poniedziałek, 11 listopada 2013

XXXIV Rozdział

*oczami Austina*
-Czyś ty zwariował?! - Dez podniósł na mnie głos niedługo po tym jak opuściliśmy dom Allyson - Miałeś się pilnować! - był na prawdę zdenerwowany. Jego twarz przybrała nienaturalny czerwony kolor - Miałeś nie stwarzać dwuznacznych sytuacji!
-No tak, ale ja przecież nic nie zrobiłem - tłumaczyłem się będąc lekko oburzony.
-Nic? A stykanie się czołami i patrzenie na Ally pożerającym wzrokiem nazywasz niczym?! - przyjaciel przystanął na chwilę i spojrzał na mnie. Był na prawdę przejęty, aż mi się głupio zrobiło.
-Tak wyszło...
-Tak wyszło? Tu nie może tak po prostu sobie wychodzić. Musisz się pilnować, powstrzymać swoje emocje. Wiem, że to nie jest łatwe, ale pomyśl, że w ten sposób dajesz nam czas na dowiedzenie się czegoś na temat Ally i Dallasa. Rozumiesz? Jeśli będziesz zachowywał się rozsądnie to będziemy mieli większe szanse na dowiedzenie się co ten brunet knuje - powiedział już spokojnie Dez. Patrzyłem na niego smutnym wzrokiem. Zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę, ale to jest po prostu trudne.
-Wiem, na prawdę wiem.
-Austin, może jak skupisz się na naszym zadaniu związanym z Mikem to może uda ci się to przetrwać - zaproponowała Trish. Kiwnąłem głową.
-Tak, może się udać - wyznałem, a przyjaciele uśmiechnęli się do mnie krzepiąco i znowu ruszyliśmy w stronę swoich domów.

*Dwa dni później*
*oczami Ally*
Byłam już gotowa do wyjścia, ale miałam jeszcze dużo czasu, więc usiadłam sobie na tarasie pijąc gorącą kawę. Patrzyłam w niebo i zastanawiałam się jak to będzie. Może nawet trochę się obawiam albo denerwuje spotkaniem. Ma dziś do mnie przyjść Mike. No dobra, ma przyjść wraz z moimi przyjaciółmi, ale i tak moje ręcę lekko się trzęsą. Czuję się tak jakby zorganizowali mi randkę w ciemno, chociaż wcale tak nie jest.
Pare minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Ociężale wstałam z krzesła, weszłam do domu i ruszyłam, aby otworzyć drzwi moim gościom. Przed wykonaniem tego czynu, wciągnęłam głęboko powietrze i otworzyłam im z uśmiechem na twarzy. Na dworze ujrzałam stojącego przede mną wysokiego i przystojnego bruneta. Spojrzałam w jego oczy i nagle znieruchomiałam. Moje usta lekko się rozchyliły z powodu ogarniętego mnie zaskoczenia. Nagle poczułam się dziwnie patrząc na niego. Miałam wrażenie jakbym go...skądś kojarzyła? Chłopak uśmiechnął się do mnie śmiało i szczerze.
-Hej - przywitał się ze mną uwydatniając przy tym swoje białe zęby. Wciąż patrzyłam na niego jak zaczarowana.
-Ally? - usłyszałam głos Austina i w jednej chwili moje imie wypowiedziane przez niego przywróciło mnie do rzeczywistości - Wszystko w porządku? - spytał podchodząc do mnie i lekko dotykając mojego ramienia. Spojrzałam w brązowe oczy blondyna i uśmiechnęłam się.
-Tak tak. Wybaczcie mi, po prostu się zamyśliłam - powiedziałam cicho się śmiejąc. Moi przyjaciele i brunet uśmiechnęli się krzepiąco. Wyciągnęłam dłoń w stronę chłopaka - Witaj, jestem Ally - brunet widząc mój ruch jakby nagle posmutniał i ukradniem spojrzał na Austina. Miał podobną reakcję.
-Mike - spojrzał na mnie i uścisnął moją dłoń.
-Miło mi cię poznać... znowu - ostatnie słowu wypowiedziałam ciszej - Wjedźcie do środka - ruchem ręki zaprosiłam ich do mojego domu, ale Mike chyba nie spodziewał się tego.
-Myślałem, że będziemy trenować - powiedział zdezorientowany.
-No tak, w salonie mam dużo miejsca - odpowiedziałam mu nie wiedząc w czym jest problem. Brunet spojrzał na przyjaciół.
-Myślałem, że pójdziemy do mnie, do sali treningowej - powiedział patrząc mi w oczy.
-Dokładnie, zawsze tam ćwiczyliście. Uwierz mi Ally, że twój salon jest niewystarczający - zapewniła mnie Trish. Przez chwilę trawiłam jej słowa i kiwnęłam głową.
-Dobrze. To pójdę tylko wziąć rzeczy potrzebne na trening - powiedziałam i szybko zniknęłam we wnętrzu domu. Pobiegłam po schodach na górę do mojego pokoju, gdzie spakowałam strój do ćwiczeń, buty, dezodorant i butelkę wody. Przed zejściem na dół poprawiłem przed lustrem swoje włosy i poszłam do przyjaciół.
-Jestem gotowa.
-To jedziemy? - spytał mnie Mike zapraszając mnie do swojego samochodu. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ally my z tobą nie jedziemy - powiedział spokojnie Dez. Zetknęłam się ze wzrokiem rudzielca.
-Dlaczego? - spytałam zdziwiona i lekko zdenerwowana myślą, że wsiądę sama do auta z chłopakiem, którego ledwo znam.
-Nigdy nie uczestniliśmy z tobą w treningach. Zawsze ćwiczyliście w swoim towarzystwie - wyjaśniła Trish. Spojrzałam na nią i kiwnęłam głową.
-Aha... no dobrze - uśmiechnęłam się nerwowo, najwyraźniej Austin to zauważył, bo podszedł do mnie, objął mnie i szepnął mi do ucha:
-Nie bój się, ufamy mu. Ty też, gdzieś tam w głębi serca wiesz, że jest dobry i uczciwy. Znasz go... - powiedział, odsunął się ode mnie i uśmiechnął do mnie krzepiąco. Odwzajemniłam gest i poczułam nagły spokój. Poczułam, że blondyn ma rację, gdzieś tam w mojej podświadomości wiem, że Mike jest godny zaufania. W końcu się z nim zakolegowałam.
-To jedziemy? - spytałam bruneta z uśmiechem na twarzy. Chłopak kiwnął głową, pożegnaliśmy się z przyjaciółmi, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy przed siebie.

