poniedziałek, 30 września 2013

To od was zależy :P

Siemka kochani! ;*
Mam dla was pewną...hmm... propozycję? Układ? Nie wiem jak to ubrać w słowa... No dobra, w skrócie chodzi o to, że jestem w trakcie pisania nowego rozdziału, który w miarę szybko mi idzie (YEAH!), ale z tego co widzę wyjdzie on trochę długi. Może nawet najdłuższy z tych wszystkich rozdziałów? Mam takie wrażenie, dlatego zastanawiam się czy podzielić go na dwa rozdziały? Przez to jeden rozdział wstawie szybciej ALE będzie on krótki... Dlatego pytanie: Czekacie na długi rozdział czy chcecie dwa rozdziały, ale krótkie? Chce powiedzieć, że ten dłuższy wstawiłabym dopiero za dwa dni. Więc decyzja należy do was.
To od was zależy :P
Kocham i miłego wieczoru!! <3

czwartek, 26 września 2013

XXVIII Rozdział

*oczami Ally*
Byłam przekonana, że w takim mieszkaniu jak to zobacze duży i ładnie umeblowany salon, przestrzenną kuchnię i pare innych zwykłych pomieszczeń. Myliłam się. To nie było zwykłe mieszkanie.
Gdy weszłam do przedpokoju miałam widok na duży salon, który rozchodził się przede mną. Tam zobaczyłam, że całą podłoge okrywa coś miękkiego i elastycznego. To były maty. Maty do ćwiczeń. Tylko po co takiego młodemu chłopakowi w mieszkaniu?
-Rozgość się - spojrzałam na Mike, który uśmiechał się do mnie ciepło - A, i zdejmij buty zanim wejdziesz do salonu - powiedział i poszedł do dużego pokoju w skarpetkach. Ta sytuacja nadal trochę mnie dziwiła, dlatego nie potrafiłam się nawet ruszyć. Brunet to zauważył i ruchem ręki pokazał mi, żebym się nie krępowała i dołączyła do niego. Kiwnęłam głową i zaczęłam zdjemować buty.
"Głupia, głupia! Po co tu w ogóle wchodziłaś?" - myślałam zestresowana. Zdjęłam buty i weszłam do salonu.
Pod swoimi stopami czułam miękkie a zarazem twarde podłoże. Maty były dopasowane idealnie, nie było ani jednej dziury, w której brakowałoby tego gąbczastego materiału. Stałam na środku ogromnej areny. Przy ścianach gdzie niegdzie znajdowały się drabinki lub drążki, a gdzie indziej ściana była obłożona dziwnym szorstkim materiałem. W pomieszczeniu było widno - była zapalona tylko jedna lampka. Patrzyłam na to wszystko zdziwionym wzrokiem. Nie wiedziałam co to za miejsce i czemu Mike mnie tu przyprowadził.
-Chcesz herbatę? - spytał brunet zza moich pleców. Odwróciłam się w jego stronę i oparłam ręce na swoich biodrach. Nic nie odpowiedziałam na widok stojącego chłopaka z dwoma kubkami ciepłego napoju w dłoniach - Jakby co to już ci zrobiłem, więc jak będziesz chciała to możesz ją wypi...
-Gdzie ja jestem Mike?! - przerwałam mu lekko ponosząc głos ze zdenerwowania - Gdzieś ty mnie zaprowadził? Co to jest za miejsce? - zaczęłam zasypywać go pytaniami. Brunet spojrzał na mnie ciepłym wzrokiem, odłożył kubki na stolik i złożył ręce.
-Chciałaś móc się poczuć pewnie, dlatego cię tu przyprowadziłem - powiedział spokojnie.
-No wyobraź sobie, że ja wcale nie czuję się tu bezpiecznie - powiedziałam obejmując się ramionami.
-Ale nie mówiłem, abyś tu czuła się bezpiecznie, ale byś czuła się bezpiecznie we własnej skórze - powiedział podchodząc do mnie powoli. Stanął na przeciw mnie i uśmiechnął się nieśmiało - Daj sobie pomóc.
-Kim ty do cholery jesteś? I co to jest za miejsce? - spytałam stanowczo chcąc poznać odpowiedź. Mike odetchnął ciężko.
-Jestem indywidualnym instruktorem zajęć z samoobrony. A to jest nasze miejsce do ćwiczeń - wyznał, a ja zaniemówiłam. Tego się nie spodziewałam.
-To ile ty masz lat?
-19
-I już jesteś instruktorem? -spytałam podejrzliwie.
-Wcześnie zacząłem - uśmiechnął się lekko, a ja tylko kiwnęłam głową. Zastanawiałam się czy mówił prawdę. Zaczęłam rozglądać się w okół tego ciemnego pomieszczenia. Miałam nieufną minę i chyba chłopak to zauważył - Chciałbym ci pomc, nauczyć pewnych ruchów i taktyk, dzięki którym mogłabyś się obronić i czuć się bardziej bezpiecznie.
Chłopak wypowiedział te słowa, a ja tylko milczałam. Nie mogłam nic powiedzieć, nagle zaschło mi w gardle. Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Spuściłam swój wzrok z chłopaka. Mike stał tak chwilę i nic nie mówił, do czasu:
-Ally, ufasz mi? - spytał cichym i niepewnym głosem, a ja spojrzałam na niego momentalnie.
-Jak mam ci ufać skoro cię nie znam?
-Racja, ale najlepszym sposobem, żeby sprawdzić, czy możesz komuś ufać, jest zaufać mu- powiedział, a ja zdałam sobie, że on ma racje. Patrzyłam na niego z lekka oszołomiona. On tylko uśmiechnął się - To co? Zaczynamy? - powiedział, a ja lekko skinęłam głową.
Mike uśmiechnął się ciepło i odsunął się ode mnie leko. Ja stałam tak nie wiedząc co mam za sobą zrobić. Chłopak spojrzał na mnie i obojętnie wzruszył ramionami:
-To się rozbieraj - powiedział bez ogródek, a mnie zatkało. Otworzyłam szerzej usta ze zdumienia.
-A...Aale...
-Nie no spokojnie. Rozbierz kurtkę, bo chyba w niej nie będziesz ćwiczyła - powiedział i mrugnął do mnie. Zaśmiałam się nerwowo.
-No tak. Wiedziałam - skłamałam uśmiechając się jak najbardziej słodko, jak tylko umiałam i szybko zdjęłam kurtkę. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Stanęłam naprzeciwko niego i po prostu czekałam. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
-Gotowa?
-Tak - szpnęłam i wzięliśmy się do roboty. Mike zaczął pokazywać mi parę prostych ruchów do obrony. Wszystko to trwało tylko godzinę, ale z minuty na minutę cieszyłam się, że mu zaufałam.

*oczami Trish*
Zgubiłam ją. Na prawdę ją zgubiłam. Ally chodziła między nieznanymi mi ulicami i po prostu straciłam ją z oczu. Dziewczyna musiała gdzieś szybko skręcić, a ja tego nie zauważyłam. Jestem na siebie zła. Brunetka teraz może być w niebezpieczeństwie, a ja nie będę w stanie jej pomóc. Strasznie się o nią bałam. Postanowiłam, że następnym razem będę ją lepiej pilnowała. A teraz mogłam się tylko modlić, aby Ally nic się nie stało...

*Trzy dni później*
*oczami Ally*
Ostatnie dni spędziłam w bardzo aktywny sposób. Spotykałam się z Dallasem - chłopak zabierał mnie na ściankę wspinaczkową, gokarty i strzelanie z łuku. Tażke widziałam się raz z Austinem, Trish i Dezem - rozmawialiśmy i śmialiśmy się chodząc po pięknym parku. Byliśmy też na pizzy, a potem poszliśmy do kina na thriler. Powiem tak: Bardzo miło ostatnio spędzam czas.
Mimo tych wszystkich spotkań znalazłam jeszcze czas na dwa inne, o których nikt nie wiedział. Przynajmniej mam taką nadzieję, ponieważ chodziłam po mieście jak najbardziej krętymi drogami, aby zgubić ewentualnych osób mnie śledzcych. Tak, spotykałam się z Mike'm w mieszkaniu, gdzie mnie uczy samoobrony. To ciekawe, że po trzech krótkich lekcjach czuję się trochę pewniej i bezpieczniej. Niestety czeka mnie wiele zajęć, aby móc odeprzeć atak napastnika, ale przynajmniej umiem na razie technikę dwóch mocnych uderzeń obezwładniających oraz blok ataku ze strony napastnika. Jeszcze wiele nauki mnie czeka, ale wiem, że jeśli wytrwam w tym to będę mieć większe szanse z Dallasem.

*oczami Deza*
Dziś jest mój dyżur obserwowania Ally. Wiedziałem, że wraz z Dallasem jest w restauracji i jedzą kolacje - tak powiedziała mi Trish. Miałem czekać na nich tu, pod domem brunetki. Wygodnie usadowiłem się na drzewie i czekałem. Nagle ogarnęło mnie znużenie. Oczy powoli mi się zamykały. Nie byłem w stanie wygrać ze zmęczeniem, dlatego, nie wiedząc kiedy, moje powieki ostatecznie się zamknęły, a ja pogrążyłem się we śnie.

