środa, 2 października 2013

XXIX Rozdział

*oczami Austina*
Było mi słabo. Miałem mroczki przed oczami. Jechałem samochodem nie będąc świadom jak jade. Nie uważałem na mijające mnie samochody. Jechałem z ogromną prędkością, aby jak najszybciej trafić do celu. Prowadziłem pojazd jedną ręką, a drugą opierałem o framugę okna ocierając łzy. Moje pole widzenia powoli się rozmazywało. Nie myślałem racjonalnie. Nie zwracałem nawet najmniejszej uwagi na auta, które na mnie trąbiły. Teraz ja mam pierwszeństwo, muszę dostać się jak najszybciej w miejsce, w którym nie chciałbym się znaleźć.
* * * * *
Dez i Trish byli już na miejscu. Zobaczyłem ich siedzących na krzesłach na korytarzu. Nawet z daleka widać było ich roztrzęsienie. Pan Dawson zajmował miejsce obok nich. Był cały blady, a jego ręce były sine od ciągłego ściskania chusteczki, którą trzymał w dłoniach. To wszystko przez ten stres.
Szedłem w ich kierunku. Otarłem dłonią łzy z mojej twarzy i postanowiłem zebrać się w sobie. Podszedłem do nich, nawet mnie nie zauważyli, byli zbyt zdenerwowani całą tą sytuacją.
-Wiadomo już coś? - spytałem ochrypiałym głosem. Wszyscy podnieśli na mnie wzrok nic nie mówiąc. Ich milczenie mówiło wszystko. Kiwnąłem głową ze zrozumieniem i podszedłem do ściany. Oparłem się o nią plecami i powoli osunąłem się na ziemie. Zakryłem twarz w dłoniach. Żadnych wieści. Boję się, na prawdę się o nią boję. Przeczesałem włosy rękoma. Nie wiem co zrobię, jeśli coś jej się stanie. Właściwie nie wiem co się stało. Powiedziano mi , że miała wypadek i jest w szpitalu, a jej stan nie jest najlepszy. Do oczu zdążyły napłynąć mi łzy. Przecież Dez miał ją pilnować! Dopilnować, aby nic jej się nie stało! Ogarnęła mną złość. Spojrzałem na przyjaciela ostrzegawczym wzrokiem. On patrzył na mnie ze smutnym wyrazem twarzy, a jego oczy mówiły przepraszam.
-Pan Dawson? - spytał doktor podchodząc do taty Ally. Mężczyzna od razu wstał poddenerwowany.
-Tak to ja.
-Zapraszam do mojego gabinetu. Mam wieści o stanie pana córki - powiedział doktor, a tata Ally kiwnął głową i podążył za lekarzem. Zostaliśmy sami.
Ponownie zakryłem twarz dłońmi. Myślałem, że zaraz wybuchnę, ale próbowałem opanować spokój. Nagle usłyszałem, że Dez wstaje z krzesła i idzie w moich kierunku.
-Austin... - zaczął niepewnie. Ciśnienie zaczęło mi powoli narastać. Podszedł do mnie i stanął nade mną. Ja tylko wstałem i odwróciłem się do niego plecami stając przodem do ściany - Austin porozmawiajmy... - powiedział i położył swoją dłoń na moim ramieniu. Ogarnęła mną złość. Nagle odwróciłem się w stronę przyjaciela, mocno chwyciłem go za ramiona i błyskawicznie obróciłem go w taki sposób, że jego plecy uderzyły głucho o ścianę. Na jego twarzy widziałem zdziwienie. Nie spodziewał się takiej reakcji.
-Porozmawiajmy? - spytałem mówiąc przez zęby. Docisnąłem go mocniej do ściany.
-Austin spokojnie - mówił do mnie smutnym głosem.
-Spokojnie? - spytałem zirytowany. Złość, która ogarnęła całe moje ciało sprawiła, że stałem się agresywny.
-Austin! - Trish zawołała mnie - Zostaw go proszę - prosiła błagalnym głosem, ale ja nie słuchałem jej. Do oczu zaczęły napływać mi łzy.
-Miałeś ją pilnować! - podniosłem głos patrząc prosto w oczy przyjaciela - Miałeś ją chronić, aby nic jej się nie stało - powiedziałem już ciszej. Dez milczał, po prostu wpatrywał się we mnie smutnym wzrokiem. Nagle poczułem bezsilność, moje ciało rozluźniło się z powodu zmęczenia i rozpaczy. Z oczu popłynęła mi łza - Miałeś ją pilnować... - powiedziałem cicho puszczając rudzielca. Nagle poczułem, że jest mi ciężko na sercu. Ciężkie stało się także moje ciało. Pod jego ciężarem, aż ugięły się moje kolana, upadłbym gdyby nie mocne ramiona Deza, które mnie złapały. Spojrzałem na niego przez łzy - Przepraszam - wyszeptałem, a ten tylko smutno się uśmiechnął. Dez ujął moją twarz w swoje ręce i powiedział:
-To ja przepraszam - wyznał cicho, a ja kiwnąłem głową. Przytulił mnie po męsku, a ja odwzajemniłem jego gest, choć nie miałem dużo siły.
-Austin - Trish położyła mi swoją dłoń na ramieniu. Odwróciłem się do  przyjaciółki i mocno się w nią wtuliłem. Czułem na policzku łzy płynące z oczu czarnowłosej - Wszystko będzie dobrze - oderwałem się od niej lekko i spojrzałem w jej smutne oczy - Prawda? - spytała niepewnie, a jej głos się załamał wypowiadając te słowa. Ja tylko odpowiedziałem jej ponownym wtuleniem w jej słabe ramiona. Nie mogłem nic jej obiecać, chciałem lecz to nie ode mnie zależało.
-Muszę usiąść - wyszeptałem, gdy poczułem falę uderzającego zmęczenia. Usiadłem na krześle, a obok mnie Trish - Co się tak na prawdę stało? - spytałem patrząc na Deza. Ten tylko westchnął, oparł się o ścianę i zaczął opowiadać:
-Siedziałem na drzewie czekając na Ally i Dallasa. Oparłem się plecami o pień i nagle poczułem znużenie. Musiałem zasnąć... - jego głos się załamał, przestał na mnie patrzeć - Przebudziły mnie krzyki i wrzaski, myślałem, że to sen, ale gdy usłyszałem pisk ocknąłem się rozumiejąc, że to się dzieje na prawdę. Spojrzałem na dół, w mroku zobaczyłem leżącą nieprzytomną Ally. Z przerażenia zacząłem rozglądać się czy kogoś nie ma w pobliżu. Głowy nie dam, ale wydawało mi się, że ktoś biegiem zniknął wśród drzew. Prędko zszedłem z drzewa i podbiegłem do Ally. Zobaczyłem, że z tyłu głowy ma ranę, z której powoli wypływała krew - nagle uciął, to było dla niego za wiele. Z jego oczu popłynęła łza - Zadzwoniłem po karetkę, która zjawiła się błyskawicznie. Szybko powiadomiłem pana Dawsona, który właśnie wracał do domu, od razu skierował się w stronę szpitala. Zadzwoniłem do Trish, która poprosiła, żebym po nią przyjechał, a później powiadomiłem ciebie. Reszte już znasz - skończył, a z jego oczu popłynęły łzy - Ja wiem, że to moja wina, że miałem ją pilnować. Wiem to! Dlatego nie wybaczę sobie, jeśli coś jej się stanie...- Trish podeszła do płaczącego rudzielca i mocno go objęła.