*oczami Dallasa*
-I jak poszło? - spytała mnie moja piękna dziewczyna. Gotowała coś u siebie w kuchni, bodajże krem z dynii.
-Raczej dobrze, Ally ma teraz małe wątpliwości co do Austina - wyznałem dumnie unosząc swoją pierś. Ona uśmiechnęła się do mnie lekko.
-Co jej powiedziałeś?
-Wymyśliłem jakąś kłótnie i to, że on wcale nie zachowywał się co do niej w porządku. Jakieś bzdury w sumie. Ale jeszcze kiedyś jej powiem jak to on bawi się dziewczynami.
-Powiedzenie tego to co innego niż potwierdzenie. A ty właśnie tego potrzebujesz. Potwierdzenia - przypomniała mi łagodnie i spokojnie. Kiwnąłem głową zgadzając się z nią.
-Racja. I będę go miał. Przecież Austin wykorzystał Hannah - wyznałem chytrze, a dziewczyna tylko przestała mieszać krem w garnku i spojrzała na mnie ostrzegawczym wzrokiem. Nie lubię tego spojrzenia, często nachodzi mnie myśl zwątpienia w swoje siły, a do tego nie mogę dopuścić.
-Zamierzasz wykorzystać uczucia Hannah? Dobrze wiesz, że ona się w nim zakochała. Zgoda, spędzali dużo czasu razem, ale on nigdy jej niczego nie obiecywał i nigdy niczego nie zrobił wbrew niej. Gdy Ally zapyta o to Austina to on temu zaprzeczy, a ona mu uwierzy. Gorzej będzie dla ciebie, bo może uznać, że kłamiesz - powiedziała rzeczowo. Podziwiam jej logiczne myślenie, ale ona nie wie wszystkiego.
-Mam pare zdjęć, gdy Austin był kompletnie załamany po rozstaniu z Ally, wtedy jakoś nie odsuwał się od Hannah... - moje słowa zawisły w powietrzu. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. Nie wiedziała o tym.
-Pare? - spytała podejrzliwie.
-Nooo w sumie to tylko dwa. Dwa delikatne muśnięcia ich warg, ale zawsze coś. Mam na to dowody i im nie da się zaprzeczyć - odpowiedziałem dumnie. No bo która dziewczyna nie uwierzyłaby widząc takie zdjęcia? Żadna. To się tyczy nie tylko dziewczyn, ale i także chłopaków. Każdy kto kocha kogoś, nie będąc nawet pewien co to za rodzaj miłości, tak by zareagował.
Dziewczyna przez chwilę trawiła moje słowa. Jej mina świadczyła, że gdzieś tam w jej myślach właśnie kalkuluje możliwość powodzenia mojego ruchu. Nagle, jakby sobie przypomniała o gotowaniu, chwyciła łyżkę i ponownie zamoczyła ją w kremie mieszając przy tym.
-Wiesz, że to może przynieść zupełnie odwrotny skutek do tego jaki pragniesz uzyskać - oznajmiła rzeczowo. Patrzyłem na nią uważnie. Z uwagą mieszała i doprawiała swoje danie. Po krótkiej chwili ciszy podczas, której głęboko zastanawiałem się nad jej słowami, w końcu jej odpowiedziałem:
-Dlatego zostawie to na koniec, na moment, w którym już nie będzie pewna niczego. Gdy będzie mieć wątpliwości co do szczerości Austina - powiedziałem, a na mojej twarzy pojawił się chytry uśmiech po tym jak to sobie wyobraziłem. Tak, znienawidzi go.
-Zdetonujesz bombe, gdy nadejdzie odpowiedni czas? - w odpowiedzi kiwnąłem głową - Dobrze, ale najpierw musisz doprowadzić ją do stanu, w którym już nigdy nie będzie pewna czy Austin jest z nią całkowicie szczery. Musi mieć wątpliwości i to duże, aby się to powiodło - spojrzała na mnie ze skupioną miną. Patrzyłem na nią z ogromnym zadowoleniem. Nadal nie mogę uwierzyć, że taka cudowna i inteligentna dziewczyna chciała się ze mną związać. Podszedłem do niej bliżej.
