Dla tych, którzy może nie zauważyli albo nie skumali, ale założyłam drugiego bloga :D Więc gorąco was do niego zapraszam! Blog jest o Raurze, więc może niektórych z was to ucieszyć ;)
www.hate-ignore-love-raura.blogspot.com
piątek, 3 stycznia 2014
Nowy blog :D
XLV Rozdział :'( :'( :'( :'( !!!
TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ KAŻDEMU CZYTELNIKOWI, KAŻDEMU KTO CHOCIAŻ RAZ SKOMENTOWAŁ MÓJ ROZDZIAŁ I TYM CO KOMENTOWALI KAŻDY ROZDZIAŁ. DZIĘKUJĘ WAM <3
----------------
*Miesiąc później*
*oczami Ally*
Siedziałam na ławce w parku przy latarni. To był wieczór. Jasny księżyc wisiał na ciemnym niebie i rozświetlał ziemię swoim blaskiem. Czekałam tu na blondyna. Co chwila rozglądałam się dookoła, bo miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, lecz z całej siły starałam się oddalić od siebie tą myśl. Zerknęłam na zegarek. Spóźniał się. Westchnęłam ciężko i zaczęłam nerwowo tupać nogą. Nie dość, że było ciemno to także i późno.
Nagle usłyszałam dźwięk łamanej gałęzi pięc metrów ode mnie. Znieruchomiałam, moje ciało zdrętwiało. Nic nie słyszałaś, tylko ci się wydawało - powtarzałam sobie w myślach. Jednak po chwili coś przemknęło wśród drzew trzy metry dalej. Moje oczy rozszerzyły się ze strachu, a ciało zaczęło przeraźliwie trząść. Postanowiłam stąd odejść.
Chwyciłam swoją torebkę, wstałam z ławki i zaczęłam zmierzać do ruchliwej ulicy, która była oddalona ode mnie o dwieście metrów. Drżącymi dłońmi wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer blondyna, aby poinformować go o zmianie miejsca spotkania. Usłyszałam sygnał i odetchnęłam z ulgą.
*Trzask*
Odwróciłam się do tyłu. Nikogo nie zobaczyłam, mimo to przyspieszyłam kroku. Nie odbierał. Postanowiłam drugi raz wybrać numer. Rozłączyłam się i ponownie wybrałam jego numer. Przyłożyłam słuchawkę do ucha i w tym momencie poczułam czyjś oddech na moim karku. Przerażona odwróciłam się i upuściłam telefon. Moje serce zaczęło bić szybciej ze strachu przed osobą, która stała przede mną.
-Witaj - powiedział Dallas z chytrym uśmieszkiem. Moje ciało zaczęło się trząść jak nigdy. Jego twarz była obita, miał brudne i podarte ubrania, a z jego ramienia sączyła się krew - Dobrze cię widzieć - wysyczał, a ja nagle rzuciłam się do ucieczki.
Zaczęłam uciekać od niego jak najszybciej mogłam. Po chwili biegu odwróciłam się i zorientowałam, że on mnie nie goni. Nikogo za mną nie było. Odetchnęłam z ulgą, jednak zrobiłam to za szybko. Nie patrząc się przed siebie, nagle poczułam jak na kogoś wpadam. Odbiłam się od kogoś i upadłam na ziemię. Zdezorientowana spojrzałam na tą osobę. Serce zaczęło walić jak szalone, gdy moje oczy ujrzały bruneta.
-Myślałaś, że mi uciekniesz? - spytał wpatrując się we mnie zwycięsko. Z przerażenia nie byłam w stanie nic powiedzieć. Rozejrzałam się dookoła. Byłam sama z nim pośród otaczającej nas ciemności. Nie było dla mnie ratunku, telefon został pare metrów dalej. Nie miałam jak zawiadomić pomoc - Nie wybaczę ci tego - wyszeptał, a ja spojrzałam w jego oczy, które biły gniewem - Nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Nie spocznę dopóki nie zemszczę się na tobie, Austinie i waszych bliskich - wysyczał i wyjął z kieszeni kurtki pistolet mierząc we mnie. Na jego widok po moim policzku spłynęła łza - Zabiję ciebie, potem Austina i każdą osobę, którą kochasz i mi się przeciwstawiła. Rozumiesz? - zagroził patrząc na mnie wzrokiem szaleńca.
