wtorek, 30 kwietnia 2013

VI Rozdział

*oczami Austina*
Było południe. Grzało słońce. Dzieci szalały po dworze śmiejąc się w niebo głosy. A ja? Ja szedłem powolnym krokiem zastanawiając się co powiedzieć. Jak powinienem przeprosić, aby się nie gniewała. I jakich słów użyć, aby w pełni okazać jej co tak na prawdę czuje. Im co raz bardziej zbliżałem się do sklepu, tym większą miałem pustkę w głowie.
Idąc tak nie zauważyłem, że już stoję przed drzwiami sklepu. Położyłem dłoń na klamce, wziąłem głęboki oddech i zwinnym ruchem otworzyłem drzwi.
-Cześć Ally, posłuchaj mnie przez chwilę...-mówiłem tak ze spuszczoną głową, nie wiedząc do kogo tak na prawdę mówię i nagle przerwałem widząc stojącego za ladą przyjaciela- Eee... Dez? A co ty tu robisz? - spytałem zdziwiony podchodząc do niego powoli.
-Ally zadzwoniła do mnie rano i spytała czy nie mógłbym dziś za nią popracować, bo źle się czuje. Mówiła coś, że chyba się przeziębiła - odpowiedział.
-Aha...- powiedziałem z rozczarowaniem. Miałem nadzieję, że ją tu zastanę i na spokojnie porozmawiam, ale ona pewnie siedzi w domu. Nie wątpiłem w to, że źle się czuje, lecz w to, że jest chora. Wiedziałem, że nie przyszła dziś do pracy, bo nie chciała widzieć ani mnie ani Dallasa. Rozmyślając tak podszedłem do lady i zdjąłem okulary przeciwsłoneczne.
-Ooo! Co ci się stało? - spytał zdumiony na mój widok. Dokładnie przyglądał się mojemu podbitemu oku i przeciętej wardze.
-Miałem małe spotkanie wczoraj wieczorem- odpowiedziałem niechętnie.
-Nie rozumiem. Przecież wczoraj byłeś na podwójnej randce z Ally, Kirą i Dallasem...- rudzielec miał taką minę jakby go nagle olśniło- Czekaj czekaj. Tylko mi nie mów, że to z nim miałeś taki bliski kontakt.
Spuściłem głowę ze wstydu. Przyjaciel widząc moją reakcje zrozumiał, że jego obawy się spełniły. Westchnął ciężko i usiadł obok mnie na ladzie i spojrzał na mnie.
-Opowiedz mi co się tak na prawdę wydarzyło.
Westchnąłem ciężko, spojrzałem przed siebie i zacząłem opowiadać:
-W sumie to nie wiem jak to się stało. Myślę, że z czasem. Pare dni temu Dallas zaczął mnie denerwować. To jak zaczął się przystawiać do Ally i ją podrywać... po prostu mnie irytowało. A wczoraj był taki dystyngowany, aż Kira mi zwróciła uwagę, że powinienem wziąć z niego przykład. No i wtedy pozwoliliśmy sobie na wymiane paru słów. Potem podbiegłem do niego, a on mnie walnął. I potem jakoś samo poszło...
-A co z Ally? - spytał troche przejęty.
-Wybiegła. Zapłakana. I dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce ze mną rozmawiać - powiedziałem ze wstydem. Kątem oka widziałem jak przyjaciel posmutniał.
-Nie dziwie się jej. To był jej wieczór. Miał być wyjątkowy.
-Myślisz, że nie wiem? - prawie krzyknąłem - Starałem się, aby tak było. Zrobiłbym dla niej wszystko, aby była szczęśliwa. Ale mnie poniosło... A na dodatek Kira ze mną zerwała...
-Co? Czy ja się przesłyszałem?- spytał zdziwiony rudzielec
-Nie. Dobrze usłyszałeś.
-Trzymasz się jakoś? - spytał z troską.
-No właśnie tu mam problem... Bo czuje się dobrze. Nie czuje żadnej pustki, a chyba powinienem. Nie spałem całą noc zastanawiając się dlaczego. I doszedłem do jednego wniosku. A mianowicie, że...
-...że podoba ci się Ally?- dokończył za mnie Dez. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
-Skąd wiesz?
-Jestem twoim przyjacielem, prawda? Nic się przede mną nie ukryje- odpowiedział rudzielec z wielkim uśmiechem na twarzy. To takie niesamowite. On to pojął jeszcze przede mną. Byłem pełen podziwu, bo tego bym się po nim nie spodziewał. Ale jak widać, człowiek uczy się całe życie. Z tego wielkiego szczęścia, które nagle mnie ogarnęło mocno przytuliłem przyjaciela. Trochę się zdziwił, ale pozytywnie.
-Dobra dobra, puść mnie. Już wiem, że bardzo się cieszysz - na te słowa go puściłem.
-Przepraszam. Za bardzo się ciesze.
-Rozumiem to, ale jednego nadal nie mogę pojąć - spojrzałem na niego podejrzliwie. nie wiedziałem o co mu chodzi.
-Chyba nie rozumiem - wyznałem.
Rudzielec zrobił załamaną minę, jakby to co myślał było takie oczywiste.
-No co ty tu nadal robisz? Leć do niej! - powiedział w końcu Dez, skierował mnie w strone drzwi i zmusił mnie do marszu popychając mnie. Na początku nie wiedziałem co się dzieje, ale po chwili zrozumiałem o co chodzi przyjacielowi i dałem się mu prowadzić. W jednej sekundzie byliśmy już przy drzwiach. Otworzyłem je i już miałem wybiec ze sklepu, ale odwróciłem się do przyjaciela.
-Dzięki - położyłem mu dłoń na ramieniu.
-Nie ma za co. Wiedz, że ja i Trish czekaliśmy z niecierpliwością na ten dzień - uśmiechnął się do mnie szczerze, a ja odwzajemniłem jego gest. Poklepałem go po ramieniu, jeszcze raz mu podziękowałem i szybko wybiegłem ze sklepu. Biegłem jak najszybciej, aby jak najwcześniej spotkać się z pewną brunetką, za którą wprost szaleje. Dziewczyną, która śni mi się po nocach.

