sobota, 31 sierpnia 2013

XXIV Rozdział

*oczami Ally*
Nowy dzień. Nowy rozdział. Nowa gra. Wszystko zaczynam dziś od początku. Szybko i zwinnie wstałam z łóżka, aby jak najprędzej rozpocząć mój mały plan. Poszłam do łazienki i tam się umyłam i umalowałam, następnie zawędrowałam do mojego pokoju po ubrania. Wybrałam brzoskwiniową asymetryczną spódnicę, którą założyłam bokiem, a do tego dżinsową koszulę bez rękawów zapinaną pod szyję. Dodatkowo założyłam złotą branzoletkę i dłuższe wiszące kolczyki. Założyłam beżowe baleriny ze złotymi ćwiekami, a włosy upięłam w kok w nieładzie ozdabiając go spinką w kształcie kwiatka koloru brzoskwiniowego. Po ubraniu się zeszłam na dół do kuchni, aby zjeść śniadanie. Schodząc ze schodów spojrzałam na zegarek. Była 11:37 czyli nie miałam dużo czasu. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej żółty ser. Zrobiłam sobie z nim trzy kanapki wraz z pomidorem. Jadłam powoli delektując się posiłkiem. Po zjedzeniu poszłam umyć zęby do łazienki. Po chwili byłam już gotowa do wyjścia. Usiadłam na kanapie. Teraz pozostało mi nic innego tylko czekać.
Siedziałam tak z dziesięć minut oglądając telewizję, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko wyłączyłam telewizor, wstałam z kanapy, wzięłam torbę do ręki, podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Na mojej twarzy nagle zagościł szeroki i przepełniony miłością uśmiech na widok stojącej przede mną osoby.

*30 minut wcześniej*
*oczami Austina*
Przygotowywałem się do wyjścia. Szedłem na bardzo ważne dla mnie spotkanie. Ubrałem się jak zwykle - dżinsy i modną białą koszulkę z krótkim rękawkiem. Do tego założyłem czerwone trampki. Właśnie jadłem jajecznicę ze smażoną cebulką i szynką. Wiedziałem, że powinienem się trochę pośpieszyć, bo inaczej spóźnie się na umówione spotkanie, dlatego tak też zrobiłem. Prędko dokończyłem posiłek, poszedłem do łazienki, gdzie umyłem zęby i popsikałem się wodą kolońską. Po tych prostych czynnościach byłem gotów do wyjścia.
Szedłem chodnikiem z lekkim uśmiechem na twarzy mając nadzieje, że ten dzień wszystko zmieni. Nie mogłem doczekać się momentu, w którym wszystko wróci na miejsce. Krocząc tak w równym tempie rozmyślałem nad lepszym jutrem. W końcu doszedłem do miejsca spotkania i lekko uśmiechnąłem się na widok stojących przede mną postaci.

*oczami Ally*
-Dallas! - prawie krzyknęłam i rzuciłam się w ramiona zszokowanego bruneta.
-Witaj Ally - powiedział zdziwionym głosem, ale dało się w nim wyczuć także nutkę radości. Puściłam jego szyję i stanęłam naprzeciwko niego z szerokim uśmiechem.
-Idziemy? - spytałam bruneta patrząc mu głęboko w oczy. On, widząc mój wzrok, uśmiechnął się triumfalnie i wskazał ruchem dłoni, że możemy już iść. Zamknęłam za sobą drzwi domu i ruszyłam wraz z brunetem przed siebie.