*oczami Ally*
Był już późny wieczór, a ja wracałam właśnie z Dallasem z wspólnej kolacji. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi i czule pożegnał:
-Do jutra kochanie i słodkich snów - powiedział i ucałował mnie delikatnie w czoło.
-Dobranoc - odpowiedziałam i lekko uśmiechnęłam. Weszłam do domu, zdjęłam obcasy i szybko pognałam na górę do swojego pokoju. Tam szybko przebrałam się w przygotowane wczeście czarne ubrania: wygodne spodnie, bluzkę, kurtkę skórzaną, buty za kostkę i czapkę założoną na rozpuszczone włosy. Tak, powtórka z rozrywki. Wtedy się nie udało, ale teraz musi. Schowałam do kieszeni kurtki telefon i szybko zbiegłam na dól. Powoli i po cichu wyszłam z domu kierując się w stronę, gdzie poszedł brunet. Mam go. Widzę go. Teraz mi nie ucieknie.
Szłam za nim w odpowiedniej odległości- nie za małej i nie za dużej. Chłopak kroczył między ciemnymi i krętyki uliczkami. Otaczały mnie brudne i ciemne budynki, które przyprawiały mnie o dreszcze.  Nie czułam się tu bezpieczna, bałam się. Kompletnie nie znałam tego miejsca, a fakt, że kogoś śledzę i muszę być podwójnie ostrożna wcale mi nie pomaga.
Szliśmy tak chyba z pięć minut, aż w końcu brunet zatrzymał się przed starą kamienicą i wszedł do niej. Rozejrzałam się w około sprawdzając czy teren jest czysty i podbiegłam do tego samego budynku, przed którym stał przed chwilą Dallas. Już myślałam, że nie dostanę się do tej kamienicy, bo nie mam kluczy, ale okazało się, że zamek jest wyłamany i drzwi są ciągle otwarte. Tak na prawdę każdy może tu wejść. Weszłam po cichu na klatkę, rozejrzałam się i wsłuchiwałam się. Nie słyszałam żadnych kroków, co oznacza, że chłopak wszedł do jakiegoś mieszkania. Ale teraz pojawia się pytanie: Do którego? Ostrożnie zaczęłam wchodzić po schodach nasłuchując jakiś dźwięków. Zobaczyłam, że na pewno nikt tu nie mieszka, ponieważ większość drzwi było wyrwane z zawiasów. Kamienica była opuszczona, nie nadawała się na mieszkanie w niej. Więc co tu robił Dallas? To mnie bardzo zastanowiło i nagle poczułam, że jestem blisko, blisko prawdy. Adrenalina mi podskoczyła i zaczęłam po cichu wchodzić po schodach na drugie piętro. Usłyszałam ciche śmiechy i nagle stanęłam ze strachu. Zaczęłam się wsłuchiwać. Nie dosłyszałam dobrze, dlatego podeszłam do uchylonych drzwi, z których dobiegały te dźwięki. To co tam usłyszałam mnie zdziwiło:
-Hahhaha ona to jednak jest głupia - powiedziała jakaś dziewczyna.
-To prawda - powiedział Dallas - Zakochała się we mnie nie wiedząc, że jest tylko częścią planu. To zadziwiające jak dziewczyny mogą być naiwe. Hahha
-Ej. Nie pozwalaj sobie - ponownie usłyszałam dziewczęcy głos. Nie wiedziałam kogo on mi przypomina, ale nagle wpadłam na pewien pomysł. Muszę ich nagrać, żeby mieć dowód. Po cichu weszłam do tego mieszkania i schowałam się za ścianą. A za tą ścianą mieściło się pomieszczenie, w którym oni wszyscy siedzieli. Wyjęłam po cichu telefon i spojrzałam w stronę tamtego pokoju i nagle ich zobaczyłam w lustrze. Siedzieli na kanapie i rozmawiali. Oni wszyscy. Nie mogłam uwierzyć w to, że to oni. Serce zaczęło mi bić szybciej ze zdenerwowania i smutku. Wystawiłam rękę, aby nakręcić ich dalszą część rozmowy.
-Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ona zostawiła Austina dla ciebie. Wystarczyło za nią trochę pochodzić, zastraszyć tymi sms-ami, pogrozić, że skrzywdzimy jej najbliższych i od razu jest nasza -zaśmiała się dziewczyna.
-W sumie to niektórych skrzywdziliśmy - powiedziała druga dziewczyna .
-Bo Ally się nas nie słuchała, musieliśmy ją trochę przycisnąć - powiedział Dallas.
-Prawda i udało się. A teraz możemy zrobić to co planowaliśmy od dawna... - usłyszałam jej głos. Aż się we mnie zagotowało.
-Tak. W końcu nam się uda - powiedział, podszedł do dziewczyny i pocałował ją. Zrobił to tak swobodnie, a dziewczyna się nie opierała. Sama pragnęła tego gestu.
-Kocham cię - powiedziała z ogromną czułością.
-Ja ciebie też - powiedział i znów ją pocałował.
Jednak z moich ust wydobył się cichy krzyk zdumienia. Natychmiast zakryłam usta dłonią i sprawdziłam czy przypadkiem oni mnie nie usłyszeli. Nawet nie drgneli. Uznałam, że to jest idealny moment, aby się ewakuować. Skończyłam nagrywać, schowałam telefon do kieszeni, sprawdziłam czy mam szanse na niezauważalne zniknięcie i wyszłam z mieszkania. Zrobiłam to bardzo cicho, tak samo zeszłam ze schodów. Byłam tak oszołomiona, że niezauważyłam, że wychodząc z kamienici otworzyłam za szeroko drzwi, które głośno walnęły o framugę. Gdy usłyszałam ten huk, odwróciłam głowę w stronę budynku i pędęm ruszyłam w stronę mojego domu. To co zobaczyłam przed chwilą kompletnie wybiło mnie z równowagi. Nie mogłam uwierzyć w to kogo zobaczyłam. Biegłam jak szalona. Chyba w życiu tak szybko nie biegłam. Po paru minutach dobiegłam do mojego domu i od razu do niego wpadłam. Doszłam do mojego pokoju, wyciągnęłam kartkę, kopertę, długopis i po prostu zaczęłam pisać to co leżało mi na sercu.

*oczami Dallasa*
-Słyszeliście to? - spytała zaniepokojona i podejrzliwa dziewczyna.
-Ale co?
-No ten huk. Na dole - dopowiedziała.
-Dobra. Dajcie sobie spokój, nie zajmujcie się takimi głupotami. Musimy coś załatwić. Idziemy - powiedziałem znużony ich zachowaniem.
-Dokąd? - spytała.
-Nie będę się powtarzał! - podniosłem głos ze zdenerwowania - Ale po drodze zahaczymy o dom Ally.

*oczami Ally*
Odłożyła długopis. Skończyłam pisać list. Jest on zaadresowany do Austina, Trish i Deza. Wszystko w nim wyjaśniłam: moje dziwne zachowanie, prawdziwą przyczynę zerwania, moją próbę rozwiązania zagadki i opisałam całą historię z smsami. W liście napisałam również, że bardzo ich kocham, że są moimi najlepszymi przyjaciółmi i że zawsze im ufałam i ufać będę. Dodałam także, że wiem kto mnie prześladował, ale nie wiem dokładnie czemu.
Wyjęłam telefon i podłączyłam go do laptopa, tam zrzuciłam nagrany filmik na pendrive'a i wrzuciłam go do koperty w raz z listem z wyjaśnieniami. Podpisałam ją: Trish, Dez i Austin. Teraz tylko muszę pomyśleć jak im to dać. Ta myśl nie dawała mi spokoju dopóki z zamyśleń oderwał mnie dziwny i głośny odgłos dobiegający z podwórka. Moje serce zaczęło bić szybciej. Podeszłam ostrożnie do okna, wyjrzałam orzez nie i tam ich zobaczyłam rozmawiali szeptem, ale nie ukrywali się. Po prostu zmierzali w kierunku mojego domu. Natychmiast odsunęłam się od okna. Czego oni tu szukają? Zaczęłam szybciej oddychać z przerażenia. Jednak nagle przestałam, bo coś sobie uświadomiłam. Oni chcą, abym się bała. Pragną, żeby moje ciało paraliżował strach przed nimi. Ale tak być nie może. Nie będę bać się ludzi, a na pewno nie ich! Postanowiłam i ruszyłam w stronę drzwi. Jednak po drodze schowałam kopertę z zawartością na sam dół jakiejś szuflady. Przykryłam ją rzeczami, aby nikt ich nie znalazł i wyszłam z pokoju. Zeszłam szybko po schodach, a we mnie narosła złość. Nikt nie będzie mnie tak traktować! Nikt nie będzie niszczył mi życia i nikt nie będzie mnie szantażować! Byłam tak wściekła, że z tego wszystkiego miałam ochotę coś zdemolować. Z taką myślą wyszłam z domu i poszłam w ich kierunku. Na początku mnie nie zauważyli, ale po chwili krzyknęłam:
-A więc to wy!
Odwrócili się. Zdziwienie mieli wymalowane na twarzy. Jednak mina Dallasa była wręcz niedoopisania.
-Kochanie? - spytał niewinnie zdziwionym głosem - O co chodzi?
-Nie udawaj. Wiem już wszystko - patrzyłam mu prosto w oczy.
-Ale o czym ty mówisz? - udawał, że nie wie o co chodzi. We mnie coś się gotowało. Podeszłam do niego i pchnęłam do z całej mojej siły.
-Nie kłam! - krzyknęłam, a on lekko się zatoczył do tyłu - Wiem o wszystkim! Słyszałam was i widziałam co cię z nią łączy! - wrzasnęłam i zrobiłam zamach w celu, aby go uderzyć, ale on zablokował mój cios i tak wykręcił mi rękę, że nie mogłam nią ruszyć. Zacisnęłam zęby z bólu.
-Uspokój się! Nie rozumiesz, że i tak nic tu nie wskórasz? Jesteś od nas zależna! Jesteś naszą marionetką! - wykrzyczał, a ja postanowiłam go kopnąć w krocze, aby się od niego uwolnić, ale on to przewidział i zablokował mi nogę. Zaczął mną trząść z całej siły - Jesteś nikim! Rozumiesz? Nie chiałaś być ze mną po dobroci, więc ucierpisz na tym! Tak jak twoi bliscy! Austin! Trish! Dez!
-Puść mnie! - krzyczałam przez łzy. Zaczęliśmy się szarpać.
-Rozumiesz? Policzę się z tobą!
-Puść MNIE! - wrzasnęłam i odepchnęłam się od niego jak najmocniej. Oderwałam się od jego uścisku i straciłam równowagę. Zaczęłam się zataczać do tyłu, aż w końcu upadłam na ziemię. Upadłam na plecy, a głową uderzyłam o coś twardego. Poczułam przeszywający ból w czaszce. Spojrzałam w niebo i poczułam jakbym się zapadała. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam to było oślepiajace światło, a później straciłam przytomność...