-To nie twoja wina. Nic jej nie będzie - Dez starał się jej uwierzyć, dlatego odwzajemnił gest przyjaciółki. Patrzyłem na nich powstrzymując łzy. Nie powinienem tak reagować, przecież wiem, że Dez nie zrobił nic złego, a świadomość, że przyjaciel czuje się winny za to co stało się z Ally wywołała u mnie wyrzuty sumienia. Chciałem przeprosić Deza i go pocieszyć, ale nagle pojawił się pan Dawson:
-Ally miała wstrząs mózgu - powiedział, a mnie zemdliło. Jak to? - Dosyć poważny - po głosie taty brunetki dało się usłyszeć ból i stres.
-Co to oznacza? - spytał przejęty Dez. Jego ciało całe się trzęsło ze stresu.
-Nie wiadomo. Wszystko się wyjaśni, gdy Ally wybudzi się ze śpiączki.
-Jakiej śpiączki? - spytałem przejęty, z niedowierzania aż wstałem z krzesła i stanąłem blisko ojca brunetki. Na twarzach przyjaciół malował się strach.
-Śpiączki farmakologicznej. Lekarze trzymają w niej Allyson, aby jej organizm mógł wrócić do normy, aby mógł poprawnie funkcjonować - mówił opanowanym głosem, a zarazem przejętym.
-Czy to konieczne? - spytała Trish.
-Tak, ale jutro ją wybudzają - przerwał swoją wypowiedź i otarł łze z policzka - Dzieciaki idzcie już do domu, co? Wyśpijcie się - powiedział ochrypiałym głosem.
-Wolimy tu zostać - powiedział Dez.
-Chcemy tu być z nią - usłyszałem męski głos, a moje ciało nagle się napieło. Nie podzieliłem się z przyjaciółmi moimi podejrzeniami, ale byłem pewien, że on miał coś z tym wspólnego. Zacisnąłem zęby, gdy Trish na mnie spojrzała. Była zestresowana, nie tylko całą tą sytuacją, lecz także jego obenością.
-Dallas? - spytała zdziwiona na jego widok - A co ty tu robisz?
-Przyszedłem zobaczyć co dzieję się z Ally - powiedział brunet podchodząc do pana Dawsona - Dobry wieczór panu i szczerze współczuje - powiedział podając mu rękę, a mężczyzna odwzajemnił gest.
-Witaj - uśmiechnął się lekko.
-Skąd wiedziałeś o tym co się stało? - spytał podejrzliwie Dez. Dallas odwrócił się w stronę rudzielca.
-Gdy byłem w domu zorientowałem się, że Ally zostawiła swój sweterek w moim aucie. Postanowiłem jej go oddać. Pojechałem pod dom Ally i pukałem, lecz nikt nie otwierał. Wtem z sąsiedniego domu wyszła kobieta, która powiedziała mi, że Allyson zabrała karetka do szpitala. Od razu wsiadłem do auta i przyjechałem - wytłumaczył się. Nadal stałem odwrócony do niego plecami. Dez i Trish wiedzieli, że jak tylko na niego spojrze, to mu przywale, dlatego czarnowłosa próbowała mnie uspokoić kładąc swoją dłoń na ramieniu. Od razu moje ciało trochę się rozluźniło.
-Na pewno chcecie zostać? - dopytywał pan Dawson.
-Oczywiście - odpowiedziałem pewnie i bezdyskusyjnie patrząc w oczy starszego mężczyzny.
-Bez dwóch zdań - wtórował mi Dallas. Moje ciało przeszedł dreszcz słysząc jego głos, jeszcze chwila, a mu dołożę.
-Dobrze, ale powiadomcie rodziców, nie chcę, aby się martwili - powiedział i usiadł na krześle. Wszyscy tylko kiwnęliśmy głowami i zabraliśmy się do powiadamiania rodziców o zaistniałej sytuacji. Trwało to tylko chwilę, więc po chwili ja, Trish i Dez usiedliśmy na krzesłach obok taty Ally i po prostu czekaliśmy. Dallas usiadł pod ścianą, nie odważył się usiąsć obok nas. Dobry wybór. Było już późno, dochodziła godzina 1:00. Wszyscy poczuliśmy, że nagle ogarnia nas zmęczenie. Każdy z nas powoli zasypiał do momentu, gdy wszyscy spaliśmy w dziwnych pozycjach.
* * * * *
Przebudziłem się słysząc jakiś szelest. Otworzyłem oczy, zobaczyłem, że Dallas i pan Dawson nie śpią. Spojrzałem na zegarek. Była 7:38. Zerknąłem kątem oka w lewo i tam zobaczyłem opartego o mnie rudzielca śpiącego na moim ramieniu. Tak samo spała Trish, lecz ona opierała głowę na ręku Deza. Chciałem ostrożnie wyswobodzić się od przyjaciela nie budząc go przy tym, lecz nie udało mi się to. Dez wraz z Trish otworzyli oczy niewyspani.
-Wiadomo już coś? - spytała nieprzytomna przyjaciółka. Tata brunetki kiwnął przecząco głową. Jak na zawołanie przyszedł lekarz.
-Dzień dobry państwu, pacjentka zostanie wybudzona za godzinę lub dwie.
-Można pójść odwiedzić Ally?-spytał Dallas załamującym się głosem.
-Niestety nie, będą państwo mieli dużo czasu na odwiedziny, gdy wybudzimy pacjentkę - kiwnęliśmy głowami dając doktorowi znak, że rozumiemy. Mężczyzna chciał odejść, al na chwilę się zatrzymał - Na pierwszym piętrze szpitala znajduje się stołówka. Można tam zjeść coś ciepłego i napić gorącej herbaty czy kawy. Można tam odpocząć - poradził nam i odszedł. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, którą nagle przerwał pan Dawson.
-Dobra dzieciaki, ja idę napić się kawy. Ktoś idzie ze mną? - spytał, a ja zauważyłem, że mężczyzna czuje się odrobinę lepiej niż wczoraj.
-Ja chętnie - powiedził brunet. Miałem ochotę pójść, ale jeśli on idzie, to ja zostaję tutaj. Pan Dawson spojrzał na nas czekając na odpowiedź. Dez, Trish i ja przecząco pokręciliśmy głowami. Oni odeszli powolnym krokiem w stronę stołówki. Moje ciało momentalnie się rozluźniło. Siedzieliśmy w ciszy.
-Wiesz... nikogo tu nie ma - powiedział cicho Dez, a ja na niego dziwnie spojrzałem. Ten tylko wskazał mi skinieniem głowy na pokój, w którym leżała Ally. Nie wiedziałem o co mu chodzi.
-Nie ma lekarzy ani nawet pielęgniarek. Możliwe, że to jedyna taka okazja - wyszeptała Trish, a ja pojąłem o co im chodzi. Rozejrzałem się po korytarzu i ostrożnie wszedłem do sali, gdzie leżała Ally. Otworzyłem drzwi, a za nimi zobaczyłem leżącą na łóżku brunetkę. Na jej widok, aż zamarłem. Była cała blada, jej głowa była owinięta bandarzem, a na ustach miała maskę z tlenem, która pomagała jej w oddychaniu. Gdy patrzyłem na nią to uwierzyć nie mogłem, że to się dzieje na prawdę. Podszedłem do jej łóżka, usiadłem na krześle obok niego i ująłem jej ręke w swoje dłonie. Uniosłem je lekko i delikatnie ucałowałem. Była taka krucha i niewinna.
-Wróć do mnie, proszę - szepnąłem tuląc się do jej dłoni. Z moich oczu popłynęła tylko jedna łza, która delikatnie musnęła bladą i zimną rękę dziewczyny.