*oczami Austina*
-Ładnie się tak spóźniać? - rudzielec uniósł swoją jedną brew i położył ręcę na biodrach. Jego postawa wywołała u mnie lekki atak śmiechu.
-Wyglądasz jak baba - stwierdziłem jego wygląd w jednyn zdaniu. On, jak oparzony, szybko spuścił swoje ręcę i stanął prosto, jak na mężczyznę przystało.
-Spóźniłeś się - powiedziała groźnie Trish. Zobaczyłem w jej oczach wrogość, wiedziałem, że tym spóźnieniem ją uraziłem.
-Tylko 5 minut - broniłem się.
-Aż 5 minut! - powiedziała podnosząc głos - Wiesz, że tu nie chodzi o nas. Tylko o Ally! Z każdym dniem jest coraz bardziej narażona! Nie możemy się spóźniać! Nie możemy spóźnić się z udzieleniem jej pomocy... - to ostatnie zdanie czarnowłosa powiedziała bardzo cicho, niemal szeptem. Słysząc jej słowa podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.
-Pomożemy jej. Obiecuję - wyszeptałem jej do ucha te ciepłe słowa na co Trish uroniła jedną łzę. Wiedziałem, że bardzo martwi się o Ally, one są jak siostry. Trish nie przeżyłaby, gdyby brunetce coś się stało.
-To jaki jest plan? - spytał Dez poważnym i stanowczym tonem. Trish uwolniła się z mojego uścisku i spojrzała na rudzielca.
-Trzeba dowiedzieć się kto tak rani Ally i tą osobę zniszczyć - powiedziała Trish. Spojrzałem na nią trochę zaskoczony jej wypowiedzią. Na jej twarzy malowała się złość. Ona na prawdę była gotowa wymierzyć sprawiedliwość. Dez tylko kiwnął głową jakby mówił, że tak samo by postąpił. Patrzyłem na nich i analizowałem ich zachowanie i emocje. Wszyscy kochamy Ally. Każdy na swój sposób, ale każdy bardzo mocno. I nikt nie chce, aby ona cierpiała, dlatego musimy działać bardzo szybko i skutecznie. Spojrzałem na nich i zauważyłem ich wyczekujący wzrok na sobie. Widziałem w ich oczach determinację, która bardzo mi się spodobała.
-To od czego zaczynamy?

*oczami Ally*
*Pare godzin później*
Lekki podmuch wiatru niosący cudny zapach drzew, piękne słońce i cichy śpiew ptaków sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się lekki uśmiech. Było idealnie. Otworzyłam oczy i ujrzałam Dallasa patrzącego się na mnie. No dobra... było prawie idealnie.
-O czym myślisz? - spytał miłym i troskliwym głosem. Dziś był tym uroczym chłopakiem, a nie tym silnym i stanowczym.
-O tym jaki dziś jest cudowny dzień - odpowiedziałam poprawiając swoją głowę, którą opierałam na ramieniu bruneta. Między nami zapadła cisza. Wiedziałam, że w końcu trzeba zacząć jeden temat, bo dobrze jest wytłumaczyć sobie pewne sprawy - Dallas... - zaczęłam niepewnie spoglądając na niego. Brunet zrobił to samo - Ja chciałam ci coś wytłumaczyć - usiadłam prosto na ławce. Na twarzy chłopaka było widać zaciekawienie - Długo myślałam nad moimi uczuciami w stosunku do Ciebie i Austina... - ciało bruneta się napięło - Na prawdę długo myślałam i doszłam do pewnego wniosku. A mianowicie, że większe szczęście dajesz mi ty - pauza. Jego ciało się rozluźniło, a na twarzy pojawił się mały uśmiech. Teraz kolej na najważniejszą część przedstawienia, pomyślałam. Moje oczy nagle się zeszkliły i łzy zaczęły mi do nich napływać - Ale nie potrafię być z kimś kto mnie tak traktuje. Bije, szantażuje i nie szanuje - z oczu popłynęły gorzkie łzy - Nie potrafię żyć w złudzeniu, w związku, w którym nie będę szczęśliwa i nie będę czuć się wyjątkowa. Wydaje mi się, że nie dorosłeś do takiego etapu w twoim życiu. Przepraszam - wyszeptałam wciąż płacząc. Wstałam i już chciałam odejść, ale Dallas powstrzymał mnie łapiąc mnie delikatnie za rękę. Odwróciłam się w jego stronę.
-Ally... - zaczął delikatnym głosem - Robiłem takie rzeczy, bo byłem wściekły na Austina, że on jest bliżej twojemu sercu niż ja. I po prostu swoją złość skupiałem na tobie... Strasznie wstydzę się tego co tobie zrobiłem. Nawet nie wiesz jak bardzo nienawidzę siebie za to - wciągnął powietrze i niespokojnie je wypuścił - Mogę tylko Ciebie przepraszać i błagać o wybaczenie, ale ty i tak na pewno mi nie wybaczysz, takiemu potworowi jak ja... Przepraszam cię - powiedział, a z jego oczu popłynęły łzy. Zawiał lekki wiatr, który delikatnie potargał włosy bruneta. Miałam ochotę zostawić go tu samego i skruszonego, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, bo on tylko udaje i ja także mam w tym swój interes. Pozostało mi tylko działać. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie, wytarłam jego łzy i czule pocałowałam. Zimny wiatr sprawił, że na mojej skórze pojawiły się ciarki. Spokojnie oderwałam się chłopaka i ujrzałam lekkie zdziwienie na jego twarzy.
-Ale obiecaj mi, że już nigdy mnie w ten sposób nie zranisz. Bo jak tak zrobisz to wiedz, że z nami będzie koniec. Rozumiesz? - spytałam stanowczym głosem, a on tylko kiwnął głową.
-Rozumiem i nigdy cię nie zranię - powiedział szczerze, a ja tylko się uśmiechnęłam na co on obrzarzył mnie delikatnym pocałunkiem.