------------------
Siemka :*
Jak tam u was? Dobrze się powodzi? Szkoła i te sprawy... ? :p
Jak rozdział? Podoba się? Jesteście ciekawi co się stanie z Ally? Udało mi się was zaintrygować? :)
Piszcie,  komentujcie to motywuje!!!! Kocham czytać wasze komentarze, bo uśmiech zawsze pojawia mi się na twarzy. Więc sprawcie, że moje kąciku ust uniosą się do góry! :3
Kocham!

czwartek, 19 września 2013

XXVII Rozdział

*oczami Ally*
Gdy rano otworzyłam swoje ociężałe powieki, poraziło mnie światło słoneczne dochodzące z okna. Przygryzłam swoje usta i usiadłam na łóżku. Choć była dziewiąta ja nie czułam się wyspana, a to wszystko przez to, że nie spałam do czwartej. Czemu? Bo zastanawiałam się co mam zrobić. Pójść na to spotkanie z Mikem czy nie? Może to być prowokacja ze strony Dallasa lecz również może to być chłopak, który domyślił się, po moim zachowaniu, że coś jest nie tak. Pytanie tylko, co jest prawdą? Potrząsnęłam głową, aby wybić te rozmyślania z mojej głowy i wstałam z łóżka. Potrzebuję psychicznego odpoczynku, pomyślałam i z takim obłudnym myśleniem zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni stał mój tata. Czuje się o wiele lepiej, powiem nawet, że jest już prawie zdrowy. Gdy zobaczył mnie schodzącą po schodach, uśmiechnął się.
-Witaj kochanie - powiedział otwierając swoje ramiona.
-Dzień dobry tato - przywitalam się wtulając się w niego.
-Jak się spało? - spytał mocno mnie obejmując.
-Cudownie - skłamałam.
-No to się ciesze - cmoknął mnie w czoło i lekko odsunął się ode mnie - Masz ochotę na tosty francuskie? - twierdząco pokiwałam głową, a on się uśmiechnął - To nakryj do stołu i wyjmij dżem z lodówki, umyj truskawki i połóż na stole nutelle oraz banany.
-Dobrze - powiedziałam i od razu wzięłam się do roboty. Nie trwało to długo. Gdy skończyłam robić swoje, mój tata także skończył i właśnie podawał na talerze tosty. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść posiłem w przyjemnej ciszy.
-Kochanie wyręczysz mnie po południu w sklepie? Bo muszę załatwić nowe ceny instrumentów i date dostwy do sklepu z dostawcą - powiedział a ja kiwnęłam głową.
-Jasne - zgodziłam się uśmiechając się do niego ciepło.
-Dziękuje - wyznał i wstał, aby odnieść nasze puste już talerze do zlewu. Zmył naczynia i poszedł do łazienki.
Ja siedziałam przy stole pijąc kawę. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Do południowej zmiany miałam dwie godziny. Gdy wypiłam ciepły napój poszłam umyć kubek. W tym samym czasie mój tata wychodził na swoje spotkanie. Pożegnał się ze mną i wyszedł. Ja zostałam sama w domu. Obliczyłam, że do wyjścia zostały mi niecałe dwie godziny. Poszłam zatem do łazienki, tam się umyłam i umyłam głowę, wysuszyłam ją i umalowałam się. To wszystko zajeło mi mało czasu, dlatego ubrałam się w dres i rzuciłam się na łóżko. Otworzyłam laptopa i zaczęłam szperać po internecie słuchając swojej ulubionej muzyki.

*oczami Austina*
http://youtube.com/watch?v=Lh3TokLzzmw
Słuchałem tej muzyki biegnąc. W pewnym momencie myślałem, że dostanę zadyszki. Mówią, że bieganie  odstresowuje i daje przyjemność oraz satysfakcję z przebytych kilometrów. Najwyraźniej w tej dziedzienie nie kłamią, bo rzeczywiście, mimo wszelkich wysiłków i zmęczenia mięśni czuje się teraz wspaniale. Biegne pośród drzew słuchając muzyki i patrząc jak małe dzieci wraz ze swoimi rozdzicami bawią się w parku. Na ten widok na mojej twarzy pojawił się ciepły uśmiech. Zbyt długo patrzyłem się na ludzi niżeli na drogę, dlatego nie zauważyłem, gdy nagle zderzyłem się z jakąś inną biegaczką.
-Przepraszam - powiedziałem wstając z ziemi i pomagadając młodej dziewczynie także wstać.
-Nie ma sprawy Austin - nagle ocknąłem się słysząc znajomy głos. Przyjrzałem się dokładniej blondynce i zobaczyłem w niej moją dobrą koleżankę.
-Hannah? A co ty tu robisz? - spytałem zdziwiony jej widokiem tutaj. Ta tylko uśmiechnęła się lekko.
-Biegam. Tak jak ty - wyznała. Spojrzałem na nią. Rzeczywiście była ubrana na sportowo, włosy miała związane w wysoki kucyk, a na jej twarzy mogłem zauważyć kropelki potu.
-No tak rzeczywiście - zaśmiałem się cicho, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Ah, ten jej cudowny uśmiech... Od razu przypomniało mi się nasze ostatnie spotkanie i cała ta sytuacja powstała między nami. Od tamtego momentu nasze relacje trochę osłabły, ale nadal mogę powiedzieć, że bardzo miło spędza mi się z nią czas. Tylko mam wrażenie, że trochę się krępuje po tamtej sytuacji z naszą bliskością.
-Biegamy razem? - spytała pewnie. A może się myle? Może jednak nie czuje się przy mnie niekomfortowo?
-Oczywiście - odpowiedziałem i oboje ruszyliśmy biegiem chodnikiem, po którym stąpały nasze stopy. Biegaliśmy w ciszy, ale nasza obecność sprawiała, że nam obydwojgu lepiej się biegało. Uprawialiśmy tą czynność przez ponad pół godziny. Po tym czasie postanowiliśmy zakończyć nasz bieg i po ćwiczeniach rozciągających usiedliśmy na ławce w parku.
-Coś nowego się u ciebie działo? Dawno nie rozmawialiśmy - powiedziałem, a blondynka tylko na mnie spojrzała i poprawiła kosmyk włosów, który opadał jej na twarz.
-Chyba nic specjalnego. Moja mama powiedziała, że spędze tu do końca wakacje, więc powoli zaczęłam przyzwyczajać się do tego miasta i do ludzi... - wyznała nie patrząc na mnie. Kiwnąłem głową.
-Został nam ostatni miesiąc. Ciekawe co się wydarzy do nowego roku szkolnego? - spytałem zaczynając myśleć o przyszłości. Blondynka spojrzała na mnie uśmiechając się ciepło.
-Nigdy nie wiadomo. Przyszłość może zaskakiwać - powiedziała szeptem. Patrzyłem się na nią próbując zrozumieć co się kryje za tym delikatnym uśmiechem. Zastanawiając się tak nawet nie zauważyłem kiedy blondynka się do mnie przybliżyła. Zrobiła to tak cicho i niezauważalnie. W jednej chwili jej usta przylgnęły do moich. Dziewczyna złożyła na moich wargach pocałunek. Zdziwiony nieoczekiwanym zwrotem akcji otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia i szybko ją od siebie odsunąłem. Doznałem szoku, a to było widać na mojej twarzy. Blondynka patrzyła na mnie zdziwiona, ale miała minę jakby czekała na moją reakcję. Zmarszczyłem oczy.
-Hannah co ty robisz? - spytałem lekko zdegustowany, a ona spojrzała na mnie niewinnym wzrokiem.
-Myślałam, że...
-To źle myślałaś - przerwałem jej stanowczo odsuwając się od niej jak najdalej. Unikałem jej wzroku.
-Ty ją nadal kochasz - stwierdziła, a w jej głosie usłyszałem złość. Spojrzałem się na nią.
-To nie twoja sprawa.
-Ale ona na ciebie nie zasługuje - powiedziała podnosząc głos i ujmując moją rękę - Zasługujesz na kogoś kto cię pokocha - zdziwiony wyrwałem  moją dłoń z jej uścisku.
-Han, nie mieszaj się w moje sprawy sercowe - próbowałem mile ją odtrącić.
-Ale kiedy taka jest prawda! Daj sobie szanse! Szanse na życie z kimś innym, z kimś takim kto odwzajemni twoją miłość, z...
-Z kim? - przerwałem jej zszokowany jej słowami - Z tobą? - na jej twarzy pojawił się ledwo dostrzegalny uśmiech - Zrozum, że nic do ciebie nie czuję! I nigdy nie będę, więc daj sobie spokój i zostaw mnie w spokoju! - wypowiedziałem te słowa podnosząc głos. Nie mogłem się powstrzymać, to było silniejsze ode mnie, a słowa same wydostały się z mojego gardła. Jej usta lekko się otworzyły, ale nie wypowiedziała ani jednego słowa. Nagle wstałem - Muszę już iść - powiedziałem nie patrząc już na Hannah i po prostu odbiegłem.
Odbiegłem zostawiając odtrąconą blondynkę w samotności. Z każdą sekundą oddalałem się od niej coraz bardziej nieświadom, że dziewczyna wodziła za mną wzrokiem ze złością wymalowaną na twarzy. Nie widziałem też, że ze wściekłości ściska mocno pięść, a z jej oczu spływają gorzkie łzy...