-Nie... Błagam... - prosiłam przerażona ze łzami w oczach. Dallas uśmiechnął się szydersko i wysyczał:
-Żegnaj
Zacisnęłam powieki i w tym samym momencie usłyszałam głos wystrzału.
-Aaaaaaaaaaaa! - krzyknęłam przerażona. Całe moje ciało było spocone. Otworzyłam szeroko oczy ze strachu i zaczęłam oddychać pięc razy szybciej. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a moje serce stanęło.
-Ally?! - spytał wystraszony blondyn i podbiegł do mnie szybko. Wskoczył na moje łóżko i objął mnie opiekuńczo - Co się stało? Czemu krzyczałaś? - spytał wystraszony. Całe moje ciało się trzęsło.
-Dallas... - wyszeptałam z trudem. Nie mogłam uspokoić mojego oddechu.
-Ally, spokojnie...To tylko zły sen. Już go nie ma. Jest w więzieniu, pamiętasz? - szeptał mi kojącym głosem do ucha wciąż mnie mocno tuląc. Po moich policzkach spłynęły pojedyńcze łzy.
-Chciał mnie zabić... Ciebie, Trish, Deza, Mike'a i Han... - mówiłam rozhisterowanym głosem.
-Ally... - wyszeptał i ujął moją twarz w obie dłonie w taki sposób, że patrzyliśmy sobie w oczy - Jesteś już bezpieczna, nic ci nie zagraża. On już nic ci nie zrobi, ani mi. Nikomu - powiedział, a do mnie nagle zaczęło wszystko dochodzić. To był sen.
Kątem oka zobaczyłam, że jesteśmy w moim pokoju. Mój tata wyjechał na dwa dni w interesach i sam poprosił Austina, aby został ze mną w domu, bo za bardzo się o mnie bał. Po całej tej sytuacji z Dallasem ojciec boi się spuścić mnie z oczu. Blondyn spał w pokoju obok, jednak jak zwykle był gotowy, by przyjść mi z pomocą.
Moje serce zaczęło spokojniej bić, źrenice powróciły do normalnych rozmiarów, a oddech się unormował. Spojrzałam w oczy Austina.
-Jesteś bezpieczna - wyszeptał, a ja mocno wtuliłam się w jego ramiona. Siedzieliśmy tak chwilę i wcale nie chciałam szybko kończyć tego uścisku.
-Zostaniesz ze mną? - spytałam odrywając się lekko od niego, a on kiwnął twierdząco głową. Austin położył się na łóżku, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Objęłam go jedną ręką i wtuliłam zamykając oczy.
-Dziękuję - wyszeptałam, a w odpowiedzi blondyn pocałował mnie w czoło. Nie minęło pięć minut, a już odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*Następnego dnia*
Obudziłam się z lekkim uśmiechem na twarzy. Obok siebie poczułam obecność Austina, który nadal spał. Patrzyłam chwilę na jego twarz. Wyglądał beztrosko, bez żadnej zmarszczki ani widocznego zmartwienia. Tylko delikatny uśmiech. Widząc ten widok uśmiechnęłam się szczerze i delikatnie pocałowałam blondyna w usta. Przygryzłam wargę i szczęśliwa wstałam po cichu z łóżka nie budząc przy tym chłopaka.
Zeszłam na dół do kuchni. Otworzyłam tam okno i sięgnęłam do lodówki.
-No i co my dzisiaj sobie zjemy? - spytałam sama siebie wpatrując się w urządzenie. Zastanawiałam się chwilę i po sekundzie zdecydowałam, że tradycyjnie zrobię nasze ulubione naleśniki. Muszę przyznać, że ta potrawa dobrze mi się kojarzy, bo wiążą się z nią jedne z lepszych chwil mojego związku z blondynem.
Przygotowując danie rozmyślałam nad tym co wydarzyło się w ostatnim miesiącu. Po naszej bitwie z Dallasem, Austin leżał w szpitalu tydzień. Miał zszytą ranę na brzuchu, gdzie ma ledwo widoczną bliznę oraz ranę na ramieniu. Jednak jeden człowiek Dallasa uszkodził mięsień naramienny blondyna, gdy atakował go nożem, i Austin musiał przez to chodzić ze stabilizatorem przez kolejne dwa tygodnie. Jednak, mimo tych obrażeń, był zdrowy. Natomiast Han musiała leżeć w szpitalu ponad dwa tygodnie. Mike odwiedzał ją codziennie, a my czasem przychodziliśmy z nim do blondynki. Tak, po tym jak Han wytłumaczyła nam wszystkim jak to było z Dallasem, wybaczyliśmy jej. Ja to zrobiłam w chwili, gdy blondynka przepraszała mnie ze łzami w oczach po tym jak uratowała mnie przed moim oprawcą. Niestety Hannah nie mogła w spokoju dochodzić do siebie w szpitalu, bo co jakiś czas przychodzili do niej policjanci chcący, aby dziewczyna złożyła swoje zeznania i pomogła w dokończeniu sprawy jej kuzyna.
A co do Dallasa... Jest w więzieniu. Dostał 35 lat za usiłowanie zabójstwa z zimną krwią, nieudolne zabójstwo, porwanie, mobbing, szantaż, stalking, pobicie oraz za nielegalne posiadanie broni. Moim zdaniem to i tak za mało, lecz wiem, że przez te wszystkie lata jestem od niego uwolniona. A Kira... ona podobnie, jednak dostała 30 lat, ponieważ w sądzie naopowiadała bajek, że brunet ją omamił i zmusił do większąści uczynków. Hannah została ułaskawiona przez sąd, mimo że Dallas i Kira obciążali ją zarzutami. Jednak moje, Austina, Deza, Trish i Mike'a słowo było o wiele cenniejsze od tej dwójki.
Teraz powinnam spać spokojnie, a jak jest? Co jakiś czas budzę się z wrzaskiem i obawą, że brunet czycha gdzieś za rogiem. Na samą myśl, aż się wzdrygnęłam.
Usmażyłam już górę naleśników, więc teraz pora na dodatki. Umyłam pod wodą truskawki, wyrwałam im szypułki i zaczęłam je kroić. Będąc zajęta tą czynnością nie usłyszałam, że ktoś jest za mną. Nagle poczułam na biodrze czyjąś dłoń i ciepło warg na mojej szyji.
-Dzień dobry - powiedział Austin uśmiechając się do mnie.
-Dzień dobry - odwzajemniłam jego gest i skończyłam kroić owoce.
-Mmm... Naleśniki - oczy blondyna, aż się zaświeciły na widok jedzenia.
-Jak chcesz je zjeść to mi pomóż - powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy. Chłopak stanął obok mnie i zaczął smarować naleśniki czekoladą, a ja zaczęłam kroiłam banany. Robiliśmy to w milczeniu - Przepraszam, że cię obudziłam w nocy - powiedziałam przerywając ciszę. Austin spojrzał na mnie, objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy.
-Nie przepraszaj, po prostu już się nie bój. Jego już nie ma - powiedział, a ja kiwnęłam głową.
-Wiem, ale ciężko jest pozbyć się tych obaw - wyznałam smutno i mocniej wtuliłam się w blondyna.
* * * * *
Siedząc na werandzie w wygodnych fotelach, dokańczaliśmy jeść śniadanie. Jedliśmy w milczeniu. Ostatnio częściej zdarza mi się nie znajdywać tematów do rozmów, ponieważ w mojej głowie panuje pustka. Po całej sprawie z Dallasem czasem miałam wrażenie jakby uszło ze mnie życie, mimo że to wszystko się już skończyło.
W tle cicho leciała muzyka dochodząca z salonu. Nagle usłyszałam jedną piosenkę, która od razu mnie poruszyła.
-Austin, podgłosisz muzykę? Uwielbiam tą piosenkę - poprosiłam. Blondyn kiwnął głową, odłożył pusty talerz na stolik, wstał i poszedł do salonu. Po chwili usłyszałam głośną melodię, zamknęłam oczy i zaczęłam rozkoszować się tą chwilą.
-Zatańczysz? - usłyszałam głos mojego chłopaka. Uniosłam powieki i ujrzałam go z uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam jego gest i ujęłam jego dłoń, którą wyciągał ku mnie. Blondyn delikatnie, ale zdecydowanie pociągnął mnie do siebie tak, że wylądowałam w jego ramionach. Zaśmiałam się cicho i zaczęliśmy tańczyć mistrzowsko trzymając ramę. Austin co jakiś czas mnie obkręcał i pozwalał mi wirować. Śmialiśmy się jak wariaci i przez ten cały czas nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. Nagle chłopak stanął w miejscu, przybliżył mnie do siebie obejmując mnie w talii, ujął moją twarz w dłoń i popatrzył mi głęboko w oczy.
-Czasem nie mogę uwierzyć, że jesteśmy tu razem i bezpieczni - wyznał szczerze i uśmiechnął się lekko. Popatrzyłam w jego piękne brązowe oczy i nie wytrzymałam, po prostu wpiłam się w jego wargi. To był czuły i niewiarygodnie namiętny pocałunek. Przybliżyłam się do niego tak, że teraz nasze ciała idealnie się stykały, jakby były dla siebie stworzone. Zanurzyłam swoją dłoń w jego bujnych blond włosach. Austin mocniej przyciągnął mnie do siebie trzymając jedną rękę na moim biodrze, a drugą gładząc moje plecy. Nic nie wskazywało na to, abyśmy przestali, jednak ja pomiędzy pocałunkami wyszeptałam:
-Kocham cię...
Chłopak nagle przestał i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się szeroko.
-Bałem się, że już nigdy tego od ciebie nie usłyszę... - wyszeptał, a ja delikatnie go pocałowałam w usta - Ja ciebie też... - wyszeptał i teraz on pocałował mnie namiętnie. Trwaliśmy w takich pocałunkach jakiś czas. To był bardzo dobry czas, podczas którego nadrabialiśmy to co straciliśmy i w końcu mogliśmy się sobą w pełni nacieszyć. Każdy z nas miał ranę w sercu spowodowaną przez Dallasa. Oboje na tym ucierpieliśmy i nasze uczucie także, jednak najważniejsze jest to, że nigdy nic i nikt nie zdoła nas już rozdzielić. Ja to wiem.
Nagle zadzwonił telefon, aż podskoczyłam zdziwiona.
-Kto znowu... - powiedział zirytowany blondyn. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko. Chyba nie za bardzo spodobało mu się, że nam przerwano. Telefon nadal dzwonił.
-Chodź, muszę odebrać - powiedziałam i pociągnęłam go do domu. Znalazłam komórkę na blacie kuchennym i szybko odebrałam - Halo?...Tak, jest ze mną... Pamiętamy, już powoli się szykujemy... Dobrze, nie spóźnimy się... Dobrze... Pa - skończyłam rozmowę i rozłączyłam się.
-Trish? - spytał Austin, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
-Chciała nam przypomnieć o dzisiejszym koncercie - przypomniałam, a chłopak otworzył szerzej oczy.
-Racja! To za dwie godziny! A ja jeszcze muszę się przyszykować i zrobić próbę... - myślał na głos, a ja położyłam mu dłoń na klacie i zaczęłam bawić się jego koszulką.
-To może idź lepiej pod prysznic zamiast gadać, co? - powiedziałam trochę uwodzicielskim głosem i pocałowałam go delikatnie w usta.
-A ty pójdziesz ze mną? - spytał z uśmiechem. Odwzajemniłam jego gest, lekko się od niego odsunęłam i spojrzałam w jego oczy.
-Chciałbyś - powiedziałam i z chytrym uśmieszkiem odeszłam od niego i poszłam do zlewu. Miał trochę zawiedzioną minę, ale trudno się mówi.
-Chciałbym, ale w takim razie pójdę sam - powiedział i ,udając obrażonego, poszedł na górę do łazienki.
-Tylko szybko! Też chce się umyć! - zawołałam za nim i uśmiechnęłam się szeroko. Tak, jestem szczęściarą, że go mam.
* * * * *
-Ile można na was czekać?!
-Też Cię miło widzieć, Trish - powiedział Austin trochę zdziwiony reakcją przyjaciółki.
-Masz występ za 20 minut, a jeszcze próbę trzeba zrobić! - denerwowała się.
-Wybacz, ja go zatrzymałam - przyznałam się obejmując go ramieniem. Trish tylko się uśmiechnęła na ten widok, bardzo się cieszyła, że jesteśmy już razem. Ostatnio wyjawiła mi, że jak na nas patrzy to trudno jest jej powstrzymać się od uśmiechu.
-I jak tam kochani? - spytał nas Mike, który podszedł do nas niezauważalnie wraz z Han. Obydwoje byli uśmiechnięci.
-Przyszliście! - Austin szczerze ucieszył się na ich widok. Podszedł do nich, dał brunetowi męski uścisk, a Han ucałował w policzek. Można by pomyśleć, że powinnam być zazdrosna, jednak tak nie jest. Rozmawiałam już o tym z Hannah i wiem, że ona nic do niego już nie czuje. Poza tym widzę jak jej twarz się rozpromienia na widok Mike'a. Tak samo ja się zachowuję, gdy widzę Austina.
-Hej - przywitałam się, uścisnęłam bruneta i ucałowałam Han w policzek. To samo uczyniła Trish - Długo się nie widzieliśmy - zauważyłam. Blondynka kiwnęła głową.
-To przez te studia... Architektura już mnie powoli wykańcza - zaśmiała się dziewczyna.
-W ogóle fajnie, że twój tata dał się przekonać na te studia i to, abyś tu mieszkała - zauważyła z uśmiechem Trish.
-Tak, to jest cudowne - przyznał Mike patrząc w oczy blondynki.
-Wszystko gotowe, tłum się już zbiera - zawiadomił nas Dez podchodząc do nas - Ooo hej! - przywitał się z brunetem i blondynką - Słuchaj Austin, za 15 minut wchodzisz na scenę. Weź jeszcze zrób próbę mikrofonu i daj czadu! - powiedział Dez, a na naszych twarzach pojawił się uśmiech.
-Dobra, to ja lecę - powiedział i delikatnie mnie pocałował.
-Powodzenia! - wszyscy krzyknęliśmy i przytuliliśmy blondyna. Austin podziękował i poszedł zrobić szybką próbę.
-To co? Idziemy pod scenę? - spytała Hannah.
-Tak, mamy specjalnie wydzieloną dla nas sekcję - wyszczerzył zęby Dez.
-No to chodźmy - zadecydował Mike i wszyscy ruszyliśmy pod scenę.
* * * * *
Słyszałam okrzyki radości, gdy Austin śpiewał już kolejną piosenkę. Na mojej twarzy widniał szeroki uśmiech widząc jego radość z tego występu. On kocha publikę i uwielbia swoich fanów, którzy cenią jego muzykę. Po prostu cieszy się, że ktoś dzieli jego pasję.
I nagle coś zrozumiałam.
Zajrzałam do swojej torebki i zobaczyłam tam płytę, która była schowana już od jakiegoś czasu. Spojrzałam ponownie na Austina, który śpiewał na scenie.
-Trish, zrobisz coś dla mnie? - krzyknęłam do przyjaciółki, a ta spojrzała na mnie.
-Jasne! - odkrzyknęła. Jej, ciężko jest porozumieć w takim głośnym tłumie.
-To chodź ze mną! - chwyciłam dłoń przyjaciółki i pociągnęłam ją w stronę kulis.
-Co się dzieje? - spytała mnie jak już się tam znalazłyśmy. Stanęłam naprzeciwko czarnowłosej i wręczyłam jej płytę.
-Tu jest nagrana piosenka, którą zapomniałam ci dać na ten koncert - powiedziałam, a przyjaciółka uniosła brwi do góry - Niedawno nagrałam na płytę całą melodię i kompletnie o tym zapomniałam - wyznałam z uśmiechem, a Trish go odwzajemniła.
-No dobra, to jak skończy śpiewać tą piosenkę to włącze tą.
-Dzięki - podziękowałam i uścisnęłam ją mocno.
-To wracaj do naszych przyjaciół. Ja zaraz wrócę - powiedziała i poszła gdzieś, aby wdrożyć plan w życie. Zostałam sama. Odwróciłam się i zobaczyłam boczne wejście na scene, skąd dobrze widziałam tańczącego blondyna. Śpiewał piosenkę "Steal your heart". Mimowolnie się uśmiechnęłam, gdyż wiedziałam, że ta piosenka jest o mnie.
Gdy blondyn zaśpiewał ostatnie słowa piosenki, publiczność zaszczyciła go gorącymi okrzykami. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
-Dziękuję! A teraz zaśpiewam piosenkę, która nazywa się "Illusion". Ona powstała, gdy... - Austin przerwał, bo nagle wszędzie rozbrzmiała muzyka. To z pewnością była Trish. Uśmiechnęłam się lekko i drącą dłonią chwyciłam pierwszy lepszy mikrofon i włączyłam go. Blondyn miał zdziwioną minę, nie wiedział co się dzieje. To nie była ta piosenka, którą miał teraz zaśpiewać. Po jego minie zobaczyłam, że powoli dochodziła do niego świadomość co to za melodia. Po chwili rozbrzmiał dziewczęcy głos, mój głos:
When you're on your own
Drowning alone
And you need a rope that
Can pull you in
Someone will throw it
A później dołączył się zszokowany głos blondyna, gdy ujrzał mnie wchodzącą niepewnie na scenę:
And when you're afraid
That you're gonna break
And you need a way to feel
Strong again
Someone will know it
Złapał moją dłoń, uśmiechnął się i połączyliśmy swoje głosy:
And even when it hurst the most
Try to have a little hope
That's someone's gonna be
There when you don't
When you don't
If you wanna cry I'll be your shoulder
If you wanna laugh I'll be your smile
If you wanna fly I will be your sky
Anything you need that's what I'll be
You can come to me
You can come to me
Yeah...
Skończyliśmy śpiewać, a ludzie zaczęli wrzeszczeć z zachwytu. Patrzyłam tylko w oczy Austina, które wpatrywały się we mnie z ogromnym szokiem i nieukrywaną radością. Uśmiechnęłam się szeroko, a on odwzajemnił gest i mocno mnie przytulił.
-Pokonałaś strach... - wyszeptał mi do ucha.
-Chodź ze mną na chwilę - poprosiłam i oderwałam się od niego.
-Zaraz przyjdę! - powiedział kierując te słowa do tłumu i szybko zszedł ze mną ze sceny - Ally, to był nasz duet - powiedział szczęśliwy chłopak. Spojrzałam w jego oczy.
-Tak, ten co pisaliśmy na wszelki wypadek. Wtedy jak się na ciebie zdenerwowałam, że w ogóle proponujesz mi napisać po to piosenkę - wyznałam.
-Ale jak to się stało, że postanowiłaś wyjść? - spytał nadal będąc w lekkim szoku.
-Postanowiłam, że chce robić w końcu to co kocham... A strach... Zrozumiałam, że przezwyciężyłam największy mój lęk stawiając mu czoło i pragnąc chronić oraz walczyć o was. Teraz pojęłam, że jeśli pokonałam Dallasa, to mogę pokonać strach przed sceną. To była spontaniczna decyzja, która kosztowała mnie wiele stresu... - wyznałam, a blondyn uśmiechnął się szeroko i uścisnął mnie znowu mocno.
-Może jednak Dallas nie przyniósł nam tylko szkód i krzywd, może także i korzyści...? - myślał na głos Austin, a ja odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego oczy.
-Dallas przyniósł nam tylko i wyłącznie cierpienie. Jednak my byliśmy na tyle mądrzy, że z tej beznadziejnej sprawy wyciągneliśmy korzyści - wyznałam, a blondyn kiwnął głową.
-Masz rację, ty pokonałaś ten lęk, a Mike poznał Hannah.
-I postanowili oboje sobie wybaczyć i zacząć od początku - dodałam z lekkim uśmiechem. Blondyn ujął moją twarz i pocałował mnie czule.
-Ally! Austin! - krzyczeli podnieceni przyjaciele biegnąc ku nam. Oderwaliśmy się od siebie i odwróciliśmy do nich.