*oczami Austina*
-Dez, ale masz tu syf! - wzdrygnęła się Trish na widok pokoju rudzielca.
-Wiem. Ile razy mam ciebie za niego przepraszać? - spytał poirytowany już przyjaciel. Czarnowłosa już chyba setny raz skomentowała jego bałagan.
-A możemy skupić się na zadaniu? - spytałem podnosząc głos. Denerwuje mnie ten ich brak koncentracji na ważnych rzeczach. Spojrzeli na mnie ze skruchą i wrócili do sedna sprawy.
-No dobra. To tak: Mamy już podejrzenia kto tak drastycznie traktuje Ally, więc musimy sprawdzić czy nasze podejrzenia są słuszne - podsumowała krótko Trish.
-Obserwacja? - spytałem podając pewne rozwiązanie z sytuacji. Przyjaciele chwilę się zastanowili, ale Dez kiwnął przecząco głową.
-Obserwacja jego związku z Ally może nie wystarczyć. Lepiej byłoby, aby mieć pod kontrolą całe jego życie - powiedział spokojnie.
-Masz na myśli szpiegostwo? - Dez kiwnął głową z uśmiechem na twarzy - Mamy go śledzić? - Trish prawie krzyknęła ze zdziwienia - Ale przecież to jest niebezpieczne! Jeśli on nas zauważy to po nas, jesteśmy spaleni - myślała na głos czarnowłosa.
-Racja, ale mamy inne wyjście? - spytałem choć wiedziałem jaka jest odpowiedź. Nie było lepszego rozwiązania od tego, które wymyśliliśmy. I wiedziałem, że przyjaciele są tego świadomi.
-To kiedy zaczynamy? - spytał rudzielec z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Ta gra mu się bardzo podoba.
-Od zaraz - powiedziałem i wstałem z krzesła i zacząłem zbierać się do wyjścia. Byłem pewien, że z tym brunetem jest coś nie tak i zamierzałem dowiedzieć się co. I to jak najszybciej.

*oczami Ally*
-Dziękuję ci za bardzo miły wieczór - powiedziałam stojąc już przy drzwiach do mojego domu. Był już późny wieczór, więc na dworze było już kompletnie czarno. Brunet uśmiechnął się słusząc moje słowa.
-Ja też ci bardzo dziękuję - powiedział i delikatnie pocałował mnie na pożegnanie - Muszę już iść.
-Ale spotkamy się niebawem? - spytałam z lekkim uśmiechem.
-Oczywiście - powiedział i odwzajemnił mój gest. Machnęłam mu ręką na pożegnanie, weszłam do środka domu i zamknęłam drzwi. Gdy tylko wykonałam ostatnią czynność rzuciłam się pędem do mojego pokoju. Jak dobiegła do noego to szybko zaczęłam ściągać z siebie ciuchy i ubierać się w inny strój. A były to czarne elastyczne oraz wygodne spodnie, czarna szyfonowa koszula z długim rękawem, czarne wygodne buty za kostkę i czarną skórzaną kurtkę. Rozpuściłam włosy i szybko je rozczesałam. Wyjrzałam przez okno sprawdzając, w którą stronę udał się chłopak. W prawo. Dobrze, ale muszę się pospieszyć. Zdjęłam z siebie całą biżuterię, a na głowę założyłam czarną czapeczkę. Spojrzałam w lustro. Jestem gotowa na realizację planu. Włożyłam do kieszeni wyciszony telefon i pobiegłam do drzwi wejściowych. Wyszłam z domu po cichu i ruszyłam w kierunku, w którym udał się brunet. W ciemności nocy nie było mnie w ogóle widać, ale musiałam być ostrożna, bo ta noc była cicha. Każdy, nawet najmniejszy szelest mógł sprawić, że moja mała misja szpiegostwa mogła się nie powieść. Zostało mi tylko wstrzymać oddech i modlić się, aby brunet, który szedł przede mną tylko kilkanaście kroków, nie zorientował się, że ma kogoś na ogonie.

---------------
Heeej :*
Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale wiecie... wyjazdy i remonty w domu zabierają dużo czasu, a w szczególności czas na pisanie opowiadań :( Ale mam nadzieję, że mi wybaczycie, prawda?
Co myślicie o tym rozdziale? Mi się wydaje, że jest trochę nudny, ale może jestem dla siebie zbyt ostra? Komentujcie i piszcie co myślicie :)
Ja żałuje, że to już koniec wakacji. Przydałby się jeszcze miesiąc :(
Całuski !!! :3

wtorek, 13 sierpnia 2013

XXIII Rozdział

*oczami Ally*
Po wyjściu blondyna ze sklepu nie mogłam się skupić. Cały czas myślałam o słowie, które wypowiedział przed opuszczeniem pokoju muzycznego. Walka. Tak, to jest rzecz, o której zapomniałam. Jak mogłam do tego dopuścić? Jak mogłam pozwolić mu wedrzedrzeć się do mojego życia i go zrujnować? Może to dziwne, ale wcześniej nie pomyślałam, że mogę wykończyć bruneta jego własną bronią. Zniszczyc podchodząc go.
Siedziałam na fotelu i rozmyślałam. Tylko jak to wszystko zrobić? Wpatrywałam się beznamiętnym wzrokiem w ścianę. Muszę mieć strategię. A jaki mam cel? Powstrzymać Dallasa i odzyskać swoje prawdziwe życie. Ale najpierw muszę się zastanowić co ja wiem... Wiem, że to Dallas mnie dręczy i prześladuje. A właściwie nie tylko on, lecz 'my'. Kto to jest 'my'? Tego muszę się dowiedzieć. Jak? Podążając za ich śladami. Nie umiem grać w ich gierki, ale teraz zabawimy się w moją. Jaki mam plan? Na razie obserwacja, dyskretna i niezauważalna. Potem? Czas pokaże, ale jednego jestem pewna - Jeszcze pożałują, że mnie zaatakowali w taki sposób.
Po podjęciu bardzo ważnej dla mnie decyzji, wyszłam ze sklepu. Szłam pieszo do domu ciągle myśląc o tym jak powinnam to wszystko zrobić. Muszę mieć pomysł na zapoczątkowanie całej akcji. Muszę wymyślić coś czego nikt, a w szczególności oni się nie spodziewają.

