystych zamiarów w stosunku do ciebie. No i właśnie wtedy wraz z Dezem i Trish postanowiliśmy dowiedzieć się kto cię tak okalecza i chronić cię przed tą osobą. Jednak, jak mam być szczery, wszyscy od razu stawialiśmy na Dallasa, lecz najpierw musieliśmy być tego stu procentowo pewni - powiedział cicho Mike, a mnie zatkało. Moi przyjaciele postanowili mnie ochronić, mimo że ja też próbowałam to robić przez cały ten czas. Spojrzałam zszokowana na rudzielca i czarnowłosą. Dez obejmował opiekuńczo dziewczynę, aby mogła poczuć się bezpieczniej i mogła, choć na chwilę, odpocząć od tego wszystkiego co się ostatnio wydarzyło. Widząc ten widok uśmiechnęłam się lekko.
-To znaczy, że odkąd straciłam pamięć wy zaczęliście działać? - spytałam wpatrując się w bruneta, jednak on kiwnął przecząco głową.
-Twoi przyjaciele już wcześniej coś podejrzewali i próbowali się czegoś dowiedzieć, po twoim wypadku ja dołączyłem - wyszeptał. Ciągle mówiliśmy cicho, by nikt, a przede wszystkim Andrew, nas nie usłyszał.
-Ale dlaczego? - nie mogłam pojąć, że właśnie on chciał mi pomóc. Chłopak westchnął ciężko.
-Miałem siostrę. Nazywała się Lucy... - Mike w tym momencie opowiedział mi o swojej siostrze. Nie mogłam wierzyć własnym uszom, że ktoś mógł w taki sposób skrzywdzić młodą dziewczynę. Po policzku spłynęła mi łza.
-Tak mi przykro - wyszeptałam i objęłam go delikatnie, a on odwzajemnił mój gest.
-A co do Han... - zaczął brunet odrywając się ode mnie lekko. Spojrzałam na niego uważnie - Miałem ją w sobie rozkochać, aby móc się czegoś dowiedzieć, jeśli ona miała z tym wszystkim coś wspólnego. Problem polegał na tym, że...
-Że się w niej zakochałeś - przerwałam mu i uśmiechnęłam lekko. Mike odwzajemnił mój gest.
-To, aż takie oczywiste? - spytał z lekkim uśmiechem.
-Trochę - powiedziałam odwzajemniając jego gest.
-Tobie też nie jest łatwo to ukryć - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona - Austin. Nigdy nie przestałaś go kochać, prawda? - spytał, a ja otworzyłam lekko usta, aby jakoś mu odpowiedzieć, ale w tym momencie przyszła pielęgniara, która mnie uprzedziła:
-Witam Państwa, pacjent Austin Moon - zaczęła, a my wszyscy szybko wstaliśmy z krzeseł podchodząc do niej szybko. To samo uczynił detektyw - jest na sali operacyjnej, jednak jego stan zdrowia jest stabilny. Musieliśmy sprawdzić czy jakiekolwiek narządy zostały uszkodzone, jednak na szczęście pacjent nie doznał tak poważnych obrażeń. W tej chwili doktor Fritz próbuje zaszyć ranę na brzuchu oraz na ramieniu uprzednio sprawdzając czy wszystkie mięśnie są całe i nie zostały w jakiś sposób naderwane - powiedziała na jednym tchu, a mnie kamień spadł z serca. Nic mu nie będzie, przeżyje...
-A co z Hannah? - spytał przejęty brunet. Pielęgniarka spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
-Jej stan jest bardzo ciężki. Kula uszkodziła wątrobę. Nie wiemy na razie czy coś więcej, lecz jesteśmy dobrej myśli - powiedziała spokojnie pielęgniarka, a z twarzy bruneta odpłynęła krew. Zobaczyłam, że jego ciało wiotczeje. Kolana zaczęły się pod nim uginać. Dez podszedł szybko do niego i złapał go, aby przypadkiem nie upadł - Jednak pacjentka straciła dużo krwi. Potrzebujemy dawcy.
-Ja oddam jej krew - Mike powiedział ledwo słyszalnym głosem, a kobieta spojrzała w jakieś papiery.
-Jaką ma Pan grupę krwi? - spytała nieodrywając wzroku od kartki.
-ABRh+ - powiedział, a pielęgniarka cicho westchnęła.
-Przykro mi, ale Pan nie może zostać dawcą.
-Dlaczego? - spytał zdenerwowany całą tą sytuacją.
-Ponieważ pacjentka ma grupę ARh+. Pańska grupa krwi charakteryzuje się tym, że może Pan przyjąć każdą grupę krwi, jednak ofiarować może tylko i wyłącznie osobie o tej samej grupie co ma Pan. Przykro mi... - powiedziała cicho, a brunet zaczął kiwać głową z niedowierzaniem.