-Ally! Jestem z ciebie taka dumna! - krzyknęła Trish i mocno mnie przytuliła, a Dez się do niej dołączył.
-Ja także - wyznał rudzielec. Oderwali się do mnie i od razu podeszli Mike i Han oraz mocno mnie uściskali.
-Gratuluję - powiedzieli równocześnie.
-Ale jak to się stało? - spytał Dez, a na mojej i Austina twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nikt nie wiedział, że chciałam dziś zaśpiewać, to był dla nich miły szok.
-Postanowiłam już nie żyć w strachu, w jakimkolwiek. Nie zamierzam być własnym więźniem, już za długo nim byłam... Wiem, że mogę być na tyle odważna, aby przeciwstawić się wrogowi, bo jesteście ze mną. Jesteście moimi przyjaciółmi. Wszyscy - podkreśliłam patrząc na bruneta i blondynkę, któtrzy w tym momencie się uśmiechnęli - Wiem, że zawsze mogę na was polegać. Zawsze i w każdej sytuacji. Niewiele osób ma takie szczęście co my. Przeszliśmy wiele będąc oraz działając razem i to dlatego zwyciężyliśmy. Gdy jesteśmy razem, to zawsze wygrywamy każdą walkę - wyznałam i wszystkich przytuliłam. Po chwili wszyscy tkwiliśmy w ogromnym uścisku.
Na mojej twarzy ciągle widniał uśmiech. Uśmiech szczęścia, zwycięstwa i pewności, że teraz na prawdę nie muszę się niczego bać. Uświadomiłam sobie, że gdy trzymasz się ze swoimi bliskimi mocno to pokonasz wszelkie przeciwności. My jesteśmy tego przykładem. Oczywiście, łatwo nie było, ale kto powiedział, że tak będzie? Walka przynosi ze sobą rany. Rani i okalecza wojowników, lecz najważnjejsze jest, aby nie skupiać się na obrażeniach, lecz na tym co się zyskało podczas jej. Sztuką jest wynieść mądrość z walki.
Ja swoje zrozumiałam i postarałam wynieść z tego wszystko co najlepsze. Ponownie mam chłopaka, który kocha mnie i wiem, że mnie nie skrzywdzi. Pokonałam strach przed występowaniem na scenie. Poznałam Mike oraz Han i uznałam ich za przyjaciół. Teraz jestem otoczona ludźmi, którzy o mnie dbają i troszczą się o mnie.
Są to ludzie, z którymi czuję się bezpieczna.
koniec...
---------------
Heeej! :*
No i co? Skończyłam :'( ! Normalnie nie wiecie jak mi smutno :'(
Pragnę Wam wytłumaczyć, że to nie jest tak, że kończę tego bloga, bo nie wiem o czym już pisać. To, że nie ma już Dallasa to nic. Mam trochę pomysłów na to, co mogłoby dziać się dalej w życiu naszych bohaterów, ale ja już ponad 2 miesiące temu zadecydowałam, że właśnie w tym momencie zakończę tą historię. Nie chce lać wody, poza tym założyłam już drugiego bloga, a zarys jego historii mam od września... Postanowiłam tak zrobić, ponieważ kiedyś i tak musiałabym skończyć tą historię, a wolałam to zrobić teraz, w tym momencie. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie....