*oczami Ally*
Pływam. Pływam w pięknym oceanie. Woda delikatnie muska moje ciało przyprawiając mnie o lekkie dreszcze. Swoimi oczami widziałam piękne słońce wznoszące się nad taflą wody. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Woda była błękitna, czysta i orzeźwiająca. Ona sprawiała, że nie chciałam jej opuścić, co więcej pragnęłam ją odkrywać. Zanurzyłam się w niej. Pod taflą wody istniała inna kraina - przepiękne rafy koralowe, kolorowe ryby i przyjazne delfiny, które chciały bawić się ze mną. Wszystko było idealne, dlatego z każdą minutą zanurzałam się coraz głębiej. Byłam szczęśliwa do momentu, gdy poczułam, że brak mi tlenu. Powoli zaczęłam się dusić. Łykałam wodę, która sprawiała, że się krzytusiłam. Chciałam wypłynąć i zaczerpnąć świerzego powietrza, lecz coś jakby ciągnęło mnie w dół uniemożliwiając mi wydostanie się z tej głębiny. Tonęłam. Zaczęłam krzyczeć pod wodą, ale nikt mnie nie słyszał. Nagle poczułam, że nie mam już powietrza w płucach. Dusiłam się. Z każdą sekundą coraz bardziej opadałam na dno. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że nie staram się ratować. Pogodziłam się z myślą, że to już koniec.