-Ja oddam krew. Mam taką samą grupę - usłyszałam swój głos wydobywający się z mojego gardła.
-Ma Pani skończone osiemnaście lat? - spytała mnie młoda kobieta, a ja kiwnęłam twierdząco głową - W takim razie zapraszam za mną - powiedziała i spojrzała jeszcze na moich przyjaciół - Zaraz kogoś do Państwa przyślę, aby was opatrzył - powiedziała, a ja się im przyjrzałam. Dez miał małą ranę ciętą z boku szyji i pocharatane całe dłonie. Trish nie miała jakiś szczególnych ran prócz dużych siniaków i optarć. Mike natomiast miał ranę na przedramieniu i dziwnie kuśtykał. Może coś mu się stało z kolanem. Jednak prócz tych obrażeń każdy z naszych chłopców byli mocno pobici, miejscami aż do krwi - Zapraszam - powiedziała kobieta i ruszyła pospiesznie w stronę drugiego korytarza. Zrobiłam dwa kroki za nią, lecz nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za dłoń. Odwróciłam się i zobaczyłam wpatrującego się we mnie bruneta.
-Dziękuję - powiedział, a ja się do niego lekko uśmiechnęłam.
-Daj spokój, to tylko krew.
-Za wszystko - dopowiedział, a ja zrozumiałam o co mu chodzi. W jego oczach widziałam wdzięczność za to, że uchroniłam Hannah od więzienia.
-Ty zrobiłeś dla mnie to samo - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Uratował mnie wraz z moimi przyjaciółmi, gdyby nie on nie wiem co by się stało. Uśmiechnął się do mnie lekko i po tym ja pospiesznie podążyłam za pielęgniarką.
Szłyśmy bardzo szybko do jakiegoś pomieszczenia, musiałyśmy się spieszyć, bo krew trzeba prędko dostarczyć organizmowi blondynki. Weszłyśmy do małego pokoju i kobieta wskazała mi gdzie mam usiąść. Usadowiłam się na twardym krześle i podałam jej rękę, którą pielęgniarka przygotowała do pobrania krwi.
-Jesteś pewna? Wyglądasz na wyczerpaną - stwierdziła z troską kobieta patrząc na mnie uważnie. Kiwnęłam głową.
-Jestem pewna - powiedziałam, a ona szybko zaczęła przygotowywać wszystko do pobrania mi krwi. Jednak zanim zaczęła, spojrzała na mnie uważnie i po chwili chwyciła za telefon.
-Annie? Możesz przyjść do 23 z opatrunkami, igłą i nitką?... Dzięki - powiedziała do słuchawki, rozłączyła się i przystąpiła do pobierania mi krwi. Gdy wbiła mi igłę w żyłę, cicho syknęłam z bólu - Wybacz.
-Nic nie szkodzi - powiedziałam patrząc jak kobieta napełnia pół litrowy woreczek moją krwią.
-Napij się - powiedziała wskazując ruchem głowy na kubek wody.
Chwyciłam go i szybko opróżniłam.
Po paru minutach milczenia, woreczek był już prawie pełen. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanęła młoda dziewczyna o rudych włosach. Weszła trzymając w dłoniach tacę z narzędziami do szycia i paroma opatrunkami.
-Hej Melanie, mam tu o co prosiłaś - powiedziała z uśmiechem i położyła tacę na stoliku obok blondynki.
-Dzięki - odpowiedziała i wyjęła igłę z mojej żyły, gdy woreczek był już pełen. Zabezpieczyła go i podała dziewczynie - Pobiegnij na salę operacyjną do doktora Hussain, dobrze? Tylko szybko, bo pacjentka potrzebuje tej krwi na już - powiedziała, a Annie kiwnęła głową i pospiesznie wyszła z sali. Blondynka, o imieniu Melanie, nałożyła mi opatrunek na ręku w miejscu, gdzie przed chwilą była wbita igła - Teraz opatrze ci wszystkie rany i zszyję je, dobrze? - spytała patrząc na mnie z troską.
-Dobrze - powiedziałam przełykając ślinę.
-To może trochę boleć, ale muszę to zrobić, aby nie wdał się żadne zakarzenie - wytłumaczyła, a ja kiwnęłam głową.
-Rozumiem - powiedziałam cicho, a ona się do mnie szczerze uśmiechnęła i wzięła się do pracy.
Po kilkunastu męczących minutach kobieta skończyła mnie opatrywać i obie ruszyłyśmy pod salę operacyjną, gdzie czekali na mnie przyjaciele, a kobieta musiała się znaleźć. Gdy zobaczyłam znajome mi twarze od razu się uśmiechnęłam.