W każdym razie, gdy przeczytałam wasze komentarze i błagania, aby nie kończyć tego bloga, to pomyślałam, że może kiedyś stworze drugi sezon tego bloga? Może, jeszcze nie wiem. Pomyślę o tym, OBIECUJĘ! :*
Komentarze, które dały mi siłę do pisania, już na samym początku prowadzenia bloga:
-niewidzialna 19 kwietnia 2013, rozdział 3:
WOW (wstaje i robi owację na stojąco) to było GENIALNE wszytsko sie, tu zgadza opisy, dialogi, historia, emocje no po prostu cudo. (a przedewszystkim długość) Jestem pod wielkim wrażeniem i uzaniem i twój blog ląduję na listę moich ulubionych naprawdę GRATULUJE wzorowego rozdziału :D
-Weronika C. 2 maja 2013 09:33, rozdział 6:
o jejciuu *___* strasznie się cieszę, że trafiłam na twojego bloga, a było to nie chcący. przeczytałam dziś całe opowiadanie i muszę przyznać, że masz talent. Czytając wszystko oczyma Ally czułam jakbym była tam razem z nią. Nie mogła oderwać się od rozdziału, bo to wszystko było... świetne ;33 życzę ci dalszego powodzenia w pisaniu, pozdrawiam i zapraszam do mnie ;DD
-Natalka :3 7 czerwca 2013 07:17, rozdział 11:
Czyżby zbliżał się koniec Auslly? Sądzę, że tak :( Biedny Austin, scena się na niego zawaliła... Rozdział świetny i taki... emocjonujący!!! Dallas to wstrętny typ! I super pokazałaś Deza. Disney go pokazuje jako skończonego idiotę, tak dziwnego, że aż nieprawdopodobnego-aż żal się robi ludzi, którzy to wymyślali. Mniejsza z DC, z niecierpliwością czekam na rozdział i jestem ciekawa odpowiedzi Ally. Pliska, wstaw jak najszybciej, bo wybuchnę!!! Masz mega talent-zazdroszczę :) I jeszcze błaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagam, wstaw szybciutko nexta! Kocham Twoje opowiadanko... -Natalka
A teraz pokaże wam ile razem przeszliśmy, hehe :D
-ponad 50 000 wyświetleń!
-22 obserwatorzy, dziękuje wam :*
-największa ilość wyswietleń jednego dnia wyniosła ponad 800
-61 postów
-45 rozdziałów
-ponad 820 opublikowanych komentarzy!
-Auslly trwało przez 12 rozdziałów (!) O jeeeej, to rzeczywiście Was wymęczyłam! Nie dziwie się, że tak bardzo wołaliście za powrotem tej pary! Gdybym była na waszym miejscu też byn się niecierpliwiła xd
-pierwszy tajejemniczy sms pojawił się w 7 rozdziale, co oznacza, że cały mój plan z Dallasem trwał 38 rozdziałów O.o
-1 rozdział pojawił się 15 kwietnia
-byliście ze mną przez 264 dni!!!!!
Bardzo wam za to wszystko dziękuję! Bez was to nie byłoby to samo! Zapewne, gdyby nikt tego nie czytał, skończyłabym na 6 rozdziale i to porzuciła, jednak wy mnie zawsze motywowaliście. Wieszcie mi, a każdy inny blogger może to potwierdzić, że każdy wasz komentarz powoduje szczęście i uśmiech na twarzy! Dlatego zawsze komentujcie jakieś posty, to pomaga!
KOCHAM WAS! :*
I MOŻE niedługo tu wrócę?
Całuję! :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
WIADOMOŚĆ DO NIEWI :*
Po 1. Czerpiesz ode mnie inspiracje? To dziwne xd
Po 2. Po prostu pisze i pisze, sma nie wiem, dlaczego czasem takie długie wychodzą te rozdziały :P
Po 3. Dziękuję, że uważasz i zauważyłaś, że na prawdę staram się pisać jak najlepiej i próbuję przekazać coś ważnego przez moje pisanie.
Po 4. Jak wydam książke (w co wątpie xd) to będziesz 1 o tym wiedziała i, oczywiście, reszta moich czytelników :D
Po 5. Tak, odwiedzam twoje "bazgroły". Bardzo lubię waszego bloga! Nie jest on banalny, uwierz mi!
Po 6. Myślę, że muzyka w opowiadaniu nie jest złym pomysłem, lecz dobrze byłoby, gdyby była jakaś opcja, aby ją w każdej chwili wyłączyć, gdyby ktoś tego nie lubił.
Po 7. Dziękuję za twoją długą i miłą wypowiedź! :*
Po 8. Zaraz utworzę jakąś możliwość, aby się ze mną skontaktować, bo co jak co to z tobą mogłabym coś stworzyć :3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
JEŚLI MOŻECIE TO NIECH KAŻDY NAPISZE COŚ, COKOLWIEK, ABYM WIEDZIAŁA ILE WAS WSZYSTKICH ZE MNĄ BYŁO! <3
KOOOOCHAM! :*