*pare godzin później*
*oczami Ally*
Szłam nieznanymi mi ulicami szukając pożądanego przeze mnie adresu. Czy idę na spotkanie z Mikem? Tak. Czy uważam to za szalony i niebezpieczny pomysł? Owszem, przecież nawet go nie znam i nie wiem jakie ma zamiary. Zastanawiam się tylko czy chłopak jest podesłany przez Dallasa, aby mnie sprawdzić. Jeżeli tak to jest bardzo nierozsądne, że idę na to spotkanie, lecz jeśli nie to w ogóle po co tam idę?
Zastanawiając się tak nad tym czy dobrze postępuje znalazłam na budynku numer i ulicę umówionego spotkania. Spojrzałam na kamienicę. Była zadbana, lecz ciemna. Podeszłam do drzwi wejściowych i zobaczyłam, że trzeba zadzwonić do jakiegoś mieszkania, aby się tam dostać. Podał mi swój adres mieszkania? Co to wszystko znaczy?
-A jednak przyszłaś - usłyszałam głos zza pleców. Ze strachu aż podskoczyłam wydając z siebie cichy krzyk. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka, który powoli wyłonił się z cienia.
-Nie strasz mnie tak - rozkazałam oddychając ciężko. Moje serce nadal szybko biło.
-Przepraszam. Myślałem, że nie przyjdziesz - kontynuował chłopak wkładając swoje dłonie do kieszeni ciemnej bluzy.
-No popatrz. Niespodzianka.
-Bardzo miła - powiedział i podszedł do mnie bliżej - Czyli jednak miałem racje? - spytał, a ja zrobiłam zdziwioną minę - Co do twojego chłopaka - dopowiedział. Wiedziałam, że nie mogę wyjawić chłopakowi prawdy, dlatego musiałam go okłamać.
-Nie, nie miałeś - powiedziałam pewnie i z lekkim obużeniem. Bo skąd on ma przecież takie przypuszczenia? Przecież mnie nie zna.
-A więc czemu przyszłaś? - spytał zdziwiony patrząc w moje oczy.
-Ciekawość. To jest moja duża zaleta, a zarazem ogromna wada - powiedziam z uśmiechem spoglądając na niego.
-Tylko to jest powodem, dla którego spotykasz się ze mną? Kompletnie mnie nie znając?
-Przecież się znamy. Poza tym chciałeś mnie lepiej poznać - próbowałam ratować sytuację.
-Czyli jednak spotkałaś się tu ze mną w celu spotkania się sam na sam?
-Jak już mówiłam, mam chłopaka i jest mi z nim bardzo dobrze. Nie skacze z kwiatka na kwiatek, nie jestem taka. Jak już mówiłam to czysta ciekawość. Zaintrygowała mnie twoja wypowiedź, więc jestem - powiedziałam mając nadzieję, że chłopak to kupił. Mike uśmiechnął się lekko i spuścił swój wzrok. Miałam wrażenie jakby jego uśmiech na twarzy zmienia się w zaniepokojenie.
-Odniosłem wrażenie, że czegoś się obawiasz, że czegos się boisz. Pomyślałem o twoim chłopaku, bo tak jest najczęściej - dziewczyny ulegają zagrażaniu ze strony ich chłopaków - wyjaśnił mi spokojnie i powoli, a ja nastomiast przecząco pokiwałam głową.
-U mnie takich problemów nie ma. Jestem w swoim związku bardzo szczęśliwa i czuję się kochana. Wybacz, ale myliłeś się co do mojego chłopaka -Mike patrzył na mnie uważnie, gdy ja kłamałam mu w oczy. Nagle uśmiechnął się lekko.
-To bardzo się cieszę, że wszystko jest w porządku - powiedział szczerze, a ja odwzajemniłam jego gest -Ale nadal mam wrażenie, że czegoś się boisz i przed czymś starasz się uciec - wyznał patrząc mi głęboko w oczy. Wiedziałam, że brunet nie odpuści i postanowiłam wymyśleć coś na poczekaniu.
-No dobrze, powiem ci - zauważyłam na twarzy Mike'a zaciekawienie - Jakieś trzy dni temu byłam na imprezie, tam poznałam jakiegoś chłopaka, któremu się spodobałam. Na tej imprezie ciągle mnie zaczepiał i za mną chodził, już wtedy czułam się niekomfortowo i byłam zaniepokojona. Potem, po imprezie, zaczęłam dostawać od niego telefony i smsy z prośbą o spotkanie. Ignorowałam to do momentu, gdy przedwczoraj zobaczyłam go jak mnie obserwuje z drugiego końca ulicy. No i od tamtej pory ciągle się zastanwiam czy mnie nie obserwuje, dlatego byłam taka nerwowa wczoraj - chłopak słuchał uważnie tego co miałam mu do powiedzenia. Pokiwał głową na znak, że przyjął to do wiadomości i uwierzył.
-A nadal cię nęka? - spytał z troską.
-Nie. Już nie, ale sam fakt, że była taka sytuacja trochę mnie wystraszyła - te słowa powiedziałm już ciszej. Mike nadal stał przede mną i patrzył się na mnie.
-Ale czujesz się bezpiecznie? - spytał, a ja zaczęłam zastanawiać się nad tym o co tak na prawdę pyta.
-Gdy jestem wraz z moim chłopakiem to tak, lecz gdy jestem już sama w takim momentach zaczynam się bać - wyznałam, połowa mojej wypowiedzi była prawdziwa.
-A chciałabyś się czuć bezpiecznie nawet, gdy jesteś sama? - spytał, a ja nawet nie zastanawiałam się nad odpowiedzią.
-No chciałabym, ale nie wiem jak to zrobić - powiedziałam cicho spuszczając swój wzrok na dół. Patrzyłam się w swoje buty i nagle poczułam, że jest mi zimno, dlatego zaczęłam się trząść. Czułam na sobie wzrok bruneta.
-Ja chyba wiem jak to zrobić - powiedział i łapiąc mnie delikatnie za dłoń przybliżył do drzwi na klatkę. Otworzył je kluczem i zrobił mi przejście, abym weszła do środka budynku. I tak też zrobiłam.
Chłopak wszedł za mną i ruszył po schodach na górę, a ja po prostu za nin podążałam. Wspieliśmy się na drugie piętro i Mike podszedł do jakiś drzwi do mnieszkania i otworzył je szeroko. Ruchem ręki pokazał mi, abym weszła. Czy on zaprasza mnie do swojego mieszkania? Co on sobie myśli? Zaczęłam zastanawiać się co mam zrobić. Myśląc rozsądnie głupie byłoby wejście z nieznanym chłopakiem do jego mieszkania. Zawsze może mieć złe zamiary w stosunku do mnie. Ale z drugiej strony, gdy patrzę w jego oczy widzę szczerość i dobroć. Serce podpowiada mi, że to jest dobry człowiek, który nie ma złych zamiarów. Można uważać mnie za wariatkę, ale w tym momencie postanowiłam posłuchać głosu serca, a nie rozumu i po prostu weszłam do tego mieszkania. A to co tam zobaczyłam trochę mnie zdziwiło.

*oczami Dallasa*
Siedziałem na rozwalającej się i śmierdzącej kanapie oglądając jakiś program telewizyjny, który był tak głupi, że wstyd się do niego przyznawać. Jednak nic lepszego w telewizji nie było, w sumie nic dziwnego jak ma się tylko trzy kanały. Zirytowany spojrzałem na zegarek. Jest już po osiemnastej, więc gdzie ona się podziewa? Gdy tak się zastanawiałem, do pomieszczenia wkroczyła dziewczyna niespodziewanie i głośno otwierając drzwi.
-Jezu! Kobieto, bądź delikatna - powiedziałem, bo z zaskoczenia aż podskoczyłem na tej kanapie. Dziewczyna tylko spojrzała na mnie ponurym wzrokiem, przeszła obok mnie bez słowa i usiadła na fotelu. Nic nie mówiła co mnie zastanowiło - I jak było? - spytałem, a ona tylko spiorunowała mnie wzrokiem. Podniosłem ręce do góry w oznaku rozejmu - Dobra, dobra. Nie pytam - powiedziałem i wygodnie ułożyłem się na kanapie. Siedziałem i czekałem, aż ona coś powie, jednak się tego nie doczekałem. Uznałem, że w tym momencie nie ma ochoty o tym rozmawiać - Masz coś dla mnie? - spytałem zmieniając temat. Dziewczyna przetarła twarz dłońmy i wyprostowała się.
-Ally była wczoraj z Trish w kawiarni. Nic nadzwyczajnego się nie działo, tylko rozmawiały. Jednak w pewnym momencie do twojej dziewczyny przyczepił się jakiś kelner, chyba ją podrywał, ale ona szybko go odepchnęła, bo już do niej nie podchodził. Tak mi się zdaje, bo przez okno ciężko się ich obserwowało. A później były na zakupach. Kupiły pare rzeczy no i plotkowały. Nawet o tobie - w tym momencie dziewczyna zyskała całą moją uwagę - Trish często pytała się o was - zmrużyłem oczy. Czemu często? Nie wiem dlaczego nagle ogarnęło mnie zaniepokojenie, ale ono zniknęło po następujących słowach dziewczyny - Ale nie dziwię się jej, są najlepszymy przyjaciółkami i takie tematy nie mają końca - wzruszyła ramionami.
-A jak co Ally o mnie mówiła?
-Że jest z tobą szczęśliwa. Głupia się w tobie zakochała - kpiła z brunetki.
-Rozumiem. Czyli mamy wszystko pod kontrolą. - stwierdziłem z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Dziewczyna odwzajemniła mój gest.
-Najwidoczniej. Ahh dobrze, to ja już idę - powiedziała i wstała z fotela. Zdziwiłem się jej odruchem.
-Co? Co ty robisz? Gdzie ty chcesz iść? - spytałem, a dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
-Do Sonic Boomu, jeżeli się nie myle to Ally nadal tam jest. Pójdę tam i zobaczę co będzie robić. Dopilnuje, żeby nie robiła żadnych głupot - powiedziała tajemniczym głosem.
-Zostań - powiedziałem spokojnie, ale stanowczo. Dziewczyna mnie nie słuchała.
-Daj spokój, wrócę za pare godzin - mówiła zakładając na siebie bluzę.
-Powiedziałem zostań - upomniałem ją już lekko zdenerwowany, lecz ona nadal nie reagowała. Nadal szykowała się do wyjścia. Już chciała iść:
-To niedługo bę...
-SIADAĆ! - krzyknąłem momentalnie podnosząc się z kanapy. Dziewczyna, na moja reakcję, aż opadła na fotel ze strachu. Patrzyłem na nią gniewnym wzrokiem, ale mówiłem już spokojnym głosem - Powiedziałem ZOSTAŃ - mocno podkreśliłem to słowo i z powrotem usiadłem na kanapie. Dziewczyna nadal miała lekko otwarte oczy z przerażenia, ale po chwili się uspokoiła i obrała lekceważący stosunek.
-Jak chcesz - powiedziała i zaczęła oglądać swoje paznokcie - Ale czemu już nie mam obserwować tej durnej brunetki? - spytała z niesmakiem wspominając o Ally. Ja ułożyłem się wygodniej na kanapie i powiedziałem pewnie.
-Bo uważam, że już nie trzeba jej pilnować 24/7. Ally nieświadomnie dopieła swego, zrobiła to co miała zrobić, czyli zakochać się we mnie i wierzyć mi w każde moje słowo. A po tych kilku dniach, które ostatnio z nią spędziłem, jestem pewien o do jej uczuć do mnie. Ona nawet nie wie, że tym co do mnie czuje, przybliżyła nas o krok do zakończenia naszego planu - powiedziałem znacząco, a dziewczyna tylko kiwnęła głową i zajęła się sobą.
Po chwili wróciłem do oglądania telewizji będąc zupełnie nieświadom, że dokładnie w tym momencie sprawiłem, że Ally plan ruszył dalej. Nie wiedziałem, że moją postawą i decyzją, którą przed chwilą podjąłem, to ja stałem się pionkiem w jej grze.