*oczami Austina*
Siedziałem obok łóżka szpitalnego trzymając dłoń Ally w swoich i patrzyłem na niebo rozciągające się za oknem. Myślałem nad cała zaistniałą sytuacją i zastanawiałem się czemu to wszytko przytrafiło się akurat jej. Całkowicie byłem pogrążony w myślach, gdy nagle usłyszałem dziwny dźwięk. Po chwili się powtórzył. Spojrzałem na ekran telewizorka, który wskazywał parametry życiowe brunetki. Nagle zobaczyłem, że z pofalowanej linii zrobiła się prosta, a w sali zabrzmiał długi ciągły dźwięk 'pip'.
-O nie - wyszeptałem i szybko wybiegłem z sali - Pomocy! - krzyczałem przerażony - Lekarza! - darłem się w niebo głosy. Zobaczyłem, że zwróciłem swoją osobą uwagę dwóch lekarzy i pielęgniarki. Wszyscy natychmiast pobiegli do sali, w której leżała Ally. Wszełem za nimi wraz z moimi zdezorientowanymi i przerażonymi przyjaciółmi. Jeden z lekarzy spojrzał na ekran i szybko zareagował.
-RKO - powiedział i szybko zaczął ratować brunetkę. Lecz to nie dawało efektów.
-Elektrowstrząsy! - krzyknął drugi, a pielęgniarka podała mu urządzenie do rąk - Pełna moc! - krzyknął, a kobieta posłuchała się go.
-Siostro zabierz ich stąd! - krzyknął drugi mówiąc o nas. Kobieta podeszła do nas i ponaglała nas do wyjścia.
-Proszę wyjść - krzyknęła zestresowana prawie pchając nas do wyjścia. Serce biło mi jak oszalałe ze strachu, a ostatnią rzeczą jaką widziałem to jak lekarze traktują ciało Ally prądem próbując przywrócić ją do życia.

*oczami Ally*
Powoli zamykałam oczy, których już nigdy miałam nie otworzyć, ale zobaczyłam coś dziwnego. W okół mnie znalazły się meduzy. Zaczęły pływać obok mnie. Zdziwiło mnie to, ale nie miałam siły zastanawiać się nad tym jak się tu pojawiły. Jedyne co pragnęłam to zamknąć oczy i nie czuć już bólu, po prostu zasnąć i uwolnić się od wszystkiego... Nagle poczułam na mojej klatce piersiowej dziwny dotyk, ale nie wzruszyło mnie to. Ale to się powtórzyło. Raz i drugi. Z każdym razem co raz silniejszy. Czułam jakby przez całe moje ciało przechodził prąd. Bolało, ale miałam wrażenie, że to był dobry ból. Dlatego nie powstrzymywałam meduzy, która swoimi czułkami raziła mnie prądem. Wszystko działo się niesamowicie szybko. Nagle moje ciało zaczęło wypływać na powierzchnie. W końcu moja głowa wydostała się z tafli wody i mocno zaczerpnęłam powietrza. W tym samym momencie usłyszałam ciche i dziwne dla mnie zdanie:
-Jest tętno.

*oczami Austina*
Co się tam dzieje?! Co z Ally? Chodziłem po korytarzu zdenerwowany. Nie mogłem ustać w jednym miejscu. Przyjaciele siedzieli na krzełach i cali się trzęśli. Przed chwilą byliśmy świadkami odmowy serca brunetki dalszej współpracy z jej ciałem. Co oni tak długo tam robią? Nie mogłem przestać chodzić. Serce biło mi jak oszalałe z nerwów, a dłonie pociły się ze stresu. Jak coś jej się stanie to... Nie zdążyłem dokończyć myśli, bo z sali wyszedł lekarz.
-Doktorze! Co się dzieje? - podszedłem do niego prędko. Ten tylko na mnie spojrzał agresywnym wzrokiem.
-Czy nie mówiłem panu, że do pokoju pacjentki nie wolno wchodzić? - podniósł głos, a ja zamilkłem. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Fakt, złamałem jego zakaz. Zanim się obejrzałem mężczyzna ciężko odetchnął i spojrzał na mnie łagodniejszym już wzrokiem - Pacjentce na chwilę serce przestało bić. Czasem zdaża się tak z powodu doznanych ciężkich obrażeń i trzymaniu organizmu w śpiączce farmakologicznej. Niekiedy serce nie wytrzymuje i poddaje się. Prawie nigdy się tak nie dzieje. Ale udało nam się uratować pacjentkę i wszystko na razie jest w porządku. Niedługo ją wybudzamy, aby nie dopuścić do ponownej sytuacji - powiedział, a ja tylko kiwnąłem głową i spuściłem głowę, lecz podniosłem mój wzrok słysząc następujące słowa mężczyzny - Ale nie mogę zaprzeczyć, że gdyby pańskie ostrzeżenie to wszystko mogło skończyć się inaczej. Tu liczy się każda sekunda - powiedział i odszedł, a ja zamarłem. Nie mogłem wykrztusić z siebie słowa. Nagle poczułem, że ktoś mnie przytula.
-Dzięki tobie żyje - powiedziała Trish, a ja odwzajemniłem jej gest.
-Coś się działo? - spytał zdziwiony pan Dawson widząc nasze miny. Dez szybko opowiedział co się tu przed chwilą stało. Mężczyzna długo nie mógł wykrztusić ani jednego słowa.
-Jezu... - wyszeptał w końcu - Dziękuje - powiedział kierując te słowa w moim kierunku. Ja się tylko krzepiąco uśmiechnąłem.
-Może pójdziemy napić się herbaty na stołówce? Tam zaczekamy, aż wybudzą Ally - zaproponował Dallas. Mimo, że nie chciałem przyznać mu racji, wszyscy skierowaliśmy się na pierwsze piętro na odpoczynek popijając gorący napój.
* * * * *
Minęła godzina. Może trochę ponad. Postanowiliśmy się zbierać, ponieważ lekarze już powinni wybudzić Ally ze śpiączki. Wszyscy czekaliśmy na to z niecierpliwością.  Podeszliśmy pod salę, gdzie leżała brunetka, a w tym samym momencie przyszedł lekarz.
-Wybudziliśmy Allyson. Wszystko przebiegło bez żadnych komplikacji - powiedział z uśmiechem, a my odetchnęliśmy z ulgą.
-Czy już możemy się z nią zobaczyć? - spytała z nadzieją Trish.
-Tak, ale tylko na chwilę. Pacjentka jest wyczerpana, musi odpocząć - powiedział i odszedł. Zostaliśmy sami. Byliśmy o krok do spotkania się z Ally. Serce zaczęło mu szybciej bić z podekscytowania. Jedyne co mi w tej całej sytuacji nie pasowało to Dallas. Mógłby zniknąć, ale on tak szybko nie da za wygraną. Ja również. Nim się obejrzeliśmy pan Dawson powoli nacisnął klamkę i wszedł do pokoju swojej córki. Wszyscy podążyliśmy za nim. Gdy weszliśmy ujrzeliśmy Ally leżącą i wpatrującą się w okno. Na nasz widok uśmiechnęła się szczerze.
-Córcia! - podszedł do niej mężczyzna przytulając ją delikatnie i całując jej dłoń ze szczęścia.
-Tato - wychrypiała i uścisnęła jego dłoń. Chwilę trwali tak w tej pozie dopóki nie przyszła pielęgniarka prosząc go na spotkanie z doktorem. Pan Dawson obiecał córce, że niedłgo przyjdzie i niechętnie wyszedł z sali. Trish i Dez szybko wykorzystali tą sytuację i podeszli do przyjaciółki jak najprędzej. Przytulili ją i ucałowali. Brunetka cicho śmiała się ze szczęścia. Bardzo cieszyła ją obecność przyjaciół. Przyjaciele odsunęli się od niej i dali mi miejsce na przywitanie się z nią. Podszedłem do dziewczyny.
-Ally - powiedziałem, złapałem ją za dłonie, lekko ścisnąłem i oparłem swoje czoło o jej - Tak strasznie się bałem - wyszeptałem.
-Już wszystko jest dobrze - szepnęła mi do ucha, a ja się tylko uśmiechnąłem i usiadłem obok niej na łóżku nadal trzymając ją za dłoń - Co się stało? - spytała cicho, nie miała dosyć siły, aby mówić głośniej.
-Miałaś wypadek - wyznałem.
-Dez cię znalazł - oznajmiła Trish uśmiechając się lekko.
-Jak to się stało? - spytała zdziwiona.
-Znalazłem cię jak leżałaś przed domem. Miałaś ranę głowy. Zadzwoniłem po karetkę. Tak było - powiedział próbując ominąc jak najwięcej szczegółów przy obecności Dallasa. Ally kiwnęła głową ze zrozumieniem, ale po chwili zaczęła się śmiać, co nas trochę zdziwiło.
-Ale mimo tych wszystkich zdarzeń to świetnie się wczoraj bawiliśmy, prawda? - spytała z uśmiechem na twarzy.
-Cześć kochanie - powiedział niepewnie Dallas wyłaniając się zza naszych pleców. Ally się zdziwiła widząc go tu.
-Dallas? - nie wiedziała co on tu robi.
-Ally zaczekaj, jaki wczorajszy dzień? -dopytywała przyjaciółka z konsternacją wymalowaną na twarzy. Brunetka uśmiechnęła się do niej.
-No ten co byliśmy na plaży... Już nie pamiętacie? To było wczoraj przecież - brunetka zachichotała, a wszyscy zamarli. Nie wiedzieliśmy o czym mówi.
-Ale my wczoraj nie byliśmy na plaży... - powiedział cicho Dez.
-No jak to nie? Wszyscy tam byliśmy: ja, wy, nawet Dallas. A! No i Kira oczywiście. Jesteście uroczą parą - powiedziała z uśmiechem. Moje serce na chwilę stanęło. Co? Jaką parą? Czy to znaczy, że...
-Ale Ally... Austin i Kira już nie są razem - przypomniała Trish, a usta brunetki lekko otworzyły się ze zdziwienia.
-Jak to? Od kiedy? - to pytanie skierowała do mnie, a ja tylko na nią patrzyłem. Nie mogłem nic powiedzieć.
-Od dawna... Ally, to spotkanie na plaży, o którym mówisz, miało miejsce... - Dez zaczął obliczać w pamięci, ale Dallas go uprzedził.
-Ponad dwa miesiące temu... - powiedział i prędko podszedł do brunetki z drugiej strony - Ally czy ty pamiętasz mnie? To co między nami jest? - spytał zachrypniętym głosem.
-A co jest między nami? - spytała zdziwiona.
-Kochamy się. Nad życie - wyszeptał, a na jej twarzy malowało się ogromne zdziwienie. Ja natomiast poczułem, że ją powoli tracę.
-Jesteśmy razem? - spytała będąc w lekkim szoku. Brunet kiwnął głową. Ally dla pewności spojrzała na Trish i Deza czekając na ich odpowiedź. Także to potwierdzili. Dziewczyna wciągnęła powoli głęboko powietrze i kiwnęła głową ze zrozumieniem.
-Ah... Widzę, że trochę mnie ominęło - powiedziała uśmiechając się do nas lekko. Widać było, że dla niej to za dużo jak na jeden raz.
-Tak - szepnąłem, a ona spojrzała na mnie zdziwiona swoimi pięknymi brązowymi oczami. Wpatrywałem się w nią czując jak moje serce pęka - Wiele - podkreśliłem ile ją ominęło. Puściłem jej dłoń, do oczu napłynęły mi łzy, a ona spojrzała nierozumiejąc co się dzieje. Nie mogłem już patrzeć w jej oczy. To było zbyt bolesne. Wstałem z krzesła i wyszedłem ze spuszconą głową. Zamknąłem za sobą drzwi. Zrobiłem pare kroków, ale nagle zrobiło mi się niedobrze i musiałem oprzeć się o ścianę. Zacząłem szybciej oddychać. Poczułem jakby ktoś walnął mnie w brzuch, a mnie brakło powietrza. Jak to się stało? Ona nic nie pamięta. Nie pamięta naszych wspólnych spędzonych chwil, naszych pocałunków, nocy spędzonej razem ani naszych małych sprzeczek. Nie pamięta kompletnie nic. W jej głowie jest pustka. Zostałem sam z naszymi wspomnieniami. Tak jakbym to sobie sam wymyślił. Oparłem się plecami o ścianę i zamknąłem oczy. Czemu? Zrozumiałbym gdyby ona mnie tak nie kochała jak ja ją, ale oboje byśmy pamiętali to co było między nami, lecz gdy ona jest z innym i nie ma pojęcia co się zdarzyło pomiędzy nami, to ja czuję się jak oszust. Jakbym oszukiwał swój własny umysł udowadniając mu istnienie rzeczy, których w rzeczywistości nie było.
-Amnezja.... szkoda, prawda? - usłyszałem jego sarkastyczny ton. Otworzyłem oczy i spojrzałem na Dallasa. Zacisnąłem zęby - To przykre, że dziewczyna, którą kochasz nie odwzajemnia twoich uczuć.
-Zamknij się - wycedziłem przez zęby ostrzegawcze słowa, ale on nie przestawał.
-Ale gorsze jest chyba to, że dziewczyna, która jest całym twoim życiem w ogóle cię nie pamięta.
-Zamknij się - powtórzyłem zaciskając swoje pięści.
-Ale nie! Czekaj. Historia jest zabawniejsza! Hahah - zaśmiał się szyderczo - Ona cię pamięta tylko nie przypomina sobie, że ze sobą byliście, że łączyło was uczucie. Choć nadal cię zna i jesteś dla niej kimś wyjątkowym. Ale kim ty jesteś? Ah racja. Tylko przyjacielem - ostatnie słowa wypowiedział bardzo wolno, a ja już się nie powstrzymałem. Zrobiłem krok w jego stronę, złapałem go za koszulkę i z całej siły przywaliłem mu w nos. Mam mocny prawy sierpowy, dlatego brunet upadł, a z jego nozdrzy poleciała mu krew. Miał złamany nos, na sto procent. Ale zdziwiło mnie to, że chłopak siedział i uśmiechał się szyderczo.
-Nigdy nie będzie twoja - powiedział, a ja miałem mu znów przywalić, ale jakiś wewnętrzny głos mnie powstrzymał 'Nie jest tego wart'. Racja, nie jest. Zostawiłem go i po prostu odszłem. Wkurzony szedłem w stronę wyjścia. Wypadłem ze szpitala i zacząrpnąłem świerzego powietrza. Przetarłem dłońmi twarz i już chciałem wsiąść do samochodu, gdy za swoimi plecami usłyszałem czyjś głos:
-Austin? - spytał, a ja odwróciłem się w jego stronę. Przed sobą zobaczyłem wysokiego bruneta. Miał łagodny wzrok.
-To chyba pomyłka - powiedziałem krótko i zacząłem iść w kierunku mojego auta.
-Austin Moon, przyjaźnisz się z Ally Dawson - powiedział, a ja stanąłem jak wryty. Brunet podszedł do mnie i stanął przede mną - Nie sądze, aby to była pomyłka.
-Czego chcesz? - spytałem ostrożnie.
-Myślę, że możemy sobie pomóc - powiedział stanowczo.
-Niby w jakiej sprawie? - spytałem unosząc lekko brodę do góry. Skrzyżowałem ramiona.
-Myślę, że wypadek Ally nie był przypadkowy - powiedział poważnie i szczerze. Spojrzałem na niego podejrzliwie, ale nie mogłem go rozszyfrować - Proszę tylko o rozmowę - rzekł uśmiechając się lekko. Patrzyłem na niego zastanawiając się co odpowiedzieć. Nagle usłyszałem swój głos:
-Dobrze - powiedziałem, a ten uśmiechnął się i podał mi rękę. Uścisnąłem jego dłoń.
-Jestem Mike.