-Ally, wszystko dobrze? - spytała mnie Trish, a ja kiwnęłam głową.
-Proszę Państwa radzę, aby udali się Państwo do naszej szpitalnej kawiarni i tam odpoczęli oraz zaczekali na nowe informacje dotyczące pacjentów - poradziła nam pielęgniarka i zniknęła za drzwiami sali operacyjnej.
-Ma rację, chodźcie - powiedział detektyw Andrew, a my po chwili skierowaliśmy się za mężczyzną.
* * * * *
Siedzieliśmy na miękkich kanapach już ponad godzinę. Opierałam głowę o ramię mojej przyjaciółki, a z drugiej strony siedział Dez. Natomiast Mike i detektyw siedzieli na drugiej kanapie obok nas.
-Mike mi wszystko powiedział. Dziękuję wam za wszystko - powiedziałam ściskając ich dłonie, a oni odwzajemnili mój gest.
-Dla ciebie wszystko - wyszeptał Dez, a ja się do niego uśmiechnęłam i po chwili ponownie ułożyłam wygodnie głowę na ramieniu Trish.
Siedzieliśmy tu tak długo, że powoli zaczynało mną nosić. Stwierdziłam, że długo tak nie wytrzymam. Moje dłonie zaczęły mi się trząść. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Zamknęłam oczy. Nie, tak nie wolno mi myśleć. Nagle moją głowę zaczęły zaprzątać inne myśli - Czy to jest takie oczywiste, że nadal czuję coś do blondyna? Czy widział to tylko Mike? Zaczęłam przygryzać swoją wargę ze stresu.
-To Państwo czekają na wieści o stanie Hannah Cullen oraz Austina Moona? - usłyszałam głos jakiegoś starszego mężczyzny i od razu otworzyłam oczy spoglądając na niego. Wszyscy zerwalśmy się równe nogi.
-Tak, to my - powiedziała pospiesznie Trish.
-Nazywam się Hussain i operowałem przed chwilą pacjentkę...
-Co z nią? - przerwał mu Mike, który ze strachu o blondynkę stał się bardzo niecierpliwy.
-Okazało się, że kula tylko drasnęła wątrobę i nie uszkodziła żadnego innego narządu ani tętnicy, więc udało nam się ją uratować. Stan pacjentki jest ciężki, ale stabilny - powiedział doktor, a brunet chwilę trawił tą wiadomośc i w końcu, ze łzami w oczach, odetchnął z ulgą. Widziałam, że na jego twarzy pojawił się uśmiech szczęścia.
-Gdzie ona teraz jest? - spytał pospiesznie.
-W sali nr 47, jednak nie można jej teraz odwiedza... - mężczyzna nie dokończył, bo Mike od razu pędem ruszył w stronę pomieszczenia, gdzie znajdowała się Han - Proszę Pana! - krzyknął za nim i już miał pobiec w kierunku chłopaka, lecz ja go zatrzymałam chwytając go za ramie.
-A co z Austinem? - spytałam go, a on popatrzył na mnie.
-Stracił trochę krwi, ale to nie stanowiło dla nas wielkiego problemu. Zaszyliśmy ranę na brzuchu z zadowoleniem stwierdzając, że żaden narząd wewnętrzny nie uległ uszkodzeniu. Jednak jego mięsień naramienny został trochę przecięty, dlatego musieliśmy go zoperować. Udało nam się uratować ten mięsień, lecz pacjent musi teraz leżeć i uważać na siebie - powiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Gdzie on leży?
-Teraz Pani nie powiem, bo poleci Pani tak samo jak tamten chłopak, a pacjent koniecznie musi odpocząć - doktor miał kamienną twarz, a słysząc jego słowa mój uśmiech zniknął.
-Ale ja muszę wiedzieć - powiedziałam trochę agresywnie. Jak zaraz mi ten doktor nie powie gdzie on leży to się na niego rzucę, obiecuję.
-Przykro mi, lecz nie po... - zaczął doktor, jednak przed nim stanął Andrew z odznaką.
-Bardzo proszę - powiedział wymownym głosem. Mężczyzna spojrzał tylko na tą odznakę i westchnął zirytowany.
-Sala 53 - powiedział, a ja bez zastanowienia rzuciłam się biegiem w poszukiwaniu tej sali. Musiałam ją znaleźć. Musiałam go znaleźć. Z mojego oka poleciała łza, a ciało się trzęsło ze stresu, niecierpliwości i radości, że za chwilę ujrzę uśmiechniętego chłopaka z blond czupryną.

*oczami Mike'a*
Biegłem białym korytarzem z walącym sercem. Żyje. Przeżyje. Nie jest łatwo, ale przeżyje. Złapałem się na tym, że mimowolnie moje kąciki ust podniosły się do góry. Spojrzałem na jedne drzwi w korytarzu. Sala 47. Podszedłem szybko do nich i z trzęsącymi rękoma otworzyłem je powoli.
Moim oczom ukazał się widok leżącej bladej dziewczyny podłączonej do niezliczonej ilości kroplówek. Moje usta lekko się otworzyły. Wszedłem do sali zamykając za sobą drzwi. Powolnym krokiem podszedłem do łóżka i usiadłem przy nim na krześle ujmując dłoń blondynki w swoje. Uścisnąłem ją lekko i podniosłem, aby złożyć na niej delikatny pocałunek. Po tym skromnym geście poczułem jak ciało dziewczyny się porusza. Nagle odwróciła głowę w moją stronę i otworzyła oczy.
-Han... - wyszeptałem uśmiechając się przy tym. Dziewczyna zaczęła się powoli rozglądać.
-Gdzie ja jestem? - spytała ochrypiałym głosem.
-W szpitalu. Wszystko jest dobrze, będziesz musiała tu trochę poleżeć, ale jesteś bezpieczna. Mówiłem ci, że jesteś silna - powiedziałem nie mogąc oderwać od niej wzroku. Han w końcu spojrzała na mnie, a na mój widok się lekko uśmiechnęła.
-Witaj - powiedziała i po chwili uśmiech zniknął z jej twarzy - Musimy porozmawiać - powiedziała z trudem.
-Han, możemy później. Teraz musisz odpocząć.
-Nie - przerwała mi stanowczo - Muszę teraz ci to wszystko wytłumaczyć - powiedziała i z trudem poprawiła się na łóżku. Na jej twarzy pojawił się grymas spowodowany bólem, jednak po chwili on zniknął. Blondynka spuściła ze mnie wzrok - Gdy przyjechałam tu do Dallasa, nie miałam o niczym pojęcia. A jak poznałam Austina to on zaczął mi się podobać, a ja łudziłam się, że on po rozstaniu z Ally będzie ze mną, lecz się myliłam. Gdy zrozumiałam, że on nie zapomni o brunetce to byłam taka zła, że byłam gotowa zrobić wszystko, aby cierpiał i dopiero wtedy Dallas podzielił się ze mną swoim planem. Przystałam na jego propozycję i długo mu pomagałam, jednak jak zrozumiałam, że kuzyn nie chce ich tylko upokorzyć, lecz także dotkliwie skrzywdzić, postanowiłam, że z tym skończę. Dallas nie chciał mnie puścić, ale zagroziłam mu policją, więc zostawił mnie w spokoju. No i wtedy poznałam ciebie - powiedziała i spojrzała się na mnie. Oczy miała załzawione - Starałam się nie angażować. Próbowałam po prostu żyć chwilą w otoczeniu kolejnego przystojniaka, ale stało się to czego się obawiałam. Poczułam coś do ciebie - blondynka przerwała na chwilę i otarła łzę z policzka wierzchem dłoni - Jednak Dallas to odkrył i zagroził, że jeśli nie wrócę i nie pomogę mu w jego planie, to ciebie skrzywdzi. Nie mogłam na to pozwolić, dlatego z tobą zerwałam - westchnęła ciężko spuszczając ze mnie wzrok - Resztę już znasz - powiedziała i spojrzała w okno - A ty? Jason czy Mike? Jakkolwiek... - wyszeptała, a w jej głosie dało się usłyszeć ból. Han zabrała swoją dłoń z mojego uścisku. Westchnąłem ciężko i zacząłem.
-Gdy poznaliśmy się w kawiarni, przedstawiłem się jako Jason, bo bałem się, że Dallas mógłby mnie skojarzyć w jakiś sposób z tym, że trenowałem Ally w tajemnicy przed nim. Nie wiedziałem czy on mógł mnie śledzić, w sumie wszystko było możliwe... Jednak w żaden sposób nie przewidziałem tego, że dasz mi swój numer telefonu. Dez, Trish i Austin namówili mnie, żebym jednak skorzystał z twojej propozycji spotkania - przerwałem na chwilę, a dziewczyna na mnie spojrzała - Miałem cię w sobie rozkochać, aby móc w ten sposób zbliżyć się do twojego kuzyna i dowiedzieć się co on planuje - powiedziałem zawstydzony i spojrzałem na dziewczynę. Jej oczy były zaszklone, była bliska płaczu - Jednak moje uczucia były szczere, nigdy nie udawałem tego co do ciebie czuję - wyszeptałem, a Han spuściła ze mnie wzrok. Ująłem jej rękę w swoją, lecz ta szybko ją zabrała - Han, nie rób mi tego... Wybacz mi - prosiłem - Jeśli naprawdę coś do mnie czujesz to nie odsuwaj się ode mnie - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie. Była wykończona i posiniaczona, lecz nadal była piękna. Usiadłem na krańcu jej łóżka i pochyliłem się na jej twarzą. Miałem wielką ochotę ją pocałować, lecz czekałem na jej pozwolenie. Han wpatrywała się we mnie chwilę i w końcu wyszeptała słowa:
-Zostań ze mną.
Po usłyszeniu tych słów, nie wytrzymałem. Złożyłem na ustach blondynki czuły, ale zarazem delikatny pocałunek, który dziewczyna odwzajemniła. Ujęła moją twarz w swoją dłoń i uśmiechnęła się. Oderwałem się od niej i spojrzałem w jej oczy.
-Nazywam się Michael Moore, mam 19 lat, za miesiąc idę na studia, a teraz trenuję ludzi judo oraz samoobrony. Jednak od niedawna szaleję za pewną śliczną blondynką - wyszeptałem, a dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.
-Nazywam się Hannah Cullen, także mam 19 lat i marzę o studiach architektonicznych i o mieszkaniu tu, w Miami, tuż obok pewnego bruneta, którego kocham jak szalona - wyszeptała, a ja uśmiechnąłem się szczerze.
-Ja ciebie też - wyszeptałem i czule pocałowałem. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, bo wreszcie czułem się spełniony i szczęśliwy. A to wszystko przez tą jedną śliczną blondynkę...

*oczami Ally*
49, 50, 51... Jest. Sala 53. Gdy zobaczyłam oddalone ode mnie o trzy metry drzwi od tego pomieszczenia, moje serce od razu zaczęło szybciej bić. Bez większego namysłu z mety ruszyłam pędem do tej sali. Położyłam dłoń na klamce i jednym ruchem otworzyłam skrzydło drzwiowe. Jednak to co tam zobaczyłam mnie zdziwiło. Dokładniej mówiąc nie ujrzałam tam nic. Łóżko było puste. Nikogo w sali nie było.
-Siostro?! - zawołałam zdziwiona widząc pielęgniarkę na korytarzu. Starsza kobieta zmarszczyła brwi i szybkim krokiem do mnie podeszła.
-Tak? - spytała mnie zaglądając przy tym do pomieszczenia. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie - A gdzie jest pacjent?
-O to samo chciałam spytać - powiedziałam. Pielęgniarka popatrzyła na mnie uważnie.
-Zaczekaj tu, idę go poszukać - powiedziała przejęta, a ja kiwnęłam głową. Kobieta wybiegła na korytarz zostawiając mnie tu samą.
Gdzie on poszedł? Dlaczego go tu nie ma? Zastanawiałam się ciągle stojąc jak słup soli. A dlaczego ja tu tak stoję? Ocknęłam się i zrozumiałam, że muszę go poszukać. Nie mogę tak tu stać bezczynnie. Wyszłam z sali i zaczęłam szybkim krokiem przemierzać korytarze na tym piętrze. Rozglądałam się bardzo uważnie. Poszłam w innym kierunku niż pielęgniarka mając nadzieję, że ja znajdę go pierwsza. Przeszłam jeden korytarz i zbliżałam się do skrętu, gdzie znajdował się drugi. Z bijącym sercem pobiegłam tam szybko i wyłoniłam się zza zakrętu. Dziesięć metrów dalej zobaczyłam wysokiego chłopaka w szpitalnej piżamie. Ledwo co stał na nogach, jednak na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Austin - wyszeptałam i pędem ruszyłam w jego stronę. Blondyn musiał usłyszeć czyjeś kroki, bo odwrócił się w moją stronę. Na mój widok uśmiechnął się szeroko.
-Ally - powiedział radośnie, a ja do niego podbiegłam i od razu wtuliłam. Chłopak jęknął cicho z bólu, a ja oderwałam się od niego momentalnie.
-Przepraszam - powiedziałam zmartwiona, a on uśmiechnął się lekko.
-Nic nie szkodzi - powiedział.
-Co ty robisz? Powinieneś leżeć - skarciłam go.
-Wybacz, ale musiałem jak najszybciej zobaczyć... - przerwał. Moje oczy się zaświeciły, bo miałam nadzieję, że chłopak zechciał zobaczyć mnie - Was. Musiałem zobaczyć was... - powiedział, a mnie uśmiech zniknął z twarzy. Spuściłam z niego wzrok zawiedziona -A gdzie Dallas? - spytał i jego ciało zaczęło się trząść. Dotknęłam jego zdrowego prawego ramienia, aby go uspokoić.
-Zatrzymali go, złożyłam zeznania na komisariacie. Długo stamtąd nie wyjdzie - uśmiechnęłam się lekko, a Austin odwzajemnił mój gest.
-Czyli, że to koniec? - spytał, a ja kiwnęłam głową. Chłopakowi jakby ulżyło. Wypuścił powietrze i uśmiechnął się szeroko - Teraz będziesz bezpieczna - powiedział patrząc na mnie - Muszę ci o czymś powiedzieć. Wiesz... wraz z Trish, Dezem i Mikem...
-Ja wiem - przerwałam mu, a on spojrzał na mnie zdziwiony - Mike mi o wszystkim powiedział. Dziękuję.
-Nie ma za co, dla ciebie zrobiłbym wszystko - powiedział i uśmiechnął się lekko. Staliśmy na przeciwko siebie i wpatrywaliśmy się w swoje twarze w milczeniu. Nie mogłam tak stać i tylko patrzeć na niego. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, lecz nie mogłam. Moje uczucia do niego się nie zmieniły, wręcz przeciwnie. Dodatkowo wzrosły. Jednak nie wiem co czuje blondyn, a boję się zaryzykować. Boję się, że go stracę. Wolę mieć go obok siebie jako przyjaciela, niż nie mieć go w ogóle. Ale mogę zrobić jedno. Mogę mu wyznać prawdę, wytłumaczyć wszystko. I mogę wyznać mu przy tym swoje uczucia. Tak, zaryzykuję. Nie mogę się tego bać. Przed chwilą pokonałam strach przed Dallasem i nie dam się znowu tak łatwo wystraszyć. Tak nie będzie.
-Austin... - zaczęłam niepewnie spuszczając z niego wzrok - Dallas mi groził, że zrobi wam krzywdę, jeżeli nie będę z nim. Zmusił mnie do bycia z nim - powiedziałam powoli i wyraźnie, aby blondyn mógł przetrawić moje słowa - Po tym jak miałeś wypadek i Dallas dokonał sabotażu na castingu Trish, zrozumiałam, że on nie żartuje. Zgodziłam się zrobić to co on chciał, lecz nie chciałam tego - powiedziałam i spojrzałam na blondyna, który wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami - Zerwanie z tobą było najtrudniejszą i najbardziej bolesną rzeczą w moim życiu - wyznałam, a moje oczy się zaszkliły - Gdybym mogła to nigdy nie pozwoliłabym ci odejść. Nigdy - wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza. Austin patrzył na mnie i trawił moje słowa.
-Czyli, że ty nigdy nie przestałaś do mnie czegoś czuć? - spytał przejętym głosem, a ja kiwnęłam głową.
-Nigdy nie przestałam cię kochać - powiedziałam i spuściłam głowę w dół. Próbowałam zakryć mój płacz w jakiś sposób. Odrzuci mnie, na pewno, myślałam, lecz to trwało tylko sekundę. Nagle poczułam zimny dotyk dłoni na moim policzku i ciepły dotyk warg blondyna na moich. Zdziwiłam się, ale ten gest mnie uszczęśliwił. Austin pocałował mnie czule, ale niepewnie, jakby bał się, że go odrzucę. Po chwili chłopak się ode mnie odsunął i sporzał na mnie.
-Ja też nigdy nie przestałem cię kochać - powiedział, a ja zaśmiałam się cicho ze szczęścia. Ujęłam jego twarz w moje dłonie i wbiłam się w jego usta. Pocałunek był zdecydowany i namiętny. Nasze ciała się stykały tworząc idealną kombinację. Czułam jego smak i zapach. Czułam dotyk jego dłoni na mojej talii i ramieniu. Nie przestawaliśmy długo, to był nasz czas.
-Tu pan jest! - usłyszeliśmy głos pielęgniarki, która go szukała - Do łóżka. Raz, dwa! - nakazała stojąc za moimi plecami. Z trudem oderwaliśmy się od siebie. Popatrzyłam w jego oczy, które błyszczały zagatkowo.
-Tylko jeśli ta pani pójdzie ze mną - powiedział z kokieteryjnym uśmiechem.
-Wszystko jedno, idziemy - powiedziała starsza kobieta obojętnie kręcąc głową. Śmiała się widząc nasz widok. Odwróciła się i pokazała nam, że mamy za nią podążać. Uśmiechnęłam się do niego wtulając się delikatnie w jego ramiona.
-A może ja wcale nie chce iść z panem do pańskiego łóżka? - powiedziałam drocząc się z nim, a on spojrzał się na mnie.
-Jestem pewien, że tak - odpowiedział także się ze mną drocząc. Uśmiechnął się do mnie i ucałował mnie w usta.
-No to idziemy - powiedziałam ujmując jego dłoń w swoją i ruszyliśmy za pielęgniarką.
Pierwszy raz, od bardzo dawna, czułam się spokojna, szczęśliwa i bezpieczna, bo w końcu byłam blisko osoby, która sprawiała, że tak się czułam.

--------------
Heeeeej! :*
1. Jest AUSLLY!!! Cieszycie się? :D Ja bardzo :) Jednak to się z czymś wiąże... a mianowicie z końcem bloga... już za chwilę kończę tą historię, a piszę to z łamiącym się sercem :('
A jak się podoba rozdział? Pisałam go w nocy, więc może być pare błędów, w szczególności, że nie miałam siły go sprawdzać.
Piszcie komentarze, bo to meeeega motywuje! Jeśli będzie więcej niż 20 komntarzy to może będzie jakiś bonusik? Kto wie? Kochani... po prostu cieszą mnie wasze opinie i bardzo lubię je czytać, więc PISZCIE! :*

2. Dziś są urodziny naszego młodego przystojniaka Rossa Lyncha! Wszystkiego najlepszego i, aby fale ci sprzyjały!!! <3

3. Eh... No co ja mogę powiedzieć? Powiem najprościej - Założyłam nowego bloga! Heh :) Więc zapraszam was do czytania! Mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać :*
www.hate-ignore-love-raura.blogspot.com

25 komentarzy:

  1. Auslly <3 Błagam! Nie kończ tego bloga! A rozdział super *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. awwwww *___* Auslly. Nareszcie! Tak strasznie mi ich brakowało ;3
    Cieszę się, że założyłaś drugiego bloga. Na pewno będę go czytać ;3
    Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie Auslly ♥ Kocham tego bloga :) Szkoda , że to już końcówka T.T No , ale pocieszyłaś mnie tym , że zakładasz nowego bloga . Oczywiście będę go czytała . I mam nadzieję , że będzie równie zajebisty jak ten *__*

    OdpowiedzUsuń
  4. w końcu auslly ale szkoda że to oznacza koniec bloga

    OdpowiedzUsuń
  5. Juhu!!!!!! Mam dziś 2 powody do radości:
    1. Nowy blog o RAURZE.
    2. Wreszcie AUSLLY na tym blogu ;*.
    CZEKAM NA NEXXXT :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial zajebisty:* nie koncz tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  7. To.jest.najlepszy.blog.jaki.kiedykolwiek.czytałam.kocham.cię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie słodziaśna Aussly. Bardzo się cieszę.
    Czekam na Happy End.
    Fajnie, że zakładasz nowego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  9. CUDOWNY!!! Kocham twojego boga. Szkoda, że się kończy. Na pewno wejdę na drugiego :D
    Ulka( nie mam jak się zalogowac więc pisze z anonima)

    OdpowiedzUsuń
  10. Yeah, AUSLLY♥
    Ale ja nie chcę, żebyś kończyła bloga!!
    Ja go nie lubię, ja go KOCHAM!!!!
    Chcesz mi odebrać mój nr 1???
    Przybiłaś mnie totalnie....
    Idę se poryczeć w poduszkę...
    So, so sad.....

    OdpowiedzUsuń
  11. Ah!.. Cudo! :) Liczyłam na to że będzie świetny.. zresztą jak każdy twój rozdział, i się nie zawiodłam. Straszna szkoda że blog się już kończy. Był to jeden z moich najulubieńszych. Ale cieszę się że założyłaś drugiego bloga. Na pewno będzie równie dobry jak i ten, a może i nawet jeszcze lepszy, i tego ci życzę! ;) No i oczywiście jak każdy czekam z niecierpliwością na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wooow blog, blog i po blogu. 3 dni zajęło mi czytanie go i czas na wyczerpującą notkę. Jedno słowo: Płakałam. PŁAKAŁAM NA KAŻDYM ROZDZIALE! DZIEWCZYNO JESTEŚ GENIALNA! :o Mam ochotę rozjechać aktora, który gra Dallasa i Kirę dla własnej satysfakcji i za to co na tym blogu odwalili... nosz kurde! Zabiję! I jednak się cieszę, że dopiero teraz zaczęłam czytać tego bloga, bo jakbym miała czekać na te rozdziały dzień w dzień niecierpliwiąc się... oszalałabym! Niech to... nie kończ tej wspaniałej opowiastki, ale rozumiem, że skoro nie ma Dallasa to nie ma co się dziać... ale przesłodź nas i daj 10 rozdziałów poświęconych Auslly. Hah! Tak kocham tę parkę :O oni są niesamowici :) ten blog jest niesamowity, TY jesteś niesamowita!! Naprawdę umiesz wzbudzać takie emocje, że nie da się nie poryczeć na jakimkolwiek rozdziale... Jesteś genialna, niesamowita i super piszesz. Cieszę się, że to już koniec ich problemów i mogą być razem na zawsze... bla, bla, bla :D skrócę Ci tą rozczulającą notkę. Dobra... dwa słowa.. trzy... cztery! "TEN BLOG JEST NIESAMOWITY!!" Zazdroszczę takiego talentu :o CZEMU JA TAK PISAĆ NIE UMIEM!? KURCZE! MAM PLAN! WYDAJ KSIĄŻKĘ Z TEGO BLOGA!! HAH ZAROBISZ MILIARDY! WIĘCEJ NIŻ J.K. ROWLING :D TO JEST NAPRAWDĘ ŚWIETNE!! NIE ZMARNUJ TEGO TALENTU I BŁAGAM... SPRAW BY NASTĘPNY BLOG, SPRAWIAŁ, ŻE LUDZIE BĘDĄ PŁAKAĆ ZE SZCZĘŚCIA A NIE Z OBAWY O ŻYCIE BLONDASKA ;) W KOŃCU DZIŚ URODZINY ROSSIACZKA! :O

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham, kocham, kocham... Szkoda, że kończysz... Chyba zadzwonie do jakiegos wydawnictwa.... Z tego musi powstac trzymajacy w napieciu kryminal i piekne love story w jednym.... Kocham...

    OdpowiedzUsuń
  14. To było zajebiste.
    Nwm czemu Ale ryczałam jak to czytałam XD
    Kocham tego bloga <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. No dobra chyba czas na moją litanię :D
    Po 1 TAK STRASZNIE SIĘ CIESZĘ ŻE ZAŁOŻYŁAŚ KOLEJNEGO BLOGA BEDĘ MIAŁA OD KOGO CZERPAC INSPIERACJE I CZYM SIĘ JARAĆ.
    Po 2 Od samego początku jetsem pełna podziwu co do długości rozdziałów xd ja tak nie umiem ;/ strasznie ci tego zazdroszcze.
    Po 3 Pomysł genialny, wiesz czego chcesz, chcesz nas zadowolić, zszokowac i wywołąc emocje tez zazdroszcze xd
    Po 4 Uwielbiam kazdą cześć twojego opowiadania, nie płakałąm ale mnie poruszałąś zawsze i wszędzie.
    Po 5 jesteś wzorem godnym naśladowania nie jest to jakies pieru pierdu byle jak widać ze wkłądasz w to dużo serca i pracy.
    Po 6 masz cholerny talent więc go rozwijaj i pielengnuj xd jak wydasz jakąś ksiązke chce 1 o ty m wiedzieć żeby móc sie o autograf dobijać.
    Po 7 szkoda ze nie zanamy się lepiej miałabym dodakowa osobę z którą moglabym przedyskutowywać pomysły xd
    Po 8 Fajnie by było jakbyśmy coś kiedyś razem stworzyły *.* seryjnie byłabym, zaszczycona xd
    Po 9 Mówiłąm już że JAKARM SIĘ NOWYM BLOGIEM *.*? pewnie że mówiłąm.
    po 10 już nie mogę się doczekac zakończenia pewnie będzie świetne jak zawsze :D
    Po 11 Mam nadzieję że odwiedzasz moje bazgroły :D i że nie jest to jakieś banalne i kompletnie przewidywalne
    Po 12 Myslisz że wprowadzenie muzyki do opowiadania jest złym pomysłem??
    Po 13 kurde nie wysłżo mi takie długie jak myślałam xd
    po 14 jak ja mam się do matury uczyć jak tu tyle genialnych opowiadań? ( tak twoje też ) ;((((
    po 15 koniec litani jak mi się coś jeszcze przypomni to napisze drugi xd
    Ściskam mocno Niewi :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajny rozdział.
    Szkoda, że kończysz już tego bloga :c
    Dobrze że 2 założyłaś jupii!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty, czekam na NEXTA!

    OdpowiedzUsuń
  18. NEXTA CHCE SZYBKO !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej super blog może wpadłabyś do mnie i dała kom? - http://rauramyhistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. No i AUSLLY <3 jezu , nie koncz tego bloga. Ja go kocham . To mój ulubiony blog . Wiąże mi się z nim tak wiele , serio . :/// tamten pewnie bedzie tez fajniutki :* na pewno będe wierną czytelniczką , tak jak i tu <3
    WIktoria :))

    OdpowiedzUsuń
  21. :'( Proszę nie kończ go tak szybko! Na pewno coś wymyślisz. A jak nie to możesz mnie np. spytać czy mam jakiś pomysł, bo mam ich dużo ,a sama takiego bloga nie prowadzę (i tak mam już z 5). AUSLLY <3 Super rozdział i daj next! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie kończ go błagam :( Tak straaasznie go kocham, wiele razy wyciągał mnie z dołka <3

    OdpowiedzUsuń
  23. KOCHANA !!!

    Jesteś boskaa ! Normalnie ryczałam, ryczałam i ryczałam... Masz talent i go nie zmarnuj ! Normalnie zadzwonię do jakiejś wytwórni ! Będziesz sławna i bogata ! Na dodatek twoja książka rozsławi się w Stanach i stworzą film z aktorami z Austin & Ally oczywiście ! Kocham twojego bloga, kocham cb i twoją historie Auslly !!!

    Pozdrowienia od Nikki ;*

    OdpowiedzUsuń