---------------
Heeeej :*
Wybaczcie mi, że nie wstawiłam tego rozdziału wczoraj tak jak obiecałam, na prawdę przepraszam. Moim usprawiedliwieniem jest to, że moja kochana komórka usunęła mi dużą końcówkę rozdziału, więc musiałam to pisać od nowa i trochę mi to zajęło :/ Ale mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba (ja osobiście jestem z niego zadowolona) :D Ten rozdział jest trochę dłuższy niż ostatnie, ale mam nadzieję, że nie jest za długi ;)
Jak szkoła? U mnie dużo roboty! W niedziele uczyłam się 9 godzin matmy (!) ale opłaciło się, bo z klasówki dostałam 5- (!!!!!!! :D)
Piszcie, komentujcie, mówcie co wam leży na sercu :3
Całuję i miłego dnia! :*

P.S. SŁUCHAJCIE! Szalona Dziewczyna założyła swojego drugiego bloga, który jest opowiadaniem o R5, Rossie i Lily :) Zajrzyjcie, ponieważ zaczyna się bardzo ciekawie i intrygująco :*
POLECAM :D
http://milosna-historia-lily-i-rossa-r5.blogspot.com/?m=1

czwartek, 12 września 2013

XXVI Rozdział

*Trzy dni później*
*oczami Ally*
Każdy kolejny dzień mijał podobnym tempem. Praktycznie codziennie spotykam się z Dallasem. Na nic innego nie miałam czasu. Jedynie udało mi się znaleźć pare godzin na spotkanie z Trish, na które właśnie idę.
Ubrana w ciemne dżinsy z podwiniętymi nogawkami, biało-granatową luźną koszulkę w paski, czarny sweterek i czarne vansy szłam na umówione spotkanie z przyjaciółką. Czekają nas babskie pogaduchy i typowa rundka po sklepach, czyli to będzie bardzo udany dzień. Dochodziłam właśnie do naszej ulubionej kawiarnii Aurora. Weszłam do pomieszczenia i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu przyjaciółki, lecz nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Usiadłam więc przy naszym stoliku i po prostu czekałam na czarnowłosą.
Czekając na Trish zaczęłam myśleć o moim planie. Na czym on w ogóle polega? Polega na tym, aby już nigdy nie dać Dallasowi powodów do zazdrości czy niepewności moich uczuć do niego. Musi być przekonany, że go kocham i tylko z nim chcę być. Nie z Austinem. A czemu tak robię? Aby Dallas mógł poczuć się pewnie i stracił swoją czujność. Aby był zbyt pewny siebie, bo jeśli on pomyśli, że jest taki świetny to ja będę mogła działać. Czyli? Będę śledzić każdy jego ruch, aby krok po kroku dowiedzieć się z kim zależy mu, aby mnie rozdzielić z blondynem i moimi przyjaciółmi. Muszę dowiedzieć się z kim współpracuję i jaki jest powód ich działań. A co będzie jak się tego dowiem? Jeszcze nie wiem. Zapewne pójdę na całość.

*oczami Trish*
Właśnie szłam na spotkanie z Ally, na które oczywiście się spóźnie. Przez te trzy dni wiele się zmieniło. Wraz z Dezem i Austinem dowiedzieliśmy się, że nasza przyjaciółka i Dallas świetnie się dogadują. Wyglądają na zakochanych. Lecz blondyn nadal uważa, że z brunetem jest coś nie tak, dlatego idę na zwiady. Idę wyciągnąć coś od Ally. Jakieś wiadomości o ich związku i o tym czy im się układa. Ale idę także, aby spojrzeć na brunetkę. Muszę sprawdzić czy nie ma jakiś ran czy obrażeń. Bo jeśli są to będzie oznaczało tylko jedno - to Dallas, ale jeśli nie to okaże się, że się mylilyśmy. Ale wtedy pojawi się pytanie, kto w takim razie tak traktuje Ally? Jeżeli ktoś ją rani... A jeżeli nie, to skąd ma te rany? Wiele pytań będzie nasuwało nam się na myśl, ponieważ przez te ostatnie trzy dni brunetka spotykała się tylko i wyłącznie z Dallasem. Wiemy to, bo nic innego nie robiliśmy tylko ich obserwowaliśmy.
Doszłam już do kawiarnii i weszłam do niej. Moim oczom ukazała się brunetka bawiąca się serwetką z nudów. Zaczęłam iść w jej kierunku. Ally jakby to wyczuła i spojrzała w moją stronę. Nagle na jej twarzy pojawił się wielki i szczery uśmiech. Odwzajemniłam jej gest, podeszłam do przyjaciółki i wtuliłam się w jej otwarte ramiona. Poczułam przyjemny zapach jej perfum, które pachniały jak świerze kwiaty i słodki karmel.
-Dobrze ciebie widzieć - wyznała przyjaciółka nie odrywając się ode mnie.
-Ciebie również. Przepięknie pachniesz - powiedziałam odrywając się od niej. Brunetka spojrzała się na mnie i uśmiechnęła.
-Dziękuję, to prezent od Dallasa - powiedziała siadając na miękki fotel. Zrobiłam to samo. Przytulając się do Ally diewczyna nie jęknęła ani nie skrzywiła się. Wniosek? Żadnych obrażeń na oblecach i w okolicy brzucha oraz żeber.
-Widzę, że o ciebie bardzo dba - dziewczyna przytaknęła mi - No a przede wszystkim dopieszcza! - na te słowa Ally cicho się zaśmiała.
-Tak i to bardzo - przyznała, a uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy.
-Zamówiłaś już coś?
-Dwie latte z podwójnym karmelem i gałką lodów waniliowych, a do tego po kawałku ciasta. Dla mnie szarlotka a dla ciebie sernik na zimno - powiedziała szczerząc swoje białe ząbki ze szczęścia i dumy.
-Jak ty mnie dobrze znasz! - powiedziałam uradowana i wygodnie oparłam się o oparcie fotela. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Tak jak to mają w zwyczaju najlepsze przyjaciółki. Po paru minutach przyszedł do nas kelner i podał nam nasze zamówienie. Był to wysoki brązowooki chłopak o ciemnych i dobrze obciętych na krótko włosach. Wyglądał jakby był w naszym wieku lub odrobinę starszy. Podszedł do nas z uroczym uśmiechem na twarzy.
-Proszę bardzo, dwie latte, szarlotka i sernik - powiedział podając nam te wszystkie rzeczy.
-Dziękujemy bardzo - powiedziała Ally ze słodkim uśmiechem na twarzy patrząc się na chłopaka.
-Gdyby potrzebowały panie jeszcze czegoś proszę mnie zawołać - powiedział wciąż patrząc się na brunetke. Oboje patrzyli się na siebie z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
-Dziękujemy bardzo - odpowiedziałam, a oni nagle jakby się obudzili. Ally na mnie spojrzała, a kelner odszedł wracając do swojej pracy. Spojrzałam na przyjaciółkę wymownie.
-No co? - spytała zdziwiona i wzięła łyk kawy.
-Podobasz mu się - powiedziałam pewnie próbując sernika. Brunetka, aż zakrztusiła się kawą. Cicho się zaśmiałam.
-Z czego ty się tak śmiejesz? To nie jest zabawne! A poza tym chyba złe wnioski wyciągnęłaś.
Zaśmiałam się pogardliwie.
-Chyba widzę! Gapił się w ciebie jak w obrazek. Na mnie nawet nie spojrzał.
-Spojrzał, widziałam - powiedziała pewnie.
-Taaa jak podawał mi sernik - powiedziałam, a brunetka patrzyła na mnie dłuższą chwilę, a później wzruszyła tylko ramionami. Otworzyłam szerzej oczy - A! Widzisz! Przyznajesz mi rację - powiedziałam pewnie z uśmiechem zwycięzcy.
-Nie nie nie. Przyznaje, patrzył na mnie, ale to nie oznacza, że mu się podobam - powiedziała rzeczowo jedząc ciasto. Otworzyłam szerzej usta ze zdziwienia. Czy ona jest tak ślepa?
-Kochana uwierz mi, jesteś śliczna oraz urocza, i podobasz się chłopakom - Ally spojrzała na mnie ciekawskim wzrokiem. Wzięłam łyk kawy, a później spojrzałam na przyjaciółkę - Zróbmy tak: Jeżeli ten koleś da ci swój numer to ty płacisz rachunek, a jeżeli nie da ci swojego numeru to przyznam, że miałaś rację.
-I...? - spytała brunetka dając mi do zrozumienia, że chyba o czymś zapomniałam. Wypuściłam ciężko powietrze.
-No i ja zapłacę.
-Zgoda - brunetka kiwnęła głową na tak i uśmiechnęła się.
Piłyśmy kawę i jadłyśmy ciastka w przyjemnej ciszy. W końcu postanowiłam przerwać tą ciszę nurtującym mnie pytaniem.
-A rozmawiałaś ostatnio z Austinem? - spytałam jak gdyby nigdy nic. Ciało Ally nagle się napieło, przestała delektować się napojem i zaczęła mi się przyglądać.
-Rozmawiałaś z nim - stwierdziła, a między nami powstało lekkie napięcie. Wypuściłam powietrze unikając jej spojrzenia.
-No coś tam mówił, że wpadliście na siebie - powiedziałam patrząc się w kawę. Brunetka oparła się o fotel niezadowolona.
-Do czego zmierzasz?
-Czemu nie odbierasz od niego telefonów? - na te słowa Ally podniosła swoje ręce w oznaku bezsilności. Nie mogła uwierzyć, że o to pytam.
-A pochwalił ci się co do mnie powiedział? - spytała zdenerwowana. Spojrzałam na nią.
-Tak.
-To już wiesz czemu nie odbieram.
-Ally, ale on tego żałuje. Wiesz, że nie miał tego na myśli...
-Słucham? - przerwała mi poirytowana przyjaciółka - Dobrze wiesz, że pod wpływem emocji ludzie mówią rzeczy, które leżą im na sercu. Najwyraźniej to Austin o mnie myślał i dopiero teraz mi to wyznał - wyznała spokojniejszym już głosem.
-Ale Ally...
-Żadna Ally! Na razie nie mam ochoty z nim rozmawiać i nie chce się z nim widzieć. Może kiedyś, ale nie w tej chwilii. A teraz możemy skończyć ten temat? - spytała retorycznie i wróciła do jedzenia ciastka.
-Tak. Przepraszam - zgodziłam się i uśmiechnęłam do niej. Ta tylko na mnie spojrzała, ale widziałam, że powoli się uspokaja. Austin opowiadał mi i Dezowi z najmniejszymi szczegółami ich spotkanie. Widziałam po nim, że bardzo żałuje swoich słów. Wiem, że nie chciał tak powiedzieć, bo za bardzo zależy mu na Ally, żeby tak mówić. Ale słowa same wyszły z jego ust. To nie jest żadne wytłumaczenie, ale ja wiem czemu go tak poniosło - Austin postanowił użyć mocniejszych słów, aby lekko oddalić się od Ally i od możliwych jej podejrzeń jego zachowania i dziwnego zbiegu okoliczności przebywania w tym samym miejscu. Blondyn chciał po prostu, aby brunetka nie miała podejrzeń, że chłopak obserwuje i pilnuje ją dzień i noc. On nie chce spuszczać z niej oka. Za bardzo się o nią troszczy, a to co powiedział do Ally wymagało dużego poświęcenia, bo jego serce też bolało z powodu wypowiedzianych przez niego słów.
Ominęłyśmy temat blondyna i zaczęłyśmy ponownie rozmawiać. Ally już się troche rozluźniła, a na jej twarzy pojawiał się uśmiech. W pewnym momencie tematem naszych rozmów był Dallas. Dziewczyna opowiadała o nim ciepłymi słowami. Wypytywałam ją o wszystko, a wniosek każdej odpowiedzi był taki sam - brunet o nią dba i jest z nim szczęśliwa. Z jednej strony cieszę się, że przyjaciółka czuje się bezpieczna z chłopakiem, ale z drugiej budzi to we mnie pewne wątpliwości - bo jak nie on to kto krzywdzi Ally?
-Zbieramy się? - spytała mnie brunetka, a ja kiwnęłam głową.
-Tylko pójdę do toalety, a ty poproś o rachunek - powiedziałam i ruszyłam do łazienki, gdzie jednym telefonem powiadomie chłopaków, że Ally nie ma ani jednego siniaka i wygląda na to, że to nie Dallas stoi za rękoczynami.

*oczami Ally*
Zawołałam kelnera podnosząc lekko rękę. Przystojny chłopak po paru sekundach już zjawił się obok mojego stolika.
-W czym mogę pomóc? - spytał z lekkim uśmiechem.
-Poproszę rachunek.
-Oczywiście - powiedział, odszedł na chwilę i wrócił z rachunkiem - Proszę bardzo - powiedział podając mi go. Podziękowałam skinieniem głowy, a chłopak odszedł. Gdy chciałam zobaczyć koszt kupna kaw i ciast zobaczyłam coś co tu nie pasowało.
-Przepraszam? - zawołałam za chłoopakiem , który słysząc mój głos zatrzymał się i wrócił do mnie.
-Tak? - spytał pewnie.
-Przepraszam, ale te cyfry chyba nie należą do mojego rachunku. To chyba pomyłka  - powiedziałam oddając mu karteczke z zapisanym numerem telefonu.
-To żadna pomyłka. Chciałem dać ci mój numer, gdybyś chciała kiedyś do mnie zadzwonić - powiedział uśmiechając się do mnie kokieteryjnie. Odwzajemniłam jego gest. Co to za dziwna sytuacja?
-Przykro mi, ale mam chłopaka - powiedziałam krótko kładąc karteczke na jego dłoni. Przystojniakowi na chwilę zniknął uśmiech z twarzy, ale po chwili znów się pojawił. Nie da się zbić z tropu.
-Ale czy każda wymiana numerami musi zakończyć się randką? Pragnę tylko ciebie bliżej poznać.
-Mnie? Dlaczego mnie? - spytałam zdziwiona.
-Bo powalasz mnie swoim pięknym i szczerym uśmiechem. Sprawiasz, że chcę poznać tajemnicę twojego szczęścia - powiedział uśmiechając się szczerze. Jego wypowiedź wywołała u mnie lekki wybuch śmiechem, ale także uśmiech na mojej twarzy - To co? Zapraszam na spotkanie. Hmm... Może kawa? - rozłożył ręcę pokazując mi kawiarnie. Nagle schylił się i szepnął mi do ucha - Nie wiem czy wiesz, ale mam chody u właścicielki - wyznał, a ja cicho się zaśmiałam.
-Nie, nie wiem. I nie wiem kiedy przeszliśmy na Ty - odpowiedziałam mu, a on tylko się uśmiechnął i podał mi dłoń.
-Dallas - przedstawił się, a moje oczy nagle się tozszerzyły z przerażenia. Kompletnie zapomniałam o nim rozmawiając z tym przystojniakiem - Dobra dobra. Słaby żart. Nie nazywam się jak jeden ze stanów. Haha. Mam na imię Mike - uśmiechnął się. A mi serce stanęło. A jeżeli brunet obserwuje mnie w tej chwili? Na pewno nie spodoba mu się, że rozmawiam z tym chłopakiem. Zaczęłam energicznie rozglądać się czy przypadkiem na mnie nie spogląda - Wszystko w porządku? - spytał nadal, ale już niepewnie trzymając dłoń w powietrzu. Przypomniałam sobie o jego przywitaniu i ujęłam jego rękę.
-Ally - powiedziałam, szybko cofnęłam dłoń i wstałam z krzesła - Wybacz, ale muszę już iść - zaczęłam wyjmować pieniądze z portfela.
-Ale coś się stało? Powiedziałem coś nie tak? - pytał zdezorientowany. Nagle przestałam szukać pieniędzy i spojrzałam na niego.
-Zrozum. Mam chłopaka i to nie był dobry pomysł, abym z tobą rozmawiała - powiedziałam to, a potem ugryzłam się w język. Wróciłam do grzebania w portfelu. Co ja mówię?
-Co masz na myśli? - nie odpowiadałam - Ally? - dotknął mojego ramienia, a jak jak oparzona oddaliłam się od niego i odruchowo wyjrzałam za okno sprawdzając czy przypadkiem ktoś nie widział jego ruchu - Czemu się tak rozglądasz? Ktoś cię obserwuje? - spytał marszcząc brwi. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Słucham? - a na mojej twarzy pojawił się strach, który szybko ukryłam - Po prostu mnie nie dotykaj. Mam chłopaka, a to niestosowne i niebezpieczne - wyjęłam pieniądze i położyłam je na stoliku.
-Co masz na myśli? - spytał zdziwiony, a ja znów zorientowałam się, że mówię za dużo.
-Nic - odpowiedziałam krótko - Idź już - powiedziałam siadając na fotelu i zaczęłam czekać na Trish. Mike stał chwilę nade mną nie wiedząc co mnie tak nagle napadło - No idź - powiedziałam zdenerwowana i przerażona, a on tylko otworzył lekko usta i odszedł bez słowa.
Zaczęłam nerwowo obgryzać paznokcie. A jeśli Dallas mnie widział? Widział jak Mike mnie podrywa i szepce coś do ucha? Przyznam, pozwoliłam mu na mały flirt ze mną, ale to było nieświadome. Po prostu mnie rozbawiał swoimi słowami. Nagle usiadła obok mnie Trish.
-To ile płace? - spytała.
-Nic.
-Miałam racje? Dał ci swój numer? - spytała zdziwiona a zarazem dumna.
-Tak, ale nie wziełam go od niego - powiedziałam zirytowana.
-Czemu?
-Bo mam chłopaka! A to nie byłoby w porządku. Idziemy? - powiedziałam nie czekając na odpowiedź przyjaciółki i wstałam z fotela. Trish zrobiła to samo i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Czarnowłosa szła pierwsza, więc nie zauważyła, gdy nagle podszedł do mnie Mike i pociągnął za sobą. Ze zdziwienia nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Chłopak stanął ze mną w ciemnym kącie kawiarni i szepnął:
-Nie wiem co się dzieje i nie wiem czy chcesz o tym mówić, ale mam dziwne wrażenie, że boisz się reakcji swojego chłopaka - otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia i przerażenia. Skąd on to wyczytał? - Jeśli się mylę to przepraszam, a jak nie to przyjdź pod ten adres jutro o osiemnastej - powiedział wręczając mi do ręki karteczke i szybko odszedł jakby nigdy go tu nie było. Stałam tak chwilę, gdy nagle ocknęłam się słysząc moje imię.
-Ally na co czekasz? - spytała zdziwiona Trish. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się. Schowałam karteczkę do kieszeni spodni i ruszyłam z przyjaciółką na zakupy. Ale nadal nie mogłam przestać myśleć o Mike'u, jego słowach i karteczce, która była u mnie bezpiecznie schowana, choć była taka lekka wydawało mi się, że ważyła tone.

---------------
Sieeeeemka :*
Wybacznie, że tak długo nie pisałam, ale szkoła szkoła szkoła robi swoje :( już pierwsze zaliczenia za mną a zarazem przede mną, więc niestety dużo mam do roboty.
Jak rozdział? Podoba się? Nudny czy ciekawy? Pytamml, bo jestem ciekawa jakie są wasze wrażenia po pojawieniu się nowej postaci :3
Piszcie (BŁAGAM) !!!!! <3
P.S. Dziękuje wam za wasze ostatnie komentarze. Były cudowne! A najlepsze były te długie i pełne ciepłych słów. Jesteście kochani!
Kochaaam! <3

czwartek, 5 września 2013

XXV Rozdział

*oczami Ally*
Serce biło mi niewiarygodnie szybko. A to wszystko przez ten stres i obawy, że coś może nie wyjść. Stawiałam ostrożne kroki tak, aby chłopak, którego śledzę, nie zorientował się, że ktoś go obserwuje. Mimo powszechnej opini to nie było takie łatwe. Trzeba zachować odpowiednią odległość od pożądanej osoby, a przy tym nie zwracać na siebie większej uwagi. Niby to jest łatwe, a jednak nie.
Szłam za Dallasem ponad dziesięć minut, ale nadal chłopak nie doszedł do upragnionego miejsca. Wiem jedno - brunet nie szedł do domu, bo on jest w innej części miasta. Chłopak zmierzał w inne miejsce, ale gdzie? Gdzie można iść po 22? Na spacer? Oddalając się od swojego domu? Coś mi tu nie pasuje, pomyślałam a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, bo nagle poczułam, że mój plan może przynieść jakiś dobry efekt.

*oczami Austina*
Każdy z nas ubrał się w ciemne ciuchy, głównie były w kolorze czarnym. I po krótkiej namowie wszyscy wyruszyliśmy w wyznaczone nam miejsca. Trish miała pilnować domu Allyson, Dez miał obserwować dom bruneta, a mi przypadła obserwacja terenu tzn. muszę chodzić po ulicach, które są bliskp domu Ally i Dallasa. Dziś nie wiemy gdzie oni są, nawet nie mamy pojęcia gdzie znajduje się brunetka. Próbowaliśmy się do niej, dodzwonic ale nie odbierała. Rzadko zdarzało jej się nie dawać znaku życia. Ona zawsze odbiera telefony. Nie ukrywam, że to zachowanie nas trochę zdziwiło, ale musieliśmy zacząć działać.
Szedłem ulicami i rozglądałem się próbując mieć wszystkich pod kontrolą. Każdego człowieka. Nagle mój telefon zawibrował. Dostałem smsa:
"Jestem już na miejscu. Jest spokojnie. Wydaje mi się, że nie ma jej w domu. Trish"
Po odczytaniu tej wiadomości pomyślałem, że może Ally smacznie śpi. Na tą myśl mimowolnie uśmiechnąłem się. Pamiętam jak nocowałem u niej w domu, bo bała się spać sama. Obudziłem się w środku nocy i nie mogłem usnąć, bo miałem bardzo zły sen. Ale wszystko się zmieniło, gdy spojrzałem na Ally. Wyglądała niewinnie z półotwartymi ustami i zmierzwionymi włosami, które zmysłowo okalały jej twarz. Nawet jak śpi to wygląda uwodzicielsko. Rozmyślając tak nie zauważyłem kiedy dostałem następnego smsa:
"Jestem już pod domem Dallasa, ale wszystkie światła są zgaszone. Jestem pewien, że nie ma go w środku. Może jest z Ally? Dez"
Czytając tego smsa poczułem jak ogarnia mną wściekłość. Bo to oznacza, że oni muszą być razem w tym momencie. Ale co oni mogą razem robić o tej porze? Dochodzi 23. Gdzie oni się podziewają? Myśląc tak o tej dwójce przestałem zwracać uwagę na ludzi, których powinienem obserwować. Szedłem jak w amoku. Miałem wrażenie, że może dziać się coś złego albo coś niestosownego. Są dwie opcje: albo Dallas ją w tej chwili rani albo mogą spędzać cudowne chwile w swoim towarzystwie. Powiem jedno - żadna z tych opcji mi się nie podoba.
Rozmyślałem tak przez długi czas i nawet nie zauważyłem, że wpadłem na kogoś.
-Oh przepraszam. Na prawdę nie chciałem - powiedziałem automatycznie nie zwracając uwagi na osobę, którą wywróciłem.
-Nic nie szkodzi. Każdemu może się zdarzyć - odpowiedziała dziewczyna, która zwinnie wstała z chodnika. Już mieliśmy ruszyć we własne strony, gdy oboje zorientowaliśmy się, że coś jest nie tak. W tym samym momencie spojrzeliśmy się na siebie. Odebrało mi mowę.
-Ally?
-Austin?
-A co ty tu robisz? - spytaliśmy równocześnie. To była dziwna i trochę krępująca sytuacja, bo jak ja jej wytłumaczę swoją obecność w pobliżu jej domu o tak późnej porze i do tego w takim stroju? Na mojej twarzy malował  się strach. Bałem się, że prawda wyjdzie na jaw.

*oczami Ally*
Moje oczy się rozszerzyły na widok blondyna. Nie spodziewałam się, że go spotkam i, że na siebie wpadniemy. Moje serce stanęło na jego widok. Wystraszyłam się, że chłopak zacznie zadawać pytania, na które nie będę wiedziała jak odpowiedzieć. Boże, zaraz stracę bruneta z oczu...
Pogrążona w swoich myślac nawet nie zauważyłam jak Austin przygląda mi się uważnie z małym uśmieszkiem. Spojrzałam na siebie i przyznałam, że w tym całym stroju w stylu gangu motocyklistów wyglądam nawet seksownie. W sumie nie dziwię się, że blondyn spoglądał na mnie pożerającym wzrokiem.
-To co ty tu robisz kocico? - spytał mnie patrząc się mi głęboko w oczy. Widziałam w nich iskierki. Blondyn najwyraźniej doszedł do tego samego wniosku co ja.
-Austin daj sobie spokój z takimi tekstami - powiedziałam zirytowana. Spojrzałam w kierunku gdzie był Dallas. Zaraz chłopak zniknie w ciemności. Czas mi ucieka...
-No co? Chce tylko wiedzieć czemu tu jesteś - zmrużyłam oczy ze wściekłości - Aaa chodzi ci o tą kocicę? - spytał puszczając mi oczko.
-Szybki jesteś...
-Ally o co ty się tak wściekasz? - spytał mnie delikatnie gładząc moje ramię swoją dłonią. Ze zdziwienia, aż odskoczyłam od niego jak oparzona. Blondyn miał zdziwioną minę - Co się dzieje?
-Nie uważasz, że to co mówisz i robisz jest nie na miejscu? - podniosłam trochę głos - Ja mam chłopaka na miłość boską! Uszanuj to!
-Ale przecież ten pocałunek...
-Nie było żadnego pocałunku! - przerwałam mu - To nic nie znaczyło. Wbij sobie do głowy, że nie jesteśmy już razem! Wiedz, że jestem szczęśliwa z Dallasem! - mówiłam te słowa blondynowi prosto w twarz. Byłam na niego w tym momencie wściekła, że przez niego bruneta, którego śledziłam, przed chwilą zgubiłam. Nie dość, że straciłam chłopaka z oczu to jeszcze pojawił się Austin, który swoimi uczuciami niszczy mój plan. Muszę oddalić go od siebie jak tylko mogę, mimo że tego bardzo nie chcę...
-To co? To niby co to miało być? - podniósł głos - Chcesz mi powiedzieć, że nasz pocałun... - nie dokończył, bo zatkałam mu usta ręką z obawy, że ktoś może usłyszeć jego słowa. Nie dostaję już smsów, ale to nie znaczy, że brunet i jego 'my' mnie już nie obserwuje.
-Ciszej - szepnęłam zdenerwowana. Blondyn ze złości natychmiast odtrącił moją dłoń.
-A co? Boisz się, że ktoś o tym usłyszy? - spytał, a mnie serce stanęło. Moje źrenice się rozszerzyły. Chłopak zaczął mi się uważnie przyglądać. Nagle z moich ust wydostał się dźwięk:
-Po prostu chcę, abyś odpuścił.
Austin otworzył usta szeroko ze zdziwienia.
-Bawisz się ludzkimi uczuciami tak jak jest ci wygodnie, zdajesz sobie z tego sprawę? -spytał mrużąc swoje oczy. Zmarszczyłam brwi z poirytowania.
-Nie mam zamiaru tego słuchać - powiedziałam i cofnęłam się parę kroków do tyłu pragnąc odejść od blondyna jak najszybciej, ale ten złapał mnie za rękę nie dając mi uciec.
-Czemu? Bo boisz się wyznać prawdę? Że manipulujesz ludźmi? Że nie dbasz o ich uczucia? Że jesteś egoistką? I że nie obchodzą ciebie inni i ich plany, bo najważniejsze aby tobie było dobrze? Nie ważne ile osób po drodze zniszczysz? - zadawał te retoryczne pytania, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Te słowa bardzo bolały - Jesteś kłamliwa, sztuczna i nic nie warta! - z moich oczu popłynęły łzy, a chłopak powoli wycedził przez zęby słowa - Nie masz serca!
Po tych słowach łzy zaczęły mi płynąć ciurkiem. Nie panowałam nad swoimi emocjami, dlatego , nie wiedząc kiedy, przywaliłam blondynowi z liścia. Zrobiłam to jak najmocniej jak mogłam. Pragnęłam, aby się zamknął i tak się stało. Austin lekko się zatoczył, a z kącika jego ust zaczęła płynąć krew. Popatrzyłam na niego zza mgły, którą spowodował potok łez. Miałam wymowną minę - smutną, zdziwioną, wściekłą i zranioną jego słowami. Patrzyliśmy tak na siebie chwilę. Widziałam jak jego twarz się zmienia - z wściekłej na zdziwioną. Ale po chwili zauważyłam na jego twarzy skruchę. Jednak to nie miało znaczenia, ponieważ w tym momencie ruszyłam biegiem w stronę mojego domu. Jedyne co pragnęłam to uwolnić się od chłopaka i jego słów, które wciąż dzwoniły mi w uszach: "Nie masz serca"...