*oczami Austina*
Gdy wyszedłem ze sklepu, szybko wypuściłem powietrze z ulgą. Miałem dziwne wrażenie, że Ally mnie odtrąci i spoliczkuje. A tu co się stało? Ona odwzajemniła mój gest. A na dodatek, gdy spojrzałem w jej oczy, zobaczyłem tą pewną czułość. Także zdzwienie i szok. Lecz, gdy odchodziłem, wydawało mi się, że ujrzałem na jej twarzy cień lekkiego uśmiechu. Czy to możliwe, że to wszystko dobrze widziałem? Sam nie wiem. Może to tylko złudzenie i moje pragnienie, a prawdą jest to, że dziewczyna nie chciała tego wszystkiego co się przed chwilą między nami wydarzyło i nie uśmiechnęła się? Może po prostu ona na prawdę nic do mnie nie czuje... Już nie jestem tego pewien, ale zamierzam się o tym przekonać, bo tak jak powiedziałem, będę walczyć.
Siedziałem właśnie na ławce czekając na moich przyjaciół. Zadzwoniłem po nich od razu, gdy wyszedłem od Ally. Musimy coś wspólnie obgadać. Musimy się naradzić.
Siedząc tak i zastanawiając się nad odpowiednimi słowami, moi przyjaciele usiedli obok mnie na ławce.
-Cześć - Trish przywitała się z uśmiechem na twarzy - Czemu tak nagle chciałeś się spotkać?
-A co? Nie mogę za wami zatęsknić? - mrugnąłem do przyjaciółki. Jednak ona zmrużyła oczy.
-Wybacz, ale wątpie w szczerość twojej wypowiedzi. Ty i tęsknota? Phi! - powiedziała cicho śmiejąc się pod nosem. Na te słowa lekko trąciłem ją w ramię z czułością. Obydwoje śmialiśmy się.
-Dobra dobra. Koniec waszego droczenia się - zadecydował stanowczo Dez - Rozumiem, że chcesz nam coś ważnego powiedzieć, bo inaczej byś nas tak nie ponaglał...
-A więc? O co chodzi? - spytała Trish przerywając rudzielcowi.
-A raczej o kogo? - to ostatnie słowo Dez mocno podkreślił. Spojrzałem w jego oczy. Uśmiechały się do mnie. Odwzajemniłem jego gest. Wiedziałem, że on chce porozmawiać o naszej wcześniejszej rozmowie i upewnić się czy przypadkiem nic w tym kierunku nie zrobiłem. Jednak teraz nie o to chodzi. Teraz ważniejsze jest to co brunetka przed nami ukrywa. Momentalnie moja twarz pochmurniała. Na twarzy już nie gościł uśmiech, lecz grymas - Co jest? - spytał zmartwiony rudzielec.
-Masz racje. Tu o kogoś chodzi, a dokładniej o Ally - zacząłem poważnym tonem - Ona na pewno coś przed nami ukrywa. Pamiętacie jak o tym rozmawialiśmy? - przyjaciele kiwnęli głowami - Wydaje mi się, że te jej rany nie są spowodowane upadkami czy wypadkami. Sądze, że ktoś jej robi krzywdę.
-Co? Ale czemu tak myślisz? - spytała przejęta Trish.
-Dziś zobaczyłem u niej dwa ogromne siniaki. Jeden pod okiem, a drugi przy żebrach...
Nastała chwila ciszy. Wątpie, aby rudzielec i czarnowłosa spodziewali się takiej wiadomości.
-Ale przecież wczoraj nie miała żadnych ran - zauważyła Trish.
-To prawda.
-Więc wychodzi na to, że to się stało dzisiaj przed naszym spotkaniem - powiedziałem ponuro.
-Albo wczoraj wieczorem. Po tym jak się rozeszliśmy - stwierdziła czarnowłosa, a w jej głosie dało się wyczuć przerażenie. Na te słowa kiwnąłem głową. Były tylko dwie opcje. Dez patrzył na nas zdezorientowany.
-Ale czekajcie! Czy na pewno coś się stało? Może to rzeczywiście był wypadek... - powiedział z nadzieją w głosie. Trish momentalnie zaprzeczyła głową.
-Nie wydaje mi się. Coś jest ich za dużo... nadgarstek, policzek i żebra. Jesteś pewien swoich podejrzeń? - to pytanie zadała patrząc się w moje oczy. Ja także spoglądałem w jej ślepia. Jej wzrok był pełen smutku, rozczarowania, złości i strachu. Pewnie kiwnąłem głową.
-Ale kto to mógłby być? - myślał na głos Dez.
-Dallas - odparłem bez wahania. Przyjaciele spojrzeli na mnie zdziwieni moją pewnością siebie.
-Skąd to wiesz?- spytali niemal równocześnie.
-Nie wiem, ale czuję to - powiedziałem to patrząc się głęboko w ich oczy. Nagle na twarzy Trish zauważyłem delikatny uśmieszek, a po chwili usłyszałem jej nerwowy śmiech. Patrzyłem na nią nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Żartujesz, tak? - spytała przejęta, zdziwiona i przerażona tą myślą.
-Nie. Mówię całkiem poważnie.
-To miałoby sens - odparł zamyślony Dez. Oboje spojrzeliśmy na niego zdziwieni - Wszyscy możemy się zgodzić, że od czasu, gdy Ally z nim chodzi ona jakoś dziwnie się zachowuje.
-Nie. Już wcześniej zaczęła zachowywać się dziwnie - zauważyła Trish przygryzając swoje usta. Między nami zapadła cisza. Zastanawialiśmy się co się dzieje w życiu naszej przyjaciółki i dlaczego nie chce dzielić się z nami ze swoimi problemami i zmartwieniami. Jedno jest pewne - musimy coś z tym zrobić.
-Musimy się dowiedzieć co się dzieje - postanowił Dez tak jakby czytał w moich myślach.

--------------
Siemka! :*
Wiem wiem, że nie było mnie bardzo długo, ale po prostu byłam i nadal jestem na wyjazdach i nie miałam czasu na pisanie :( Dodaje krótki rozdział, ale mam nadzieję, że i tak was zaintryguje.
Jak mijają wam wakacje? No i jak oceniacie ten rozdzialik? :)
Miłych wakacji ! :*