--------------
Heeej :*
Jak obiecałam macie tu dłuuuugi rozdział. Nawet nie wiem czemu taki długi wyszedł... Jak zaczęłam opisywać uczucia Austina to chyba nie mogłam przestać :p
Wiem wiem, dużo się nie dzieje, bo tak na prawdę rozwinęłam tylko jeden mały wątek tutaj, ale mam nadzieję, że was nie zanudziłam na śmierć xd
Szczerze? Ja jestem nawet zadowolona z tego rozdziału, mam na co narzekać, ale uważam, że wstawiałam gorsze posty :p
Mam nadzieję, że i wam się on spodoba!
Piszcie komentarze (PROSZĘ!) i jeśli możecie to napiszcie, że w ogóle czytacie! Wystarczy zwykłe: 'Czytam'. Po prostu chce wiedzieć ile was jest :D
Całuję mocno i ściskam!!! :*

32 komentarze:

  1. Suuuuuuuuuuuuuuuuuuupeeeeeeeeeeeeer rozdział :D kiedy nex ? A I TAK czytam i to każdy twój post

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAA po prostu exxtraaa , kocham twojego bloga , mam nadzieję , że wszystko , szybko się wyjaśni ! Dodaj szybko nexta bo oszlaeje ♥ A i Czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!!!!!!!! BOSKI!!!!!!!!!!!!!!!! Czytam Twojego bloga od początku i jestem od niego uzależniona <3 Jak wchodzę na niego i widzę nowy rozdział, to aż zapiera mi dech w piersiach, bo wiem, że będzie fantastyczny. Strasznie mi się podoba, normalnie KOCHAM CIĘ (ale nie tak dosłownie). Masz mega talent, po prostu brak mi słów żeby opisać Twój GENIUS. :*
    Z (nie)cierpliwością czekam na NEXTA !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. totalnie się zgadzam!!!!!!!!! to mój ulubiony blog!!!!! kiedy next? ja już wariuję i nie mogę się doczekać
      wierna czytelniczka :)

      Usuń
    2. Ojejciu dziękuję! :3 może nie przesadzajmy z tym geniuszem, ale jest mi ogromnie miło, że tak bardzo doceniacie to co pisze! <3

      Usuń
  4. kocham twojego bloga !!!!!! czekam na nexta ! :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam się uczyć chemii, ale..twój rozdział był ważniejszy :)
    Rozdział jest mega zajebisty!
    Kiedy wydajesz książkę i czy dostane autograf od najlepszej pisarki na świece? :)
    Dallas jest okropny. Jak można tak bezkarnie "bawić" się ludźmi?
    Błagam dodaj szybko kolejny, bo mimo iż rozdział jest długi to ja czuje niedosyt.
    Ps.Jak czytam twoje rozdziały to nawet nie zauważyłabym kosmity!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nawet kosmity? xd No to nieźle, niespodziewałabym się tego. autograf? Hahah dziękuję, ale z tymi komplementami chyba troszeczkę zaszalałaś, aż tak dobrze nie pisze :p ale jeśli wydam książke to dam ci znac xd

      Usuń
    2. Ja też chcę Twoją książkę ! i oczywiście następny rozdział :D

      Usuń
  6. Cudowny rozdział! Czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski kiedy next?
    PS: CZYTAM ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zarąbisty, aż brak mi słów ;D
    Kocham Twój blog! <333
    Czekam na nexta ;3
    ~JulkaXD

    OdpowiedzUsuń
  9. Super!!!
    Twojego bloga czytam zawsze :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyno kocham cie i tego bloga!!!!!
    Czytam CZYTAM CZYTAM CZYTAM CZYTAAAAM zawsze toje posty z tako mino O.O albo powiem awwwwww albo zrobie mine w stylu WTF! A jak zaczełaś o tym brunecie nie wiedziałam kto to ale jak opisłaś go że ma dobre spojrzenie to poprostu krzyknełam Mike! Twoje opowiadanie tak mnie w ciąga że jak czytam to poprostu odrywam się od rzeczywistości :D siedze i jak głupia śmieje sie do kompa albo płacze albo się wzruszam albo poprostu gadam sama do siebie! Wtedy wszyscy na mnie patrzą jak na jakąś...już nie powiem kogo :D ale mam to głęboko gdzieś :D i prosze cie tylko nie. każe nie. żądam masz w tej chwili siadać do kompa i pisać następny roździał! :D nie no świruje :D ale nic na to nie poradze poprostu się uzależniłam XD prosze dodaj kolejnego jak najszybciej :D
    Dużo dużo duuuużo weny życzę
    Buziaczki :***** Claudi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ :* Bardzo się cieszę, że aż tak cię to wciąga. Wgl jestem szczęśliwa, że to co piszę jest wciągające :)
      Dziękuję za cudowne komentarze, które ostatnini dodajesz :*

      Usuń
  11. czytam zuziu czytam i zawsze czytałam :) Świetny i masz prawo być z niego dumna, bo jest genialny i jaki tam jeszcze może być...? Boski? Idealny :) Ah ten głupi Dallas -,- Nielubię go -.- Ale łatwiej było by się zapytać kto go lubi? Proste: nikt :) Dłuuugi rozdział i jaki wciągający :o Kiedy wstawisz kolejny ??? *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* szczerze myślałam, że was zanudzę tym rozdziałem, bo tutaj głównie pojawiają się odczucia Austina. miałam wrażenie, że się tym znudzicie, ale skoro się podoba to się bardzo ciesze :D
      kiedy next? Hmmm... jeszcze nie wiem. dopiero. co wzięłam się za jego pisanie, ale nie mogę z siebie nic wykrzesać. Jutro mam zawody, ale może tam uda mi się coś napisac :) powiem tak: mam nadzije, że wena mnie najdzie i uda mi się napisać do niedzieli, a jak nie to w przyszłym tygodniu dopiero :(

      Usuń
  12. Rozdział zarąbisty!
    Ty nigdy nie wstawiasz gorszych rozdziałów bo ty zawsze wstawiasz boskie,superowe,genialne rozdziały!
    Ty po prostu rządzisz moimi emocjami.Raz płacze ze szczęścia raz ze smutku potem znowu się uśmiecham i tak w kółko.
    Nienawidzę Dallas'a! W ogóle kto go lubi? On jest po prostu bezczelnym egoistą który nie przejmuje się uczuciami innych bo dla niego liczy się tylko to co on czuje.
    Biedna Ally.Jak nie jest bita przez tego dupka Dallas'a to znowu ma jakiś wypadek i amnezje.
    Mam nadzieje,ze Mike wszystko wyjaśni Austinowi.
    Ciekawe czy Ally znajdzie ten list który napisała przed wypadkiem?
    No i CZYTAM Twojego bloga od samego początku! CZYTAM go z zapartym tchem!
    Ciekawość mnie zżera. i dzisiaj już raczej przez to nie zasnę.
    Jesteś MEGA!
    Masz WIELKI talent i piszesz lepiej niż jakis tam znany pisarz lub poeta!
    Już z niecierpliwością czekam na next!
    Natka =3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponownie dziękuję ci za komntarz :* Bardzo cieszy mnie, że podobają ci się i zwraxasz uwagę na moje opisy uczuć wewnętrznych bohaterów i ich wyglądu :D- gdy to pisze zawsze mam nadzieję, że ktoś to zauważy ^^

      Usuń
  13. Ammm... CZYTAM! CZYTAM! CZYTAM! Kocham tego bloga i nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Wejdź(jak możesz) na moje 2 blogi:
    http://rossilaura-love.blogspot.com/
    http://austiniallly.blogspot.com/
    Pozdrowionko!
    Jula:**

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie uroniłam łzy przy opowiadaniu ale teraz jest inaczej twoje opowiadanie mnie rozwaliło nie mogę nad sobą zapanować pisz szybko nexta bo nie będę się mogła skupić na szkole jesteś moim numerem 1.

    OdpowiedzUsuń
  15. CZYTAM i mam KOMPLEKSY :( i to takie sporaśne
    takie mnie to zachwyciło że nie jestem w stanie nic konkretnego napisać poza: CZEKAM NA NEXT :)

    OdpowiedzUsuń
  16. WSPANIAŁE !!!!!!!!!! kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  17. jejkuuu pisz next bo cię znajde i zatłuke -.- <3 Boże ty nie wiesz jak się ciesze że Austina zaczepił ten chłopak :* szkoda tylko że Ally nic prawie nie pamięta ;/ alee tam...
    Anonimek^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie kiedy next? ja już nie wytrzymam!!!!!!!!!!!!

      Usuń
  18. UWAGA!!! JUTRO 18.00 TWITTER, AKCJA: #PolandNeedR5 !!!! Damy radę! - rozdział niesamowicie wzruszający <33

    OdpowiedzUsuń
  19. BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI BOSKI!!! Ten rozdział jest tak cholernie bisty, że brak mi słów!! Żaden przymiotnik, przysłówek, porównanie czy metafora nie oddaje istoty tego rozdziału! Mimo, iż mam nad wyraz rozwiniętą kulturę języka i słownictwo, zabrakło mi słów na opisanie Twych umiejętności xD zaczynam zastanawiać się, gdzie byłam, kiedy rozdawali talenty pisarskie ;) Każdy opis, słowo, dialog wprowadza mnie w stan mentalny, z którego nikt nie jest mnie w stanie wyrwać... Możesz być zadowolona, gdyż jedna z Twoich najwierniejszych czytelniczek właśnie straciła umiejętność porozumiewania się słownie :D zacytuję słowa autora nieznanego: "Kiedy rysujesz burzę, słyszę w głowie grzmoty, mówisz słońce, a oślepia mnie blask promieni, piszesz łzy, a mój świat tonie w ich morzu, malujesz uśmiech, a me usta same się do niego układają"- świetnie ten cytat odzwierciedla to, co ze mną robi każdy kolejny urywek tej wciągającej historii. Cieszę się, że są jeszcze takie osoby które potrafią tak mocno wpłynąć na czytelników, to jest takie wspaniałe...;) mam nadzieję, że w niedługim czasie udostępnisz nam kolejną, spośród wielu, złotą myśl w postaci geniuszu zawartego w jednym, niepozornym rozdziale. Kocham tego bloga i wiedz, że nigdy nie zaprzestanę czytać go :* czekam na next :3
    ~Kasia<3

    OdpowiedzUsuń
  20. Ona powiedziała :. lubisz mnie?"
    | On powiedział "nie".
    | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
    | Znowu powiedział "nie".
    | Zapytała wiec jeszcze raz:

    | " Jestem w twoim sercu?"
    | Powiedział "nie".
    | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    | Smutne - pomyślała i odeszła.
    | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    | tylko umarłbym z tęsknoty."
    | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    | Cię kocha.
    | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    | życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
    | telefonie albo w szkole.
    | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    | Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    | Stanie się to równo o 12.00.
    | Będzie to ktoś
    znajomy.
    | Wyzna Ci miłość o 16.00
    |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam

    OdpowiedzUsuń