*oczami Deza*
Jak zwykle nic się nie dzieje, pomyślałem patrząc głupio w mrok. Miałem szpiegować i śledzić bruneta. Miałem zrobić coś ciekawego i odmiennego, a tu co? Nic. Nic się nie dzieje. Nikogo w domu nie ma. Jest po prostu nudno. NUDNO. Jestem prawie pewien, że u Trish albo Austina jest ciekawiej. Na pewno u nich się tyle dzieje, że nie nudzą się tak jak ja.
Oparłem się o drzewo, wyjąłem komórkę i zacząłem grać w Temple Run 2. Nie obchodziło mnie, że granie w tej sytuacji nie było stosowne. Ale przynajmniej jestem cicho. Grałem tak parę minut, a w domu bruneta nic sie nie działo. Nagle zobaczyłem, że dostałem smsa. Był on od Trish. Przyznam, że w pierwszym momencie zdziwiłem się, że do mnie napisała (biorąc pod uwagę to co teraz wszyscy robimy), ale po chwili moja reakcja się zmieniła. Odczytałem smsa.
"Hej Dez. U ciebie też nic się nie dzieje i jest strasznie nudno? Jeśli tak to błagam popiszmy razem to może ten czas nam szybciej minie :)"
Gdy przeczytałem tą wiadomość, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Zadowolony, że będę miał z kim spędzać teraz czas od razu odpisałem i już czekałem na odpowiedź czarnowłosej. Jak się okazało, długo czekać nie musiałem.

*oczami Ally*
*20 minut później*
Weszłam do domu otwierając po cichu drzwi wejściowe. Ostrożnie zdjęłam buty i kurtkę, aby nie narobić hałasu. Nie chciałam, żeby mój tata się obudził. Na palcach wbiegłam po schodach do mojego pokoju. Weszłam do niego i zamknęłam drzwi.
Oparłam się plecami o te drzwi i nagle ogarnęła mną złość. Zacisnęłam pięści oraz usta i podbiegając rzuciłam się na łóżko. Nagle zaczęłam krzyczeć w poduszkę. Nie mogłam się powstrzymać,  po prostu musiałam wyrzucić z siebie moje negatywne emocje. Jak on mógł tak powiedzieć? Jak? Czy on tak myśli na prawdę? Przestałam krzyczeć. Położyłam się na plecach i gapiłam się w sufit. Rozumiem gdybym to ja tak mu powiedziała, bo miałabym w tym jakiś cel. Ale on? Czemu?... Zamknęłam oczy próbując zapomnieć o tej nocy. Ale to mi nie wyszło, ponieważ nagle przypomniało mi się, że przez spotkanie z blondynem zgubiłam Dallasa. Mój plan obserwacji nie powiódł się przez Austina! Przez niego muszę zacząć od początku z nadzieją, że brunet niczego się nie domyśli.

*oczami Dallasa*
Szedłem ciemnymi ulicami. Tutejsza okolica nie była zbytnio ciekawa. Obskurne i niezamieszkałe kamienice, ciemne i małe uliczki oraz nieciekawe i muskularne typy. Mimo tych wszystkich rzeczy ja nie czułem się tu zagrożony. Powiem nawet, że czułem się dość bezpiecznie.
Po kilkunasto minutowym spacerze doszedłem do znanego mi miejsca. Stanąłem przed brzydką, wysoką i zaniedbaną kamienicą. Podszedłem do drzwi, z łatwością otworzyłem i wszedłem do środka. Jak zwykle tu cuchnie, pomyślałem wchodząc po wysokich kamiennych schodach. Wdrapałem się na drugie piętro i wszedłem do jednego z mieszkań tego budynku. Gdy tylko przekroczyłem próg pomieszczenia, zobaczyłem dziewczynę czytającą babskie pismo siedzącą na rozwalającej się kanapie. Nawet nie drgnęła.
-Spóźniłeś się - powiedziała złym głosem.
-Wybacz - powiedziałem ze skruchą i usiadłem na kanapie obok dziewczyny, która nie zwracała na mnie uwagi - Ej, bardzo przepraszam - powiedziałem i w tym samym momencie zacząłem łaskotać jej stopy. Dziewczyna nagle zaczęła się śmiać.
-Zostaw mnie! - mówiła śmiejąc się. Chwilę ją łaskotałem, a potem przestałem. Spojrzałem na nią, a ona uśmiechnęła się. Odwzajemniłem jej gest i ruchem ręki zaproponowałem jej, aby usiadła mi na kolanach. Nie musiałem długo czekać na jej reakcję, bo ona od razu to zrobiła. Objęła mnie ramieniem i oparła swoją głowę o moją.
-I jak było? - spytała spokojnie. Westchnąłem ciężko.
-Nic szczególnego się nie działo. Spacer, kolacja, pare atrakcji, pare pocałunków i wyznanie Ally, że pragnie być ze mną - powiedziałem dumnie. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Czyli, że powoli wszystko idzie po naszej myśli?
-Tak - powiedziałem odwzajemniając jej gest. Ona wróciła do poprzedniej pozycji. Chwilę nic nie mówiła, lecz głęboko oddychała. A ja czułem jak jej piersi muskają moją klatę przy każdym jej wdechu.
-Ale to wszystko to udawanie, prawda? Robimy to co mamy zrobić, dokończyć plan, ale później już przestajesz utrzymywać z nią kontakt? - spytała szeptem.
-Później ona nie będzie mi potrzebna.
-A co będzie później? - spytała, a ja po prostu na nią spojrzałem.
-Później będziemy tylko i wyłącznie My - wyznałem, zanużyłem rękę w jej ciemnych włosach i czule oraz mocno ją pocałowałem. Dziewczyna, aż straciła równowagę i opadła swobodnie na kanapę. Położyłem się na niej nie przerywając tej przyjemnej czynności. Nasze usta łączyły się w agresywnych, a zarazem delikatnych pocałunkach. W naszych planach byliśmy okrutni, a to co chcieliśmy  zrobić było niebezpieczne, mocne i drapieżne. Zupełnie jak nasze pocałunki.

---------------
Siemka! :*
Tak jak obiecałam dzisiaj wstawiam rozdział! I jakie są wasze opinie? Podoba się czy jest nudny i nieciekawy?
Mam wrażenie, że piszę coraz gorsze rozdziały i tracę główny wątek opowidania.... i mam wrażenie, że myślicie podobnie, bo jest coraz mniej komentarzy, a mnie to nie motywuje :( jeśli czytacie to napiszcie cokolwiek! To poprawi mi humor :)
Całuję! :*

środa, 4 września 2013

Ogłoszenie!!! :)

Siemka :*
Słuchajcie jeżeli chodzi o nowy rozdział to dodam go jutro po południu albo dziś wieczorem. Więc wiedzcie, że nie zapomniałam o prowadzeniu tego bloga, a wręcz przeciwnie!
Wiecie, że ciężko jest prowadzić bloga z opowiadaniami, a już w szczególności w trakcie roku szkolnego (najlepiej zrozumieją mnie tu inni blogerzy). Lecz pamiętajcie także, że w liceum ciężej jest to robić. Już nie wspomnę, że to kolejny rok... :( drugi dzień szkoły, a ja już mam zadaną prezentację z angielskiego, wszelkie prace domowe, a jutro mam zaliczenie z geografii. Piszę o tym, abyście byli wyrozumiali i cierpliwi ! :) Mam nadzieję, że nadal będzie tyle komentarzy, a nawet i więcej! <3 I że z chęcią będziecie odwiedzać mojego bloga.
Kocham i miłego dnia!!!
Jesteście wspaniali! :* <3