*oczami Ally*
(W tym samym czasie)
Leżałam skulona na swoim łóżku. Nie miałam ochoty z niego wstawać. Wokół mnie walały się zużyte chusteczki higieniczne. Wczoraj wieczorem tak wiele łez popłynęło mi z oczu, że teraz mam je spuchnięte. Mój nos natomiast jest cały czerwony - to skutek zbyt bliskiego i częstego kontaktu z chusteczkami. Nie wiem czemu płakałam. Po prostu było mi przykro. Miałam nadzieję miło spędzić wieczór, a wyszło jak wyszło. Rozmyślałam tak, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Tato idź stąd! - zawołałam przykrywając się cała kołdrą. Usłyszałam jak drzwi do mojego pokoji się otwierają. No świetnie, pomyślałam.
-To tylko ja - usłyszałam głos Trish. Weszła i usiadła na moim łóżku - Rozmawiałam z Dezem. Powiedział, że źle się czujesz, więc przyniosłam ci trochę rosołku, który sama zrobiłam - powiedziała z uśmiechem. Na te słowa odkryłam kołdrę i spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Ty? Sama? - uniosłam brew. Przyjaciółka spojrzała na mnie i zrezygnowana przyznała:
-No dobra. Kupiłam ją za rogiem. Ale liczy się gest- uśmiechnęła się do mnie podając mi miseczkę z zupą.
-No oczywiście - ostrożnie wzięłam od niej gorący posiłek i zaczęłam go komsumować.
-No, a jak się czujesz? Masz gorączke? - prawie położyła się na łóżku próbując dotknąć mojego czoła. Chwile trzymała na nim swoją dłoń. - Nie masz - spojrzała na mnie podejrzliwie - Nie jesteś chora - stwierdziła poważnym tonem. Rozejrzała się po całym pokoju. Jej oczy napotkały zużyte chusteczki. Spojrzała na mnie ponownie. Uważnie mi się przyglądała - Dlaczego płakałaś? - spytała mnie z troską. Spuściłam głowę, a łzy napłynęły mi do oczu.
-Nie wiem- powiedziałam smutno. Patrzyłam na zupę, którą trzymałam w dłoniach, unikając wzroku przyjaciółki.
-Mnie możesz powiedzieć, przecież wiesz o tym - uśmiechnęła się do mnie czule.
Westchnęłam ciężko i odłożyłam miskę na stolik nocny. Usiadłam po turecku na łóżku tuż obok Trish. Założyłam sobie za ucho kosmyk włosów, który opadał mi na twarz. Przyjaciółka ujęła moją dłoń, a ja zaczęłam jej opowiadać co się wczoraj wydarzyło. Mówiłam jej z ekscytacją w głosie jak dobrze się bawiłam rozmawiając z Austinem oraz o tym przykrym, dla mnie, zakończeniu pierwszej randki. Gdy już skończyłam opowiadać, spojrzałam na przyjaciółkę i czekałam na jej reakcje. Ona tylko cicho siedziała i nad czymś rozmyślała, gdy w końcu powiedziała:
-Zachowali się jak dzieci - stwierdziła. Miała racje. Trish cicho westchnęła i dodała -Ale myśle, że płakałaś nie tylko dlatego, że zepsuli ci randke - powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
-Co masz na myśli? - spytałam zdezorientowana.
-Jestem pewna, że Austin ci się podoba i jest ci przykro, że jest z Kirą. A Dallas? Lubisz go, ale nie tak jak jego. - wyznała czarnowłosa.
-Co? Nie! Dallas mi się podoba. Jest bardzo przystojny i uroczy - powiedziałam szybko.
-Może ci się podoba, ale tylko wizualnie. A, przyznajmy sobie szczerze, ty się zakochałaś w Austinie -powiedziała podekscytowana Trish. Jej pewność siebie i zdecydowanie kompletnie mnie zatkało. Nigdy tak nie pomyślałam. To wyjaśniałoby te wszystkie moje uczucia i emocje związane z przebywaniem obok niego. Te wszystkie moje sny i przemyślenia, w których widziałam jego twarz. Odwróciłam głowę i spojrzałam na zdjęcie leżące na stoliku nocnym. Wzięłam je w dłonie. Jestem na nim ja z Austinem przy pianinie. Pisaliśmy wtedy dla niego piosenkę na jego pierwszy oficjalny występ. Na zdjęciu widać nasze uśmiechnięte twarze. Dotknęłam lekko opuszkami palców miejsce, gdzie widniał uśmiech blondyna. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Masz racje - uśmiechnęłam się szeroko i szybko przytuliłam Trish.
-No nareszcie! Ile można było czekać? -spytała rozradowana. Zaśmiałam się. Ogarnęło mnie szczęście i pewnego rodzaju spokój, tak jakby wszystkie moje problemy się rozwiązały, oprócz jednego. Nagle moja twarz pochmurniała -Ally, co się dzieje?
-Kira. Oni są razem. Bez względu jakie są moje uczucia w stosunku do Austina to oni i tak ze sobą chodzą - powiedziałam i schowałam głowę w poduszke zażenowana.
Trish przez chwile nie wiedziała co powiedzieć, ale w końcu mi poradziła:
-Nawet jeżeli są razem to i tak musisz pójść do Dallasa i powiedzieć mu co czujesz. Bo wydaje mi się, że ty mu się bardzo podobasz i chyba chciałby z tobą być... - spojrzałam na przyjaciółkę - Musisz mu powiedzieć o Austinie, im szybciej tym lepiej, dla niego. - widziałam poważną minę ciemnowłosej i wiedziałam, że nie żartuje.
-Masz rację. Powiem mu to. I to zaraz - wstałam szybko z łóżka i sięgnęłam po telefon. Umówiłam się z nim w parku za pół godziny. Poszłam biegiem do łazienki, umalowałam się i ułożyłam włosy. W tym czasie Trish ścieliła mi łóżko i wyrzucała chusteczki do kosza. Szybko ubrałam się w krótkie spodenki i koszulową białą bluzkę. Spojrzałam na przyjaciółkę czekając na jej reakcje.
-Ślicznie wyglądasz, mimo że płakałaś pół nocy - uśmiechnęła się do mnie czule. Ja odwzajemniłam jej gest i mocno ją przytuliłam.
-Dziękuję. Za wszystko
-Nie ma za co - spojrzała na mnie - Powodzenia. Powiedz mu prawdę.
Kiwnęłam głową, chwyciłam torebkę i wybiegłam z pokoju. Zbiegłam prędko po schodach, założyłam koturny i wyszłam z domu zostawiając Trish samą.
* * * * *
*oczami Austina*
-Ally! Ally! - krzyknąłem wbiegając do jej domu.
-Austin? - zawołała Trish schodząc po schodach - Co tu robisz? - spojrzała na mnie zdzwiona.
-Szukam Ally. Jest tutaj? - spytałem zdyszany.
-Niedawno wyszła. Jakieś 10 minut temu - odpowiedziała stając obok mnie.
-Gdzie poszła? - ponaglałem ją.
-Do parku, a czemu pytasz? - nie zdążyłem jej opowiedzieć, bo od razu wybiegłem z domu kierując się tam, gdzie poszła brunetka.
* * * * *
*oczami Ally*
Doszłam do parku, gdzie umówiłam się z Dallasem. Rozejrzałam się wokoło, ale nigdzie go nie widziałam. Postanowiłam usiąść na ławce i zaczekać tam na chłopaka. Siadając ciągle się rozglądałam. Byłam bardzo zdenerwowana. Nie lubiłam mówić ludziom rzeczy, które mogą ich zranić. A jestem prawie pewna, że to co powiem Dallasowi może go urazić. Zastanawiając się tak nie zauważyłam jak brunet stanął przede mną.
-Cześć Ally - przywitał się Dallas. Zauważyłam, że trzyma w ręku bukiet kwiatów. Zrobiło mi się przykro na myśl, że zaraz go unieszczęśliwie. - To dla ciebie - podał mi bukiet - Chciałbym ciebie bardzo przeprosić za wczoraj. Zachowałem się karygodnie, nie wiem co mnie poniosło... -  przerwał patrząc w moje oczy.
-Nic nie szkodzi - popatrzyłam na kwiaty. Były śliczne. Odłożyłam je na ławkę - Muszę ci coś powiedzieć. Chciałabym ci wyznać co czuje, bo ja... - nie udało mi się skończyć, bo Dallas mi przerwał.
-Nic nie musisz mówić. Ja czuje to samo. Ally... zakochałem się w tobie - wyznał i nagle przybliżył się do mnie. Dotknął dłonią mój policzek i już chciał mnie pocałować, gdy lekko się od niego odsunęłam. Zobaczyłam jego zdziwioną minę.
-Dallas, nie to miałam zamiar ci powiedzieć. Chciałam wyznać tobie, że nic do ciebie nie czuje - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy. Ale kątem oka widziałam jak jego uśmiech powoli znika - Zakochałam się w Austinie i nie mogę z tobą być, bo to nie byłoby uczciwe - powiedziałam patrząc na niego. Zauważyłam wściekłość na jego twarzy. Odwrócił się na chwile ode mnie i niebezpiecznie zacisnął pięści. Nagle odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie złowrogo.
-Bawiłaś się ze mną! - krzyknął - Wykorzystałaś moje uczucia, aby wypełnić swoją pustke!
-Co? Nie! Nie prawda. Ty mi się podobasz i byłam po prostu zagubiona w swoich uczuciach, ale teraz już wiem czego chce. I niestety, ale to nie jesteś ty - powiedziałam ze smutkiem i już miałam odejść, gdy brunet złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziesz? Gdzie uciekasz? - spytał ciągle mnie trzymając.
-Puść mnie! - wyrwałam mu rękę przerażona - Na prawdę mi przykro, że cię zraniłam, ale nie chciałam tego zrobić! - krzyknęłam i łzy popłynęły mi z oczu - Wybacz mi, ale nigdy z tobą nie będę - powiedziałam ze smutkiem. Widziałam jego twarz- przepełnioną bólem i złością.
Nie mogłam patrzeć jak cierpi, dlatego odwróciłam się i czym prędzej odbiegłam. Ni stąd ni zowąd zaczął padał mały ciepły deszcz, dlatego nie usłyszałam ostatniego zdania, które wypowiedział brunet:
-Nie będziesz ze mną? To się jeszcze okaże...
* * * * *
Mokra siedziałam skulona pod drzewem. Było to moje jedyne schronienie przed deszczem, które z każdą minutą stawał się co raz większy. Czułam się okropnie. Zraniłam na prawdę porządnego chłopaka, który rzeczywiście się zaangażował. Zabrał mnie do drogiej restauracji i patrzył na mnie jak w obrazek. Dlatego było mi tak przykro, jemu na prawdę na mnie zależało. Patrzyłam przed siebie rozmyślając nad całą tą sytuacją i niezauważając, że ktoś do mnie biegł.
-Ally! Tu jesteś! - zawołał blondyn podbiegając do mnie.
-Austin? - ze zdziwieniem podniosłam głowę - Co ty tu robisz?
-Musiałem cię zobaczyć - stanął przede mną. Był cały przemoczony - Przyszedłem, bo chciałem cię przeproscić za wczoraj - spojrzałam mu głęboko w oczy czekając co chce mi powiedzieć - Zachowałem się niedojrzale. Na prawdę nie chciałem zniszczyć ci twojej pierwszej randki. Bardzo mi przykro, że tak wyszło. Nie dziwie się, że masz do mnie żal i jesteś wściekła - mówił zdyszany ciągle na mnie patrząc -Wybacz mi, proszę.
Spojrzałam na niego. Jego usta były lekko otwarte, gdyż ciągle ciężko oddychał po bieganiu. Jego mokre włosy opadały mu na twarz, a oczy były szeroko otwarte w oczekiwaniu na odpowiedź. Uśmiechnęłam się lekko do niego i powiedziałam:
-Oczywiście, że ci wybacze - na te słowa blondyn odetchnął z ulgą, uśmiechnął się do mnie i przytulił. Staliśmy tak moment po prostu delektując się tą chwilą. Czułam jak jego ramiona mnie czule otulają, a krople deszczu lekko muskają moją skórę.
-Ally -odsunął się ode mnie troche - Wiem, że to nie moja sprawa, ale pogodziłaś się już z Dallasem? - słysząc to imię nagle posmutniałam.
-Tak jakby -mówiąc to poczułam na sobie wyczekujący wzrok - Przeprosił mnie, a ja mu wybaczyłam, ale potem ja sprawiłam, że było mu przykro.
-Jak to? - spytał zdezorientowany. Oparłam się o drzewo i westchnęłam.
-Po prostu powiedziałam mu, że nic do niego nie czuje i, że nie chce z nim być - spuściłam wzrok i patrzyłam na moje buty.
-Na prawdę?
-Tak. I nie był za bardzo szczęśliwy... - powiedziałam cicho, a Austin objął mnie ramieniem. - A jak tam u Kiry? - spytałam próbując zmienić temat.
-Nie wiem - spojrzałam na niego nierozumiejąc o co mu chodzi. Blondyn westchnął - Zerwała ze mną. Wczoraj.
-Jak to? Dlaczego? - spytałam przejęta.
-Bo ja także nic do niej nie czułem - nagle stanął tuż przede mną - Ale  chyba dobrze się stało, bo dzięki temu coś zrozumiałem - spojrzał głęboko w moje oczy i uśmiechnął się do mnie lekko.
-Mianowicie? - odwzajemniłam gest.
-A mianowicie to, że czuje coś do kogoś innego - w tym momencie delikatnie dotknął dłonią mój policzek i przybliżył się do mnie. Nasze ciała i czoła lekko się stykały. Zamknęłam oczy, gdy usta Austina musneły moje. Poczułam jego smak. Zanurzyłam dłoń w jego mokrych włosach, a on objął mnie ramieniem. To było wspaniałe poczuć jego bliskość. W końcu przestaliśmy się całować. Popatrzyłam na niego, a on na mnie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i przygryzłam wargę. Czułam ciepłe powietrze wydobywajace się z jego ust, gdy wyszeptał do mojego ucha dwa słowa:
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam uradowana i wtuliłam się w niego.
Oboje byliśmy szczęśliwi, lecz nieświadomi, że kilka metrów dalej stał znajomy nam brunet, który patrzył na nas złowrogo i zastanawiał się jak skutecznie się na nas zemścić...