-Wiem, już zacząłem. Ziarno już zasiane, teraz muszę poczekać, aż wzejdzie plon. Ale dodam, że osobiście postaram się, aby przyspieszyć ten proces i zadbam, aby był on skuteczny. Chwila moment i Ally nie będzie wiedziała jak nazwać Austina, bo będzie jej się kojarzył z przyjacielem i zwykłym oszustem - powiedziałem i w tym samym momencie objąłem ją od tyłu i chwyciłem jej dłonie, które nadal mieszały potrawe w garnku. Usłyszałem jej cichy śmiech.
-No mam nadzieję, że tego dopilnujesz, bo już nie mam na to wszystko siły. Na prawdę chcę żyć normalnie. Normalnie z tobą - powiedziała spoglądając na mnie. Pocałowałem ją w policzek.
-Kochanie, ja wiem. Ja tak samo chce to już zakończyć. Ale zacząłem to i muszę z tym skończyć. Jednak cieszę się, że mi w tym pomagasz. To jest największy prezent... - ostatnie słowa wyszeptałem jej do ucha, co spowodowało delikatny uśmiech na jej twarzy. Obróciłem ją do siebie, aby nasze twarze były naprzeciw siebie. I wtedy ją pocałowałem. Radość, z tego jednego jednak wiele znaczącego gestu, wypełniła całe moje ciało. Po delikatnym, a zarazem czułym pocałunku, dziewczyna spojrzała na mnie i przygryzła swoją wargę.
-Wiesz... Skończmy już z tym. Na prawdę chce się tobą nacieszyć, a nie dzielić - ostatnie słowo wypowiedziała z niesmakiem. Już chciałem coś powiedzieć, ale położyła mi swój palec na ustach - Tylko nie wykorzystaj uczuć Hannah, to twoja kuzynka. Wiem, że nie będziesz chciał jej skrzywdzić, ale łatwo się zapędzić w takich sytuacjach. Pamiętaj, że ona nie przechodzi tego tak łatwo. Nadal widze jej zapłakane oczy - westchnęła smutno wspominając widok Hannah niecałe trzy dni temu - Po prostu mi obiecaj - powiedziała spokojnie i z nadzieją, ale zarazem z ostrzeżeniem. Patrzyłem przez chwilę w jej oczy.
-Obiecuje - powiedziałem, a moja dziewczyna uśmiechnęła się do mnie lekko i dała mi skosztować kremu z dynii - Pyszne - wymruczałem, danie po prostu rozpływa się w ustach.
-Dobrze, to pomóż mi i podaj mi miski. Zaraz sobie zjemy - powiedziała, delikatnie cmoknęła mnie w usta i uśmiechnęła się do mnie uroczo. Zrobiłem to o co prosiła i usiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach, lecz już nie o Ally i całej sprawie z nią związanej. Podczas, gdy razem rozmawialiśmy i delektowaliśmy się posiłkiem, ja zastanawiałem się nad Hannah. Racja, ona zakochała się w Austinie, przykro mi z tego powodu, bo to zwykły palant, ale to był jej wybór. I niestety się sparzyła... Jednak zastanawiam się czy nie użyć jej historii przeciw Allyson. Na pewno tak zrobię, ale czy dopowiem jeszcze pare słów tylko po to, aby uatrakcyjnić historie? Obiecałem mojej dziewczynie, że nie, ale przecież Hannah się nie obrazi... Jeśli dobrze pójdzie to może upieczę dwie pieczenie na jednym ogniu. Ally przestanie ufać Austinowi, przy czym kompletnie się od niego odetnie i oddali. Wtedy Hannah miałaby szansę, miałaby pole do działania jeżeli chodzi o blondyna. Bardziej nie mogę jej pomóc... To nie głupi pomysł. Uśmiechnąłem się pod nosem zadowolony z siebie. Ten kto myślał, że przestałem knuć jest w wielkim błędzie. Niech się szykuje i niech lepiej będzie ostrożny w nocy, bo nawet sen go nie da mu schronienia ani otoczki bezpieczeństwa...