-----------------
Heeej ! ! ! :) obiecałam, że wstawie dziś rozdział, więc wstawiam :*  wybaczcie, że tak późno, ale dzisiaj pisałam 4/5 tego rozdziału i to trochę mi zajęło, a w między czasie musiałam zrobić wiele innych rzeczy... w każdym razie jeżeli znajdziecie jakieś błędy to wybaczcie, ale nie miałam już siły dokładnie tego sprawdzać. I wiem, że w tym poście jest baaardzo dużo dialogów a mało opisów, ale jakoś tak wyszło :)
Dobranoc! :*
xoxo

sobota, 27 kwietnia 2013

V Rozdział

*oczami Ally*
...Lecz nagle wparowali Dez i Trish głośno krzycząc:
-Mamy pizze! Kto chce? - zakoczeni w jednym momencie, ja i Dallas, odsunęliśmy się od siebie trochę skrępowani całą tą sytuacją. Przyjaciele spojrzeli na nas dziwnym wzrokiem próbując zrozumieć co się tu przed chwilą działo.
-Czy my nie przeszkadzamy? -spytał nadal oszołomiony Dez.
-Nie nie. My tylko... - nie mogłam zebrać myśli, co tu powiedzieć? Co?
-Ja już miałem wychodzić - oznajmił Dallas, a ja uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością za pomoc.
-No dobra, ale na pewno nie chcesz pizzy? - spytał rudzielec gryząc swój kawałek.
-Nie, dzięki - zwrócił się do mojego przyjaciela, a po chwili spojrzał na mnie- To może przyjadę po ciebie około osiemnastej? - spytał uśmiechając się uroczo. Kiwnęłam głową i także się uśmiechnęłam- To powiedz Kirze i Austinowi, żeby przyjechali na 19 do restauracji Imbir. Dobrze? - ujął moją brodę w dłoń i delikatnie pocałował mnie w policzek. Ze zdziwienia nie mogłam nic powiedzieć.
-Dobrze - wykrztusiłam z siebie. Dallas powoli wstał i uśmiechnął się do mnie czule.
-To cześć- uśmiechnął się do moich przyjaciół i wyszedł ze sklepu.
Nadal siedziałam ze zdzwieniem na twarzy. Nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Widziałam, że Dez i Trish patrzyli na mnie wyczekująco, ale nie wiedziałam jak im to wyjaśnić. Ja sama nie rozumiałam co się przed chwilą stało albo co by się wydarzyło gdyby moi przyjaciele przyszli później... Co to wszystko oznacza? On chciał mnie pocałować, tak? No tak, to oczywiste. Ale czy ja tego chciałam? Spuściłam głowę i odetchnęłam ciężko. Zasłoniłam twarz dłońmi. Co się dzieje?
-Coś się stało? - usłyszałam głos dobiegający z góry.
-Coś się stało, ale nie wiemy co dokładnie - powiedziała zdziwiona Trish podchodząc do mnie.
-Ally się całowała - wypalił Dez nadal jedząc pizze.
-Co?! - Austin prawie krzyknął ze zdumienia i zaczął zbiegać ze schodów.
-Ja się nie całowałam! - powiedziałam i spojrzałam na rudzielca ze złością.
-No prawie... Pewnie byś to zrobiła gdyby nie my- usiadła obok mnie Trish.
-O co chodzi? Co się dzieje? - podbiegł do nas blondyn. Można było zauważyć zdziwienie na jego twarzy.
-Ally prawie się pocałowała z Dallasem. Prawie, bo wróciliśmy wcześniej - streścił Dez. W jednej chwili zaczęli między sobą rozmawiać, pytać i opowiadać. Po prostu plotkować. O mnie. Poczułam złość. Zacisnęłam mocno usta.
-Może lepiej mnie spytacie co się stało zamiast wymyślać niestworzone historie!  - krzyknęłam odłaniając twarz.
Nagle zamilkli i powoli odwrócili głowy, aby na mnie spojrzeć. Widziałam jak wyrazy ich twarzy się zmieniają - ze zdumionej na skruszoną.
-Przepraszamy cię Ally. Nie wiem co nas poniosło - powiedziała Trish na co pozostali także mnie przeprosili. Odetchnęłam ciężko i się uspokoiłam.
-Nie ma sprawy. Ja też przesadziłam. Wybaczcie mi - powiedziałam zmęczona i uśmiechnęłam się lekko. Przyjaciele podeszli do mnie i mnie przytulili.
-No to powiesz nam co tak na prawdę się stało? -spytała Trish uśmiechając się do mnie.
Opowiedziałam im całą sytuacje od momentu, gdy Austin poszedł na górę, do momentu przyjścia Deza i Trish.
-No to rzeczywiście nic się nie wydarzyło- stwierdził krótko i na temat rudzielec.
-To właśnie próbowałam wam powiedzieć- powiedziałam bezsilnie.
-Czyli jesteśmy umówieni na 19 w Imbirze? - upewniał się Austin.
-Dokładnie - odpowiedziałam uśmiechając się. Nastała chwila ciszy. Nikt nie miał już nic do dodania. Temat skończony.
Trzeba wziąć się do pracy, pomyślałam i w tym samym momencie do sklepu wszedł jakiś klient. Wstałam z ławeczki i bez słowa odeszłam od przyjaciół w stronę nieznajomej mi osoby. W ciągu paru minut obsłużyłam klienta, który gorąco mi podziękował. Gdy opuścił sklep spojrzałam na przyjaciół, którzy nadal czekali na mnie. Rozmawiali i śmiali się. Podeszłam do nich z uśmiechem na twarzy.
-Austin, idziemy napisać tę nową piosenkę? - spytałam blondyna uśmiechając się do niego szczerze.
-Z wielką chęcią, ale niestety nie mogę. Umówiłem się już z Kirą. Muszę ją powiadomić o naszej podwójnej randce - powiedział wstając.
-Aha... No dobrze. To widzimy się wieczorem. - mrugnęłam do niego.
-Wieczorem. - podszedł do mnie i przytulił czule. Potem ruszył w kierunku wyjścia.
-Austin, idziesz do centrum? - spytał Dez.
-Tak. A co?
-To idę z tobą, bo muszę kupić nową kamerę. - wytłumaczył rudzielec i podszedł do przyjaciela.
-To ja też z wami pojadę. Muszę jechać do pracy. - stwierdziła Trish podchodząc szybko do chłopaków. Blondyn zrobił zdziwioną minę.
-Ty idziesz do pracy? - zapytał ze zdumieniem.
-Tak, ja wiem, że to nowość, ale kiedyś trzeba - uśmiechnęła się szeroko. Austin i Dez wzruszyli ramionami obojętnie, w jednej chwili zaśmiali się i pożegnali się ze mną wychodząc. Wróciłam do pracy. Stanęłam za ladą i obsługiwałam klientów. Odpowiadałam na każde ich pytania i pomagałam w wyborze najlepszych dla nich instrumentów. Gdy miałam wolną chwilę to próbowałam pisać tekst, ale jakoś mi nie wychodziło. Jakoś nie miałam weny. Po kilku próbach napisania choć jednej zwrotki zamknęłam i odłożyłam zeszyt. Czas szybko mijał. Zanim się obejrzałam już musiałam wrócić do domu, aby się przygotować na randkę. Wyszłam ze sklepu zostawiając w nim jednego zaufanego pracownika i ruszyłam w stronę mojego domu.
* * * * *
Zbliżała się osiemnasta, a ja nadal nie byłam gotowa. Biegałam po moim pokoju jak oszalała - raz w jedną raz w drugą stronę. Suszyłam do końca moje włosy. Czułam jak gorące powietrze gładzi moją skórę. Uznałam, że to przyjemne uczucie. Gdy skończyłam suszyć, podłączyłam do kontaktu lokówkę i postanowiłam się pomalować. Szybko chwyciłam z parapetu podkład, tusz do rzęs, eyeliner i róż do policzek i zaczęłam upiękniać swoją twarz przed lustrem. Zdecydowanymi ruchami nałożyłam podkład, następnie użyłam tusz. Potem jak najprędzej namalowałam proste i ładne czarne kreski na powiekach. Leciutko nałożyłam róż na policzki i spojrzałam na siebie. Może być, pomyślałam i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Sięgnęłam po lokówkę i sprawnie ułożyłam włosy. Spojrzałam na zegarek. Była osiemnasta. Zdałam sobie sprawę, że Dallas ma być tu niedługo, a ja nawet nie jestem ubrana tylko ciągle jestem w bieliźnie. Prędko podbiegłam do szafy i wyjęłam elegancką beżową sukienkę. Zwinnie założyłam ją na siebie, nie psując swojej fryzury. Szybkim krokiem podeszłam do toaletki. Sięgnęłam po moje ulubione perfumy i popsiukałam się nimi. Wybrałam, z szuflady, złoty długi naszyjnik. Założyłam kolczyki w kształcie perełek i złoty pierścionek, który także miał perełke. Do włosów przypięłam sobie bordową spinkę, w kształcie kwiatuszka, która pasowała do moich pomalowanych na ten sam kolor paznokci. Znowu podbiegłam do szafy, aby wyjąć czarne szpilki i kopertówkę. Szybko włożyłam buty i spakowałam torebkę. Byłam gotowa. Zdążyłam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Dobra jestem, pomyślałam. Poprawiłam włosy w lustrze i wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi. Wiedziałam, że to Dallas.
-Ja otworze tato - krzyknęłam w przestrzeń. Zeszłam na dół i przeszłam przez salon do drzwi. Otworzyłam je i go ujrzałam.
-Ślicznie wyglądasz - przywitał się ze mną.
-Dziękuje - lekko się zarumieniełam. -Wychodzę! - powiedziałam w stronę salonu biorąc kurtkę i zamykając za sobą drzwi.
* * * * *
Dotarliśmy do restauracji Imbir. Weszliśmy do środka. Tam czekali już na nas Austin i Kira. Spojrzałam na blondyna. Zauważyłam, że wygląda na lekko oszołomionego, jakby zamilkł na mój widok. Widziałam, że na mnie patrzy, bo i ja spoglądałam na niego. Idąc tak w jego stronę uśmiechnęłam lekko i zarumieniłam. Podeszliśmy do nich i przywitaliśmy się.
-Wyglądasz prześlicznie -wyznał Austin. Wiedziałam, że mówił szczerze, dlatego tak bardzo ucieszył mnie jego komplement. Pocałowałam go w policzek w podziękowaniu mu za te miłe słowa.
-Bardzo dziękuję. Ty też wyglądasz niczego sobie - powiedziałam uśmiechając się do niego. Taka prawda. W czarnym garniturze, białej koszuli i niechlujnie założonym krawatem wyglądał na prawdę przystojnie.
-Jestem Dallas - powiedział nagle brunet. Zapomniałam, że on i dziewczyna Austina nie mieli jeszcz okazji się poznać.
-A ja Kira - przywitała chłopaka dając mu buziaka w policzek i uśmiechając się szeroko- To co idziemy? - zapytała łapiąc blondyna za dłoń.
-Oczywiście. Panie przodem- Dalas wykonał lekki ruch dłoni pokazując nam gdzie mamy usiąść. Wraz z Kirą przeszłyśmy do stolika dla czterech osób. Ona usiadła z jednej strony stołu, a ja z drugiej siadając na ukos od niej. Obok ciemnowłosej usiadł Dallas, aby siedzieć na przeciwko mnie, a Austin usiadł na ostatnim wolnym miejscu, czyli obok mnie. Po chwili podszedł do nas kelner, podał nam wszystkim karty z daniami i zapytał nas czy nie mamy ochoty napić się czegoś. Wszyscy odmówiliśmy i podziękowaliśmy. Zajrzeliśmy do kart chcąc wybrać sobie danie. Na widok cen trochę mnie zatkało. Nie spodziewałam się, że jest tu, aż tak drogo.
-Wybierz to na co masz ochotę - usłyszałam głos Dallasa. Spojrzałam na niego. Miał taką minę jakby mówił 'Nie przejmuj się cenami'. Chyba musiał widzieć moje zdziwienie, jeżeli tak powiedział.
-Dobrze - powiedziałam i dyskretnie rozejrzałam się po restauracji. Była elegancka. Większość mebli była drewniana wykonana z czekoladowego drewna. A wszelkie dodatki i akcesoria były w kolorze beżowym oraz czarnym. Ściany były pomalowane na jasny kolor. Bardzo przytulne miejsce.
-Wybraliście już danie? - spytał nas Dallas.
-Ja wezmę talerz owoców morza -powiedziała Kira z pewnością i zamknęła kartę.
-Ja chyba spróbuję lasagne ze szpinakiem i ricottą- powiedział Austin.
-Ja wezmę danie dnia, czyli czarne risotto- wybrał brunet i także zamknął karte.
-A ty na co masz ochotę Ally? -spytał mnie blondyn.
-Ja chyba wezmę krewetki królewskie z makaronem- powiedziałam niepewnie.
-Świetny wybór. Chcecie jeszcze po lampce wina? Proponuje białe półsłodkie, co wy na to? - spytał Dallas spoglądając na nas.
-Z wielką chęcią- odpowiedziała z uśmiechem Kira.
Cały wieczór przebiegał bardzo miło. Dostaliśmy zamówione jedzenie w miarę szybko. Często się śmialiśmy. Ale chyba najbardziej śmiałam się z Austinem.  Wspominaliśmy jakieś zabawne sytuacje z naszej przyjaźni. Nie mogłam przestać się śmiać. Ciągle byłam zwrócona w jego stronę. Rozmawiałam z nim i wygłupiałam. Prawie ciągle się na siebie patrzyliśmy. Poczułam jakby czas stanął w miejscu. Widziałam tylko Austina. Podświadomie widziałam rozmawiających ze sobą Dallasa i Kire, ale nie zwracałam na nich większej uwagi. Nie wiem czemu. Może tak działa na mnie alkohol? Ciągle się śmiejąc usłyszałam jakiś głos:
-Prosze, o to państwa deser - powiedział kelner podchodząc do naszego stolika.
-Dziękujemy bardzo - odpowiedział Austin, gdy mężczyzna podał nam nasze desery. Ja zamówiłam creme brulee, a blondyn brownie. Jak spojrzałam na jego ciasto to aż mi ślinka poleciała. Wyglądało tak pysznie...
-Masz ochotę spróbować? - spytał Austin widząc, że pożeram jego deser oczami.
-Jasne, ale jeśli ty spróbujesz mojego creme brulee.
-Już myślałem, że nigdy nie spytasz- odpowiedział z uśmiechem i zanurzył swoją łyżeczkę w moim francuskim deserze, a ja spróbowałam kawałek ciasta blondyna. Oboje delektowaliśmy się smakiem tych dwóch pyszności.
-Wyborne - stwierdził Austin naśladując głos jakiegoś krytyka kulinarnego. Zaśmiałam widząc jego minę. Świetnie udawał dostojnego mężczyznę. Blondyn robił jakieś głupie miny czym bardzo mnie rozbawił. Nie mogłam przestać się śmiać. Miałam wrażenie, że w całej tej restauracji nikt poza nami tak dobrze się nie bawi.
-Austin uspokój się - zganiła go Kira. Wyglądała na zirytowaną. Blondyn przestał robić miny ze zdziwienia - Nie wygłupiaj się tak. Jesteśmy w kulturalnym miejscu.
-Co masz na myśli? - zapytał zdezorientowany przyjaciel.
-To, że robisz z siebie jakiegoś błazna w miejscu, w którym nie wypada tak się zachowywać. Weź przykład z Dallasa, on zachowuje się odpowiednio - wyznała dziewczyna.
-Czyli sztywno? - spytał zirytowany blondyn.
-Austin! - zganiła go ostro - Jak możesz tak mówić? - zrobiła zniesmaczoną minę.
-Po prostu mówię to co myśle - przyjaciel popatrzył na Dallasa, który lekko zaczerwienił się ze złości.
-A może ja powiem ci o tobie myśle? - wybuchnął brunet - Jesteś błaznem, nic tylko robisz z siebie głupka. Myślisz, że jesteś lepszy, bo jesteś sławny. Jesteś po prostu żałosny!
-Zaraz ci pokaże kto tu jest żałosny! -zdenerwowany Austin wstał od stołu i podchodząc groźnie do Dallasa. On także wstał waląc pięścią w nos blondyna, któr oszołomiony lekko się zachwiał, wytarł krew cieknącą mu z nozdrzy i rzucił się na bruneta. Zaczęli się przepychać i szarpać. Wpadli na śnianę i stolik obok. Walili się po twarzach i brzuchu. To wszystko działo się tak szybko.Spojrzłam na Kirę. Widać było zaskoczenie na jej twarzy. Byłam tak oszołomiona, że nie wiedziałam co zrobić. Patrzyłam na całe to zdarzenie z szeroko otwartymi oczami, gdy poczułam wydobywający się, z mojego gardła, głos:
-Przestańcie! - wykrzyknęłam wstając - Co wy robicie? Mieliśmy spędzić ten czas mile i wspólnie. Czy to zbyt wiele?! - spytałam patrząc na nich. Oszołomieni moją reakcją przestali się na chwilę bić. Poczułam jak łzy napływały mi do oczu -Dziękuje za moją wymarzoną pierwszą randke - powiedziałam ironicznie, chwyciłam torebkę i wybiegłam z restauracji.

*oczami Rossa*
Trzymałem jedną ręką kołnierzyka koszuli Dallasa, a drugą trzymałem w powietrzu gotową do ataku, gdy zobaczyłem Ally jak płacze. Nagle wypadła z restauracji ze łzami w oczach. Nie mogłem jej pozwolić tak odejść, w szczególności, że to  przeze mnie wybiegła. W jednej chwili, bez namysłu, pobiegłem za moją przyjaciółką. Wypadłem na ulicę, gdzie stała tam odwrócona tyłem do mnie brunetka. Szybko do niej podbiegłem:
-Ally, ja nie chcia...
-Skończ! - krzyknęła na mnie odwracając się i patrząc w moje oczy -  Wybacz, ale w tym momencie nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Z żadnym z was! - powiedziała ze smutkiem i prędko pobiegła w stronę domu.
W ostatniej chwili zobaczyłem jak łzy popłynęły jej z oczu. Coś jakby ukuło mnie prosto w serce na ten widok. Już chciałem ponownie za nią ruszyć, gdy usłyszałem głos zza moich pleców:
-Co się stało? - spytała Kira z wielkim smutkiem.
-Sprowokował mnie, nie mogłem słuchać tych bred....
-Nie o to mi chodzi. - przerwała mi. - Co się stało z nami? - spytała, a z jej oczu popłynęły zły.
-Ja.... nie wiem -wyznałem.
-Widze to jak na nią patrzysz i jestem tym zmęczona... -wydusiła z siebie.
-Co? Na kogo...?
-Na Ally! Nie rób ze mnie idiotki! Podoba ci się! - ropłakała się - A ja nie mam przy niej szans, bo nic do mnie nie czujesz. A do niej i owszem... Mam rację?
Milczałem. Nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie chciałem jej zranić moją odpowiedzią. Tym, co przed chwilą zrozumiałem.
-Tak myślałam - schowała twarz w dłoniach i jeszcze bardziej się rozpłakała. Miałem ochotę ją przutulić, ale wiedziałem, że to tylko pogorszy sytuacje. Staliśmy tak chwilę, aż się trochę uspokoiła -Dajmy sobie spokój - te słowa mnie zatkały. Czy to oznacza że... - Rozstańmy się, to i tak nie ma sensu. -stwierdziła i położyła dłoń n moim ramieniu. - Przyjaciele? - spytała ocierając łzy. Widziałem ból na jej twarzy. Spojrzałem na nią ze smutkiem. Mnie także to zabolało, bo zrozumiałem,że mi na niej zależy, ale jak na przyjaciółce, a nie jak na  dziewczynie...Kiwnąłem głową, a ona pocałowała mnie delikatnie w usta. Ten ostatni raz. I po prostu odeszła.

---------------
Hej!! Wybaczcie mi, że tak długo nie wstawiałam tego rozdziału, ale miałam blokadę. Nie wiedziałam co napisać. Ale po kilku próbach w końcu udało mi się go skończyć :) mnie się tak średnio podoba, a wam jak? Wiem, że mało się wydarzyło, ale w następnym rozdziale powinno się więcej dziać :3 piszcie co myślicie. Miłej soboty!! :D

niedziela, 21 kwietnia 2013

IV Rozdział

*oczami Ally*
Wcześnie rano obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadły przez okno w mojej sypialni. Zmrużyłam oczy i przewróciłam się na drugi bok. Próbowałam znów zasnąć, ale nie mogłam. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niebo, które znajdowało za oknem. Było błękitne, bez żadnej chmury. Uśmiechnęłam się na myśl, że dziś będzie piękny dzień.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła szósta. Zeszłam z łóżka i przeszłam przez cały pokój w kierunku drzwi. Ostrożnie je otworzyłam starając się nie obudzić mojego taty. Na palcach przeszłam przez przedpokój i zeszłam po schodach. Podreptałam do kuchni, podeszłam do lodówki i ją otworzyłam. Wyjęłam mleko i nalałam sobie do szklanki. Wypiłam pare łyków i postanowiłam wyjść na taras. Przeszłam przez salon, otworzyłam drzwi na zewnątrz i wyszłam. Poczułam chłodny wiatr na mojej skórze, aż ciarki przeszły mi po plecach. Objęłam się ramionami w poszukiwaniu odrobiny ciepła. Usiadłam na fotelu, który jest obłożony miękkimi poduszkami. Skuliłam się w kłębek, oparłam głowę i patrzyłam się przed siebie. Tak wyglądają prawie wszystkie moje poranki- spędzone w samotności, lecz w przyjemnej samotności, podczas której można pomyśleć i zastanowić się nad wszystkimi sprawami, które mnie dręczą i żądają odpowiedzi. Tak jak dziś. Od ostatnich kilku dni nie mogę się skupić, tak jakbym żyła w innym świecie. Coraz częściej uciekam do moich niezliczonych myśli, które są różne. Większość z nich dotyczy moich przyjaciół, niektóre mojej rodziny, a całą reszte obejmują moje przemyślenia, pragnienia oraz marzenia. Jednakże do tej ostatniej "kategorii" przemyca się ktoś kto powinien zostać tam gdzie jego miejsce. Mój najlepszy przyjaciel. Chłopak, którego pasjonuje muzyka, tak jak mnie. Chłopak, który kocha żartować i bawić się do białego rana. Chłopak, który wydaje się być moim przeciwieństwem, ale tak na prawdę jest moją bratnią duszą. Chłopak o imieniu Austin. Nie wiem dlaczego właśnie on tak często odwiedza mnie w moich myślach. Przecież Trish i Dez to także moi przyjaciele. O nich także mogłabym tak często śnić i marzyć, prawda? Ale mimowolnie, każdej nocy i w każdej wolnej chwili, mój mózg wybiera właśnie blondyna. Czy to ma coś oznaczać? Czy mam zacząć zastanawiać się nad sobą i tym co robie? Postaniwiłam nie zastanawiać się na tym z samego rana. Spojrzałam na niebo i zamknęłam oczy. Poczułam jak wiatr delikatnie muska moją twarz. Uśmiechnęłam się, ponieważ byłam pewna, że dziś będzie wyjątkowy dzień.

*oczami Austina*
Słońce. To sprawca, przez którego otworzyłem oczy i już nie mogłem ich zamknąć. A mogłem zasłonić żaluzje, gdyby nie to, że wtedy nie chciało mi się tego robić. Mam za swoje. Usiadłem na łóżku i przetarłem oczy. Jestem wykończony. Nie spałem pół nocy, bo ciągle myślałem i myślałem... Spojrzałem na zegarek, aby zorientować się która jest dokładnie godzina. Jest po dziewiątej. Odetchnąłem z ulgą, gdy zrozumiałem, że mam jeszcze sporo czasu do spotkania z przyjaciółmi. Zszedłem z łóżka, podszedłem do szafy i wyjąłem parę skarpetek. Rankiem w moim domu jest trochę zimno a najbardziej w kuchni, bo tam podłoga jest z kafelek, które są na prawdę lodowate. Założyłem skarpetki na stopy i pomaszerowałem do kuchni. Po drodze zajrzałem do gabinetu i tam ich ujrzałem. Moi rodzice już nie spali, byli jak ranne ptaszki. Prowadzą własny biznes, więc mają sporo roboty papierkowej i nie tylko.
-Dzień dobry-otworzyłem lekko drzwi, wychyliłem głowę i uśmiechnąłem się do nich.
-Ooo dzień dobry kochanie- przywitała się ze mną mama- Jak się spało?- uśmiechnęła się do mnie czule.
-Dobrze- skłamałem- Właśnie idę zrobić sobie śniadanie. Chcecie coś?
-Ja dziękuję. Już jesliśmy śniadanie z mamą- odpowiedział tata- Ale możesz mi zrobić kawę.
-Mnie również- powiedziała mama.
-Dobrze. To ja za chwilę wrócę- odpowiedziałem i wyszedłem zamykając za sobą drzwi.
Zszedłem po schodach na dół i   skierowałem się do kuchni. Zaparzyłem kawę i włączyłem radio. Zacząłem słuchać jakiejś piosenki, która akurat leciała. Kiedyś usłyszę siebie samego w radiu, pomyślałem i rozmarzyłem się na moment. Po chwili zorientowałem się, że kawa jest już gotowa. Nalałem gorący napój do dwóch kubków i zaniosłem rodzicom. Oboje podziękowali, a ja wróciłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem mleko i nalałem sobie trochę do szklanki. Upiłem pare łyków. Tego mi było trzeba, pomyślałem, uśmiechnąłem się, rzuciłem się na kanapę i zacząłem oglądać jakiś program w telewizji.

*oczami Ally*
Już miałam wychodzić z domu, gdy zadzwonił mój telefon.
-Cześć Ally- usłyszałam głos Dallasa.
-Cześć Dallas- odpowiedziałam.
-Mam pytanie, będziesz dziś w Sonic Boomie? Bo chciałem z tobą chwilę porozmawiać na temat naszej randki - powiedział, a ja nagle przypomniałam sobie, że się z nim wczoraj umówiłam.
-Tak. Powinnam tam być za jakieś pół godziny.
-No to świetnie. To tam się spotkajmy. No to do zobaczenia- powiedział z entuzjazmem w głosie. Miałam wrażenie, że uśmiecha się do telefonu.
-No papa - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Podeszłam do lustra i poprawiłam włosy. Wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół do salonu, gdzie spotkałam tatę.
-Wychodzę do sklepu, a później idę spotkać się z przyjaciółmi - powiedziałam podchodząc do niego. Siedział na kanapie i oglądał pogram kulinarny.
-Dobrze, ale wrócisz wieczorem? -spytał spoglądając na mnie.
-Tak, ale nie wiem czy na długo, bo umówiłam się na randkę, która być może odbędzie się dziś - uśmiechnęłam się lekko.
-Randka? A z kim? Z Austinem? - tata uniósł brwi ze zdziwienia.
-Co? Nie! Z takim Dallasem, nie znasz -odpowiedziałam szybko z obawy przed... właśnie, przed czym?
-Aha, no dobrze. Tylko daj mi znać co i jak - powiedział i ucałował mnie w policzek- No leć i baw się dobrze- mrugnął do mnie uśmiechając się.
-Dobrze tato - przutuliłam go na pożegnanie i odwróciłam się w kierunku drzwi wyjściowych. Gdy do nich doszłam, a rękę położyłam na klamce, odwróciłam się w stronę taty i zapytałam - A czemu sądziłeś, że umówiłam się z Austinem?
Ojciec spojrzał na mnie i uśmiechnął się czule:
-Ponieważ spędzasz z nim bardzo dużo czasu, często opowiadasz o rzeczach, które robicie razem i łączy was pasja. Dlatego tak pomyślałem -zatkała mnie ta odpowiedź, ale tylko na sekundę.
-Aha, ale my jesteśmy tylko przyjaciółmi. A na dodatek Austin ma dziewczynę - odpowiedziałam pośpiesznie.
-Faktycznie. Zapomniałem -mówiąc to miał taką minę jakby się nad czymś zastanawiał - No dobra, sprawa wyjaśniona. Leć, bo się spóźnisz - uśmiechnął się.
-No tak, to pa! - uśmiechnęłam się do niego, machnęłam ręką i wyszłam.
*********
Przed sklepem czekali już moi przyjaciele.
-No ładnie się tak spóźniać? - spytała Trish.
-Wybaczcie, ale musiałam chwilę pogadać z tatą- otworzyłam drzwi do sklepu i weszliśmy do środka. Austin od razu podszedł do cymbałków i zaczął grać na nich jakąś melodyjkę.
-Głodny jestem. Nie jadłem śniadania. - wyznał Dez siadając na ladzie.
-Ja również... Idziemy sobie coś kupić? - spytała czarnowłosa stojąc dwa metry od niego.
-A masz ochotę może na pizze? - zapytał rudzielec, a Trish kiwnęła głową. -No to chodź. W takim razie my wrócimy za jakąś godzinę- powiedział do mnie i blondyna Dez.
-Dobrze, poczekamy-  odpowiedziałam, a oni wyszli ze sklepu. Położyłam swoją torebkę na ladzie i spojrzałam na przyjaciela - Co tak cicho siedzisz?
Austin podniósł głowę z taką miną jakby został wyrwany ze swojego świata myśli:
-Słucham? - spytał zdezorientowany.
-Spytałam czemu nic nie mówisz. Coś się stało? - spytałam go podchodząc do niego.
-Co? Nie, nic się nie stało. Ja po prostu jestem zmęczony.
- odpowiedział i uśmiechnął się smutno.
-No co jak co, ale mnie to nie oszukasz - uśmiechnęłam się szeroko, a on zaśmiał się cicho. Nagle spojrzał na mnie, patrzył mi głęboko w oczy.
-Bo widzisz... chodzi o to, że prawie całą noc nie spałem, ponieważ ciągle myślałem i rozmyślałem o pewnych sprawach... - urwał i spuścił wzrok.
-O czym rozmyślałeś? - spytałam z obawą, że coś poważnego się stało. W tym momencie on ujął moją dłoń w obie ręcę i lekko je ścisnął.
-Nie wiem jak ci to powiedzieć, jak zacząć - wyraźnie było widać, że ciężko jest mu wydusić z siebie słowa.
-Mnie możesz wszystko powiedzieć. Po prostu to z siebie wyrzucić - podpowiedziałam mu uśmiechając się czule. Blondyn nadal na mnie nie patrzył, ale było widać, że trochę posmutniał. Chcąc, aby na mnie spojrzał dotknęłam delikatnie dłonią jego brody i skierowałam ją tak, aby na mnie popatrzył. Chłopak dał się poprowadzić, lekko odwrócił głowę i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami - No to jak? - uśmiechnęłam się i lekko przechyliłam głowę w bok. On odwzajemnił gest i otworzył usta, aby mi powiedzieć co go dręczy. I nareszcie usłyszałam głos:
-Cześć Ally - ale to był roześmiany głos. I wcale nie należał do Austina. Ze zdziwieniem na ustach odwróciłam się w kierunku drzwi.
-Dallas? A co ty tu robisz? - spytałam zdezorientowana.
-Przecież się tu umówiliśmy, pamiętasz? - spytał brunet podchodząc do mnie bliżej.
Odwróciłam głowę w stronę Austina, który wydawał się być tak samo zdezorientowany jak ja. Szybko cofnęłam dłoń z uścisku blondyna na co on spojrzał tak jakby był zawiedziony.
-Przepraszam, kompletnie wyleciało mi z głowy-zwróciłam się do Dallasa, uśmiechnęłam do niego i podeszłam, aby przytulić go na przywitanie. Uścinął mnie czule i pocałował w policzek.
-Nic nie szkodzi. Możemy porozmawiać? - w tym momencie spojrzał wymownie na Austina, a ja podążyłam za jego wzrokiem.
-To może ja pójdę na góre? Popracuje nad melodią do nowej piosenki. - powiedział ciągle patrząc na mnie i odwrócił się w stronę schodów. Wbiegł po nich na samą górę i schował się w naszym pokoju.
-Możemy usiąść? - spytał mnie, a ja zorientowałam się, że nadal patrzę tam gdzie zniknął blondyn.
-Oczywiście - odpowiedziałam i usiedliśmy na miękkiej ławce obok.
-Chciałem się spytać czy nadal chcesz się ze mną umówić - powiedział z ledwo słyszalnym przerażeniem w głosie.
-Tak, czemu pytasz? -spytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Chce się upewnić i zaprosić cię do restauracji. Mam już nawet rezerwację -uśmiechnął się szczerze.
-Dallas, muszę cię o coś spytać. Czy nie moglibyśmy umówić się na podwójną randkę? Ja, ty, Austin i Kira? - spytałam z nadzieją i spojrzałam na chłopaka, któremu uśmiech z twarzy nagle zniknął.
-A dlaczego tak? To znaczy, że nie chcesz ze mną spędzić czasu sam na sam? -spytał patrząc na mnie z przejęciem.
-Oczywiście, że nie! - odpowiedziałam szybko widząc jego smutną minę - Ja po prostu... to będzie moja pierwsza randka i chciałam spędzić ją w trochę większym gronie niż my, aby czuć się swobodniej i nie zniszczyć niczego- spuściłam głowę próbując zakryć moją twarz, na której było widać zawstydzenie.
-Na prawdę?
-No tak - spojrzałam na niego z posmutniałą miną. On na mnie popatrzył z czułością, przysunął się i objął mnie ramieniem. Ja oparłam głowę na jego ramieniu. Poczułam, że się we mnie wpatruje, a więc spojrzałam się na niego. Nasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Przełknęłam ślinę, gdy Dallas nagle oparł swoje czoło o moje, a ja nagle zrozumiałam co zaraz się wydarzy....

-----------
Witajcie! Jak wam się podoba? Mi tak średnio, ale chyba nie jest zły ;) mogę tylko zapewnić, że trochę ciekawsze momenty będą się dziać w następnych rozdziałach! Tak jakoś wyszło, że wcześniej wstawiłam posta niż planowałam :P A teraz proszę was, abyście pisali komentarze z waszymi opiniami, bo widze, że mnie odwiedzacie, ale nie oceniacie moich postów. Błagam, dajcie znać o sobie!!
Życzę miłej nocki dla wszystkich!! :*

czwartek, 18 kwietnia 2013

III Rozdział

*oczami Austina*
Widziałem Ally z oddali, jak zbliżałem się wraz z Kirą do plaży. Zobaczyłem, że stoi i rozmawia z Dallasem. Nagle zdjęła  z siebie sukienkę i ruszyła z nim w stronę oceanu. Byłem urażony tym, że nie zaczekała na mnie, tylko od razu poszła popływać z tamtym kolesiem. Wpatrywałem się w nią dopóki nie odwróciła się w moją stronę. I wtedy ujrzałem jej piękne brązowe oczy i włosy, które zmysłowo okalały jej twarz. Wyglądała tak ślicznie, czemu na mnie nie zaczekała?
-Austin? Wszystko w porządku? - spytała mnie Kira dotykając mojego ramienia i wychodząc zza moich pleców.
-Oczywiście, czemu pytasz? - spytałem nagle rozumiejąc czemu Ally nie poczekała.
-Bo tak długo patrzyleś na ocean. Myślałam, że kogoś zobaczyłeś.
-Nie, nie. Ja ... po rostu zagapiłem się na ten cudowny widok, ten piękny widok- odpowiedziałem jak zaczarowany, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Kira kiwnęła głową i także się uśmiechnęła zupełnie nieświadoma, że myślimy o dwóch różnych rzeczach...

*oczami Ally*
Spędziłam z Dallasem chyba niecałą godzinę w wodzie. Po tym czasie pożegnałam się i podziękowałam mu za świetną zabawę:
-Dziękuję bardzo za ten mile spędzony czas - uśmiechnęłam się nieśmiało
-Ja również. Spotkamy się jeszcze? - spytał zdenerwowany.
-Czemu nie? - uśmiechnęłam się lekko.
-Cudownie- podszedł do mnie bliżej i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnął się i machnął ręką na pożegnanie
Długo nie patrzyłam na niego jak odchodził. Po prostu odwróciłam się i ruszyłam w kierunku przyjaciół. Wszyscy leżeli na kocach i opalali się. Podeszłam do mojej torby i wyjęłam ręcznik, aby się wytrzeć. Kątem oka zauważyłam, że Austin na mnie patrzy. Chciałam nie myśleć o tym, ale nie potrafiłam, dlatego postanowiłam skierować myśli w inną stronę.
-Trish, długo już tak leżysz? - zapytałam
-Odkąd poszłaś popływać sobie z Dallasem- podniosła się lekko i spojrzała na mnie z uśmiechem- Widzę, że w końcu się odważyłaś z nim pogadać. Jestem z ciebie dumna!
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Wiedziałam, że blondyn ciągle na mnie patrzy, ale udawałam, że tego nie widzę.
-Wyglądało jakbyś się dobrze bawiła- powiedziała Kira zdejmując okulary przeciwsłoneczne i patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.
-Ooo Kira. Wybacz, nie zauważyłam cię- odpowiedziałam szczerze, bo nawet nie zwróciłam na nią uwagi.
-Nie ma sprawy - odpowiedziała zakładając z powrotem okulary na oczy.
-Kiedy następna randka? Haha - zapytał Austin z wymownym spojrzeniem
-Haha bardzo śmieszne. To nie była randka! - zwinęłam ręcznik i uderzyłam go w łydkę. Cicho jęknął z bólu.
-Wiesz, że to ci nie ujdzie na sucho- rozejrzał się oceniając jakie ma szanse powodzenia i w jednym momencie ruszył na mnie biegiem. Szybko zaczęłam uciekać. Jednak nie jestem dostatecznie szybka jak on, więc z łatwością udało mu się mnie dogonić. Złapał mnie w pasie od tyłu podnosząc do góry. Próbowałam się wyswobodzić z jego mocnego uścisku, machałam nogami ciągle się śmiejąc. W końcu oboje upadliśmy na ziemię. Wylądowałam na nim. Śmiejąc się spojrzałam na niego. Austin patrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Zeszłam z niego i usiadłam obok niego poprawiając włosy, które zasłoniły mi twarz. Blondyn poszedł za moim śladem i usiadł obok mnie na piasku. Spojrzałam na niego. Słońce już prawie zaszło, ale nadal mogłam zobaczyć jego wysportowane ciało i mocne ramiona, które mnie tak czule otulały. Spuściłam głowę i postanowiłam przerwać ciszę.
-Chyba umówiłam się na randke- wyrzuciłam z siebie.
-Naprawdę? - kiwnęłam głową i spojrzałam na niego- To świetnie. Wreszcie się odważyłaś - powiedział i uśmiechnął się do mnie czule.
-Tak, chyba tak. Nadal nie mogę uwierzyć jak do tego doszło. Wreszcie zebrałam się na odwagę i po prostu poszłam za nim - powiedziałam podekscytowana.
-Widziałem- przyznał Austin, ale zrobił taką minę jakby pomyślał, że powinien ugryść się w język -Bardzo się cieszę. W takim razie może spróbujesz ze mną zaśpiewać przed publicznością? Skoro jesteś już taka odważna- uśmiechnął się do mnie i dotknął palcem mojego nosa. Wie, że to mnie zawsze rozbawia. Zaśmiałam się cicho.
-Przepraszam, ale chyba, aż tak bardzo nie jestem odważna- uśmmiechnęłam się smutno, a on objął mnie ramieniem.
-Rozumiem, wszystko po trochu. Ale pamiętaj, że ja zawsze jestem obok ciebie gotów ci pomóc- wyznał, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tak w ciszy napawając się tą chwilą, gdy Austin powiedział:
-A wracając do tematu twojej randki...- podniosłam głowę- To może wybierzemy się na nią razem?
Spojrzał na mnie i chyba zauważył moją zdziwion minę, bo po chwili dodał:
-To znaczy mam na myśli ty z Dallasem i ja z Kirą. No wiesz, podwójna randka.
-Aaa oczywiście- odpowiedziałam uspokajając się- A już myślałam, że... - nie dokończyłam zdania, nie chciałam go kończyć.
-Że co? - spytał zaciekawiony
-Że chcesz mnie zaprosić na randkę - odpowiedziałam cicho uśmiechając się lekko.
-Hahhaha ja z tobą? To by było dziwne- powiedział śmiejąc się nerwowo
-Taaak... To było by dziwne- powiedzieliśmy jednocześnie. Spojrzeliśmy się na siebie i nerwowo zaśmialiśmy. Nastała krępująca cisza. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie potrafiłam nawet na niego spojrzeć.
Wtedy, jak na zawołanie, zawołał nas Dez:
-Ej! Idziecie popływać z nami w świetle księżyca? - wykrzyknął i zawył jak wilk. Uśmiechnęłam się patrząc na niego z rozbawieniem.  Spojrzałam na ocean. Słońce już zaszło i zrobiło się ciemno. Rudowłosy miał rację, bo jedyne światło, które oświetlało fale granatowego już oceanu było światłem księżyca. Dopiero teraz zorientowałam się, że zapomniałam o bożym świecie będąc tu, z Austinem. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że mi się przygląda.
-To jak? Na trzy? - zapytał uśmiechając się zawadiacko. Kiwnęłam głową- Raz... - usiadłam wygodniej- Dwa... - lekko wstaliśmy z ugiętymi kolanami gotowi do... -Trzy! - wykrzyknął.
Oboje pędem rzuciliśmy się w stronę przyjaciół pływających już w oceanie. Trochę niewygodnie było biegać po tak niestabilnym podłożu, ale chciałam dać z siebie wszystko. Austin biegł tuż obok mnie. Biegliśmy i śmialiśmy się jednocześnie. Już dobiegaliśmy do pomostu, gdy złapał mnie za rękę. Poczułam miłe przeszywające moje ciało uczucie. Spojrzeliśmy się na siebie i uśmiechnęliśmy. Dobiegliśmy już do końca pomostu i w tym samym momencie zaczęliśmy krzyczeć  i pędem rzuciliśmy się do wody. Gdy wypłynęlimy na powierzchnię poczułam, że nadal nasze dłonie są złączone.
Spojrzałam na mokrego blondyna, a on na mnie. Patrzyłam w jego brązowe oczy, w których odbijały się fale. Oddychałam szybko tak jak on. Staliśmy tak chwilę w zimnej wodzie, gdy usłyszeliśmy jej głos:
-Piękny skok. Aż zazdrroszczę wam synchronu- powiedziała Kira stojąc obok nas. Nie wiem jak się tu pojawiła. Jeszcze przed chwilą jej tu nie było. Zastanawiając się tak poczułam jak Austin dyskretnie cofa swoją dłoń.
-Dzięki, ćwiczyliśmy to całe lata- mrugnął do swojej dziewczyny i podpłynął do niej- Jak tam? - uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła gest.
-A nic. Czekałam, aż nauczysz mnie jak poprawnie skacze się do wody. Ale się nie doczekałam- powiedziała robiąc minkę słodkiego psiaka.
-Przepraszam, kompletnie zapomniałem
-Nic się nie stało-odpowiedziała słodkim głosem i nagle zarzuciła ramiona na szyję Austina delikatnie przytulając się do niego. Zauważyłam, że blondyn zaśmiał się nerwowo. Odwróciłam lekko głowę od nich, aby dać im chwilę prywatności, ale kątem oka nadal ich obserwowałam. Chłopak patrzył na mnie z zakłopotaniem na twarzy, jakby zastanawiał się co ma zrobić. W końcu lekko ją objął, lecz nie trwało to zbyt długo, bo szybko się od niej odsunął trzymając ją za dłonie.
-Teraz jest świetny moment, aby cię pouczyć - uśmiechnął się wypowiadając te słowa.
-Cudownie. Idziemy? - zapytała uradowana Kira patrząc na blondyna.
-To ja lece do Trish i Deza. Dopilnuje, aby nic im się nie stało- powiedziałam.
-Dobra, to my niedługo do was dołączymy- rzekł Austin uśmiechając się do mnie.
-Jasne- odwzajemniłam gest, odwróciłam się i popłynęłam w stronę przyjaciół. Oni jednak popłyneli do pomostu. Na zmianę zanurzałam i wynurzałam się z wody coraz bardziej zbliżając się do Trish i Deza. Jednak w połowie drogi zatrzymałam się i odwróciłam w stronę plaży. Zobaczyłam, że w tym samym momencie Austin także się odwrócił. Choć byliśmy dosyć daleko od siebie mogłam dostrzec, że patrzy prosto na mnie. Momentalnie odwróciłam się i zanurzyłam w wodzie, aby i on nie zorientował się, że patrzyłam mu w oczy. Po chwili byłam już obok przyjaciół, którzy grali w jakieś zawody.
-No hej! - zawołałam do nich i uśmiechnęłam się chociaż zęby szczękały mi z zimna.
-Witaj, Dez zobacz kogo tu przyniosło!
-Ally, jak tam? Jakoś w ogóle nie spędziłaś dziś z nami czasu- wyznał rudzielec.
-Tak wiem, bardzo przepraszam. Ale teraz jestem całkowicie do waszej dyspozycji- przyznałam szczerze
-No to świetnie, prawda Dez? - Trish patrzyła na przyjaciela i mrugnęła do niego. Nie wiedziałam o co chodzi i pomyślałam, że to jest odpowiedni czas na to, aby się ewakuować, niestety nie zareagowałam zbyt szybko , a oni już zdążyli przystąpić do ataku. W jednej chwili znalazłam się pod wodą czując, że ktoś ciągnie mnie za stopy. Próbowałam się jakoś uwolnić od nich, bo w płucach nie miałam już tlenu i powoli zaczynałam się dusić. Po kilku sekundach podwodnej bijatyki udało mi się wypłynąć na powierzchnie. Zaczerpnęłam szybko powietrza i próbowałam się uspokoić. Trish i Dez także wyłonili się spod tafli wody. Cały czas się śmiali.
-Co was tak opętało? Co? - wykrztusiłam z siebie rozwścieczona.
-No co? Powiedziałaś, że jesteś nasza- przypomniała mi Trish.
-I wzięliśmy tę uwagę sobie baaardzo do serca- wyznał rudowłosy. Oboje się zaśmiali i przybili sobie piątke. Patrzyłam na nich z niedowierzaniem. Co oni mają w tych głowach? Oczywiście ja także zaczęłam się śmiać. Nagle Dez mnie ochlapał. Ja mu oddałam. Potem i Trish przyłączyła się do zabawy, aż w końcu na środku oceanu rozpętała się mała wodna burza. Wszyscy głośno wrzeszczeliśmy, jednak miałam wrażenie, że mnie było słyszeć najbardziej. Wydawało mi się, że wszyscy w okolicy mogli nas usłyszeć, a w szczególności pewna para, która w tym momencie skakała z pomostu.

*****

Wracaliśmy już wszyscy do domu. Rozbawieni i bogatsi o nowe wspomnienia, dobre wspomnienia. Austin, Kira, Trish i Dez szli trochę z przodu i o czymś rozmawiali z wielkim zapałem. Ja powoli snułam się za nimi rozmyślając o życiu. O przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. O szczęściu, smutku i strachu. O pragnieniach i marzeniach. Po prostu o wszystkim i o niczym. Wiał wiatr, który niósł rzeźkie powietrze. Nie było zimno, bo noce w Miami są ciepłe, lecz przyjemnie chłodno. Doszliśmy już do miejsca, z którego każdy szedł w swoją stronę.
-To co? Widzimy się jutro, tak? - spytała z uśmiechem Trish.
-Oczywiście! -odpowiedzieli zgodnie Austin i Dez. Uśmiechnęłam się lekko słysząc ich zgodność.
-No to świetnie. To ja lece, bo rodzice już na mnie czekają- moja najlepsza przyjaciółka machnęła ręką na pożegnanie i odeszła.
-Ja też idę. To do jutra- powiedział Dez i poszedł przed siebie.
Natomiast my nadal staliśmy nie wiedząc co powiedzieć. Chciałam przerwać krótką chwilę ciszy, więc oznajmiłam:
-To ja też już pójdę. Do zobaczenia.
-Ally, czekaj, może cię odprowa...
-Austin!- przerwała mu Kira- Odprowadzisz mnie do domu, prawda?- zapytała z szerokim uśmiechem. Blondyn odwrócił się w jej stronę i odpowiedział z lekkim uśmiechem:
-Tak, oczywiście.
-To do jutra!- powiedziałam na pożegananie i ruszyłam w stronę mojego domu. Idąc tak ulicami delektowałam się późnym wieczorem. Co jakiś czas spoglądałam na księżyc. Był przepiękny i, jeśli się nie myle, znajdował się w pierwszej trzeciej fazie. Rozmyślając tak, doszłam do domu. Weszłam, przywitałam się z tatą, który właśnie kładł się spać i pognałam do mojego pokoju. Odłożyłam torbę, a potem poszłam do łazienki wykąpac się. Po niecałych trzydziestu minutach byłam gotowa do spania. Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Ciągle myślałam o dzisiejszym dniu. I wciąż miałam w głowie obraz przystojnego, wysportowanego i mającego uroczy oraz szczery uśmiech chłopaka, którego widziałam dziś na plaży. Jednak to nie był Dallas. Zasnęłam nie orientując się o kim tak naprawdę myślę oraz nie będąc świadoma, że pare kilometrów dalej pewien blondyn, nie mogąc zasnąć, rozmyślał o ślicznej, zabawnej i utalentowanej brunetce z  pięknymi brązowymi oczami. Chłopak, który nie mógł pojąć dlaczego wciąż myślałał właśnie o niej,  a nie o swojej dziewczynie.

-------------
Witam! Jak obiecałam ten rozdział jest dłuższy od poprzedniego. Mam nadzieję, że wam się podobał, ponieważ ja jestem zadowolona z tego jak wyszedł :) dla fanów Auslly: Cierpliwości! Wybaczcie, ale musicie chwilę poczekać na romans pomiędzy Austinem i Ally, ponieważ ja sama nie wiem co, kiedy i jak. Ale zapewniam was, że się doczekacie! Albo i nie... ;) Jeśli chcecie dowiedzieć się co się później stanie w życiu bohaterów to wchodźcie na mojego bloga. I pamiętajcie, aby zostawiać komentarz po przeczytaniu każdego posta, ponieważ to na prawdę motywuje mnie do dalszego pisania! Miłego popołunia! :*

wtorek, 16 kwietnia 2013

II Rozdział

*oczami Ally*
Wyszedł. I dobrze. Kira jest dla niego idealna. Miła, zabawna i śliczna. Nikt jej nie dorówna. Ona i Austin świetnie się dogadują. Mam nadzieję, że im wyjdzie. Może im się udać. On troszczy się o wszystkich, a szczególnie o tych, na których mu zależy. Zazdroszcze jej. Ja nawet nie umiem gadać z chłopakami. Gdy dochodzi do rozmowy strasznie się spinam i robię z siebie kompletną idiotkę. Tak samo, gdy rozmawiam z Dallasem. Nie czuję się przy nim tak samo pewnie jak przy Austinie. Przy nim mogę być sobą i  nikogo nie udawać. Ale od tego są przyjaciele. Prawda?
Rozmyślałam tak szykując się do wyjścia na plażę. Poszłam do łazienki, żeby spakować ręcznik oraz krem przeciwsłoneczny. Pomalowałam oczy czarnym wodoodpornym tuszem, żeby się nie rozmazać pływając w oceanie. Patrząc na swoje odbicie w lustrze ujrzałam ładną i pewną siebie dziewczynę. Problem w tym, że tylko ja ją widzę, nikt poza mną. Od razu posmutniałam i wróciłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę pełną ciuchów, siegnęłam do dolnej szuflady i wyjęłam stroje kąpielowe. Dwie pary bikini i jeden jednoczęściowy. Już miałam załozyć ten ostatni, gdy zadzwonił mój telefon. Dostałam wiadomość od Trish:
" Tylko nie zakładaj tego okropnego jednoczęściowego stroju! Idziemy się bawić! Pamiętaj, załóż bikini! ;) "
Aż się uśmiechnęłam do telefonu. Ona mnie tak dobrze zna. Rzuciłam telefon na łóżko i sięgnęłam po miętowe bikini. Na górze od kostiumu znajdowały się dwie kokardki przy ramiączkach. Gdy go  założyłam to uświadomiłam sobie, że jeszcze ani razu nie miałam go na sobie. Nałożyłam na niego zwiewną beżową sukienkę z koronką. Włożyłam balerinki i przed wyjściem spojrzałam w lustro, poprawiłam brązowe falowane włosy, założyłam okulary przeciwsło i wyszłam.
Jak dotarłam na plażę ujrzałam Deza budującego jakiś zamek z piasku.
-Hej Dez, gdzie Trish?
-Poszła po wodę mineralną - odpowiedział, ale wydawał się nie obecny. Był za bardzo pochłonięty swoją pracą. Uśmiechnęłam się widząc jego minę. Jest zupełnie jak małe dziecko, pomyślałam .
-Cześć Ally! - przywitała mnie uradowana Trish. -Ooo widzę, że wzięłaś moją radę do siebie-  mrugnęła do mnie patrząc na kostium, który był widoczny spod sukienki.
-Taaak.... A gdzie Austin? - spytałam zaciekawiona
-Spóźni się. Jest nadal z Kirą - odpowiedział Dez podchodząc do Trish.
-Ach tak... - westchnęłam. Przecież mogłam się tego spodziewać.
-Trish, mogę trochę wody?
-Jasne- odpowiedziała bez zastanowienia i podała Dezowi butelkę.
Rudzilec wziął od niej wodę i wylał ją całą na siebie.
-Co ty robisz? ! -wykrzyknęła wściekła
-No co? Chciałem się ochłodzić - uśmiechnął się szeroko
-A nie lepiej było wejść do oceanu? - Trish zrobiła się cała czerwona ze złości.
-Może. Woda to woda- odpowiedział obojętnie Dez wzruszając ramionami
-Zaraz cię udusze! - przyjaciółka ruszyła naprzód rudzielcowi. On zrobił wielkie oczy z przerażenia i zaczął uciekać. Zaczęli się ganiać jak kot i pies. Tak bardzo rozśmieszyła mnie ta sytuacja, że wybuchnęłam śmiechem. To cali  oni. Kochają się, a zarazem się nie nawidzą.
Stojąc tak i śmiejąc się spojrzałam na ocean. Powoli zachodziło słońce, więc niebo stało się odrobinę różowe. Złożyłam ręcę i zamknęłam oczy delektując się rzeźkim powietrzem. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Uwielbiam talie momenty. Wtedy często słowa same przychodzą mi do głowy. Słowa nowej piosenki. Tak jak teraz...
-Hej Ally- usłyszałam czyjś głos. Męski głos. Zasłoniłam oczy przed promieniami słonecznymi i wtedy go ujrzałam.
-O cześć Dallas. - odpowiedziałam i od razu się zarumieniłam.
-Miło cię widzieć - uśmiechnął się nieśmiało- Nie wiedziałem, że tu będziesz. Przyszaś tu sama?
-Nie, są tu ze mną Trish i Dez, ale chwilowo zniknęli. A Austin ma za chwilę przyjść.
-Aaa ... To nie będę wam przeszkadzać - wykonał krok do tyłu. Teraz albo nigdy, pomyślałam.
-Nie. Zostań tu ze mną, proszę - powiedziałam z nadzieją i uśmiechnęłam się szczerze
-Świetnie. Masz ochotę popływać? - wskazał ręką błękitną wodę z uśmiechem.
-Jasne - powiedziałam i już chciałam pójść w stronę oceanu, ale zdałam sobie sprawę, że nadal nie zdjęłam sukienki. Odruchowo spojrzałam na Dallasa. Dopiero teraz zauważyłam, że jest wysportowany. Ma dobrze zdudowane ciało, a jego ciemne włosy były uroczo potargane. Gdy zorientowałam się, że Dallas widzi jak wpatruje się w niego, to się zarumieniłam. Zdjęłam szybko sukienkę i ruszyłam z chłopakiem nad wodę. Idąc, brunet chwycił moją dłoń. Trochę się zdziwiłam, ale nie cofnęłam dłoni. To było miłe uczucie, aż się lekko uśmiechnęłam. Wchodzcąc do wody patrzyłam na Dallasa, który wbiegł i zanurzył się w wodzie. Ale miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się w stronę plaży i ujrzałam tam Austina jak się we mnie wpatruje. Nagle poczułam poczucie winy, że spędzam ten wieczór z Dallasem, a nie z nim. Już miałam wyjść z wody, gdy ujrzałam Kirę zza jego pleców. Poczucie winy nagle zniknęło. Jak on może to i ja, pomyślałam kierując się w stronę Dallasa z uśmiechem i postanowieniem, że coś musi się w końcu zmienić.

--------------
No hej! Na wasze życzenie napisałam coś dłuższego :) mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentujcie! Dajcie znać, że czytacie :D

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

I Rozdział

*oczami Ally*
Kolejne popołudnie w sklepie taty. Dzisiaj jest jakoś mało klientów, dlatego mogę troche odpocząć. Zrobiłam sobie herbatę i zaczęłam myśleć nad słowami nowej  piosenki. Myślę o czymś nowym. Wiem, że melancholijne utwory nie pasują do Austina, a na żywe i przepełnione energią piosenki nie mam weny. Czuję, że chce czegoś innego, jakby połączenia tych dwóch rzeczy. Sama jeszcze nie wiem o co dokładnie mi chodzi i nawet na razie nie mam pojęcia jak się do tego zabrać. Gdy wypiłam herbatę do końca, do sklepu wpadł Austin.
-Hej Ally, co słychać? - podszedł do mnie i usiadł na ladzie.
-Hej Austin, właściwie to nic- odparłam skreślając coś w zeszycie.
-Napisałaś jakąś nową piosenkę? - zaciekawiony zszedł z lady i podszedł do mnie od tyłu, aby zabrać mi mój zbiór piosenek.
-Nie, nie napisałam - zamknęłam szybko zeszyt i włożyłam go pod bluzkę, aby nie mógł mi go zabrać.
Austin zaczął mnie łaskotać próbując mi go odebrać. Strałam się bronić, więc i ja zaczęłam go łaskotać. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Stanęliśmy naprzeciwko siebie. Blisko, za blisko.
-Nic a nic nie napisałaś?  Ani jednego słówka? - spytał z lekkim uśmiechem wpatrując mi się w oczy.
-Niestety. Nie mam dziś weny - odpowiedziałam odsuwając się od niego odrobinę
-Każdemu się zdaża. Nawet tobie - odparł ze szczerym uśmiechem.
Uwielbiam, gdy tak robi. Wpatrywałam się w jego piękne brązowe oczy, lecz gdy zorientowałam się, że trwa to zbyt długo, gwałtownie odwróciłam się od niego w stronę kasy. W tym samym momencie weszli Trish i Dez.
-Hej wam! - roześmiani przywitali nas chórkiem - Wiecie jaki jest dziś dzień? - zapytała Trish z uśmiechem.
-Jaki? -zapytał zaciekawiony Austin
-Dzień plaży! - wykrzyknęła
-I? - spytał zdezorientowany Dez
-I idziemy dziś ten dzień świętować!
-Super, o której? -  spytałam zaciekawiona
-Jakoś wieczorem, bo teraz jest za dużo dzieciaków na plaży. A wtedy będzie mniej ludzi - odpowiedział Dez
-Świetnie, to w sam raz, bo jestem umówiony z Kirą i akurat zdąże z wami pójść- wynał Austin
-O właśnie, jak się wam układa? -spytał zaciekawiony Dez
-Bardzo dobrze. Chyba lepiej nie mogło być - odpowiedział z wielkim uśmiechem, przeczesał blond włosy i wyszedł.

-----------
Heeeej. To mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodobał :D komentujcie- po prostu piszcie co uważacie

Hej! :)

Hej! :)
Właśnie stworzyłam tego bloga, aby publikować w nim moje opowieści na temat Austina, Ally, Trish i Deza - bohaterów serialu Austin&Ally z Disney Channel. Mam nadzieję, że będzie się wam podobać :D wchodźcie, komentujcie i polecajcie innym!
Do zobaczenia! :)