----------------
Siemka!!! :*
Dziś święto = trochę wolnego czasu = możliwość dokończenia rozdziału = wstawienie go dzisiaj. Mam nadzieję, że cieszycie się z takiego wyniku ;)
Jak wam się podoba? Nie wiem czemu, ale czasem coraz trudniej jest mi pisać... eh... no nie wiem czemu...
Mówcie co myślicie i błagam NAPISZCIE to :)
Komentarz = Motywacja   <-- ale to już wiecie xd
Jak wam minął długi weekend?
Miłego wieczoru!!! :*

12 komentarzy:

  1. Uuuu... Fajny tekst na koniec ;) moge sobie pożyczyć? :D Bardzo mi się podoba. XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest zajebisty *.*
    Dallas zaczyna mnie z rozdziału na rozdział bardziej wkurzać. -.- Niech on się od Ally odczepi! XD Wg coraz bardziej zastanawiają mnie jego zamiary O.o Cóż...mam nadzieje że wkrótce się dowiem :D
    Weekend minął mi zajebiście :D (koncert Enej oraz Bethel i beka z mamą, tatą i ciocią <33)
    Czekam na nexta, który mam nadzieje szybko sie pojawi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały rozdział. :* po prostu nie moge w to uwierzyc co Dallas powiedział o Austinie. Odezwał sie krol palantow. Ugh.. Tak bardzo bym chciała zeby Ally sobie przypomniała wszystko i zniszczyła Dallasa az do tego stopnia ze pozostałoby mu sie zabic. Oo tak. Jestem okrutna ale po prostu tak go nie nawidze ze najchetniej sama bym go zabiła. xd dlaczego w ogole jest z nia i tak mąci miedzy ally i austinem skoro chce byc z inna. Mam nadzieje ze zemsta bedzie piekielna. Czekam na next. :*
    PS. U mnie weekend troche nudny. Szkoda ze sie juz konczy. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdzialik :) ja już chcę nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie rozumiem po co ten Dallas to robi. Przecierz ma dziewczynę, którą kocha. Po co mu to? :'(

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział Super * 1000
    Uwielbiam tą historię.
    Świetnie piszesz.
    Czekam na nexta.
    Buziaki :*
    PS: Weekend troszeczkę nudny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku , ja z każdym rozdziałem przeżywam je mocniej xd . haha nie no , rozdzialik jak zwykle świetny , twój blog jest u mnie na 1. miejscu więc wiesz (:Dawno nie pisałam ci komentów, ale czytam twój blog ciągle i wchodzę na niego pare razy dziennie <3 . Nom , to czekam na next ;*
    Anonimek ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń