*oczami Ally*
Zatkało mnie. Moje serce zaczęło bić szybciej ze stresu. Nie mogłam oderwać od chłopaka wzroku, jednak on szybko spojrzał na swój notes. Po jego oczach nie było już widać żadnego zmieszania. Teraz się nie znamy.
-Ally, wszystko w porządku? - spytał mnie nagle Dallas gładząc moje ramie. Spojrzałam na niego.
-Tak, dlaczego pytasz? - spytałam zdziwiona.
-Znacie się? - spytała mnie blondynka prosto z mostu. Spojrzałam na nią i zobaczyłam jak przygląda się raz mi raz kelnerowi.
-Co? Nie - odpowiedziałam momentalnie, ale chyba nie zabrzmiało to przekonująco.
-To czemu wydałaś taki dziwny dźwięk na widok... - blondynka spojrzała na bruneta i uśmiechnęła się znacząco.
-Jason - powiedział Mike i odwzajemnił gest dziewczyny.
-Na widok Jasona? - dokończyła. Chwilę milczałam i patrzyłam zdezorientowana na dziewczynę.
-Bo przypomniało mi się coś - wyznałam, a Dallas od razu się przejął.
-Tak? - spytał się mnie z ledwo słyszalnym strachem w głosie. Dyskretnie odsunął ode mnie swoją dłoń.
-Tak - powiedziałam pewnie, ale nie ukrywam, że jego postawa mnie zdziwiła - Kiedyś pracowała tu Trish - uśmiechnęłam się delikatnie. Tak, to dobra wymówka - Pamiętam, że to było niesamowite wydarzenie, ponieważ pracowała tu aż trzy dni! To był sukces, Trish pracująca gdzieś dłużej niż dzień. Pamiętam, że musiałyśmy to opić - uśmiechnęłam się szeroko i zaśmiałam radośnie na wspomnienie tego wymyślonego przeze mnie zdarzenia. Spojrzałam na Dallasa i Han, którzy wydawali się być przekonani. Odetchnęłam niezauważalnie powietrze.
-To co mogę dla państwa zrobić? - spytał Mike będąc zmieszany całą tą sytuacją. Odwróciliśmy się wszyscy w jego stronę jakbyśmy przypomnieli sobie o jego osobie.
-To jak już mówiłam: kawe latte z karmelem i bitą śmietaną oraz napoleonke - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Kelner przytaknął zapisując coś w notesie i zwrócił się do mojego chłopaka
-Ja poproszę dużą czarną herbatę z cytryną - powiedział patrząc z ukosa na Mike'a. Objął mnie ramieniem dając wyraźnie do zrozumienia, że jesteśmy razem. Ta męska zazdrość...
-Ja natomiast poproszę dużą machiato i szarlotkę - powiedziała uwodzicielskim głosem Han. Mike spojrzał na nią i delikatnie się do niej uśmiechnął.
-Dobrze. Coś jeszcze? - spytał patrząc na nas wszystkich. Blondynka kiwnęła przecząco głową.
-Nie, to wszystko. Dziękujemy ci... Mike? - spytała zdziwiona Han. Ja, aż podskoczyłam słysząc to imię. Spojrzałam pytająco na dziewczynę.
-Słucham? - spytał lekko podenerwowany kelner.
-Na twojej koszuli jest wyszyte to imię... a mówiłeś, że nazywasz się Jason - powiedziała lekko oskarżycielskim tonem blondynka. Mike spojrzał na miejsce, gdzie widniało jego imię i uśmiechnął się radośnie.
-A to! To nie moja koszulka. Zastępuje w tym tygodniu mojego przyjaciela, który choruje na grype. To jego koszulka. Dla mnie bez różnicy z czyim imieniem chodzę na piersi. Najważnijsz jest to, aby pomóc mojemu przyjacielowi - powiedział i uśmiechnął się lekko. Trzeba przyznać, że on potrafi manipulować słowami. Wszyscy mu uwierzyli.
-To cudowne, że mu pomagasz - powiedziała szczerząc do niego zęby. Widać, że Mike zaczął się podobać Han.
-Tak. Za parę minut wrócę do państwa z zamówieniem - powiedział uśmiechając się i odszedł wracając do pracy. Hannah odprowadziła go wzrokiem.
-Han nie... - ostrzegł cicho Dallas.
-No co? - spojrzała na niego z poirytowaniem.
-Znam ten wzrok... - powiedział i spojrzał w jej oczy - Proszę daj sobie z tym spokój.
-Ale z czym? - spytała, a w jej głosie dało się wyczuć trochę złości - Nie mogę sobie poflirtować?
Dallas spuścił wzrok i powiedział cicho.
-Wiesz, że po prostu się o ciebie martwie.
-Niepotrzebnie - ucięła krótko, a między nimi zapadła niezręczna cisza. Nie mogłam tego znieść.
-Han opowiesz mi coś? - spytałam ze szczerym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna uspokoiła się i zaczęła opowiadać mi nasze wspólne wypady. Po niecałych pięciu minutach przyszedł kelner z naszym zamówieniem. Hannah podziękowała mu z wielkim uśmiechem na twarzy. Dallas tylko patrzył na swoją kuzynkę z lekkim rozczarowaniem. Ciekawi mnie, dlaczego tak bardzo się o nią martwi. Przecież nic takiego groźnego nie robi. Moje rozmyślania jednak przerwała długa i ciekawa rozmowa. Słuchałam ich uważnie, ale od czasu do czasu niezauważalnie zerkałam na Mike, który skutecznie unikał kontaktu wzrokowego z naszym stolikiem. Rozmawialiśmy ponad godzinę ciesząc się swoim towarzystwem. Moje pierwsze wrażenie na temat blondynki jest pozytywne. Uważam ją za miłą dziewczynę.
W końcu postanowiliśmy wyjść z kawiarni. Dallas zawołał ruchem ręki kelnera prosząc go zarazem o rachunek. Mike przyszedł do nas z rachunkiem. Mój chłopak oczywiście zapłacił za nas wszystkich i zebraliśmy się do wyjścia. Dallas dał brunetowi napiwek, ujął mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Hannah szła za nami, nie widziałam jej, ale ledwie usłyszałam jej zmysłowy szept.
-A tu masz coś do tego napiwku. Zrób z tego dobry użytek - na te słowa odwróciłam się w stronę dziewczyny. Stała niebezpiecznie blisko Mike'a i wkładała mu w kieszonkę koszuli jakąś karteczke. Pewnie zapisany był na niej jej numer telefonu. Mike uśmiechnął się uwodzicielsko i mrugnął do niej. Han odwzajemniła gest i ruszyła za nami. Zauważyła mój pytający wzrok. Podeszła do mnie i szepnęła do ucha - Chyba będę miała plany na wieczór - wyszeptała szczęśliwa i jak gdyby nigdy nic wyprzedziła mnie i objęła swojego kuzyna. Dallas niczego nie widział, był nieświadom tego co tu zaszło.
Tuż przy drzwiach odwróciłam się do Mike'a. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. W jego oczach widziałam ulgę i byłam pewna, że z moich brunet wyczyta to samo. Udało nam się. Niczego się nie domyślają. Ulżyło nam na tę myśl. Po sekundzie odwróciłam się i mocniej ścisnęłam dłoń Dallasa. Wyszliśmy z kawiarni mając dobre humory. Jednak mój szybko zniknął, gdy zdałam sobie sprawę, że trochę się pokomplikowało. Han chce poderwać Mike'a. Chce się z nim spotkać... Jeszcze jest jeden mały problem - od dziś Mike musi przyzwyczić się do nowego imienia... Ja zresztą też.
*dwie godziny później*
Siedziałam na fotelu w domu i nerwowo tupałam jedną nogą. Byłam zdenerwowana. Od sytuacji w kawiarnii narastał we mnie wewnętrzny niepokój. Chciałam porozmawiać o tym z Mikem, ale nie miałam jak się z nim skontaktować. Nie mam do niego numeru telefonu. Nie wiedziałam co zrobić. Czy w ogóle to, że się przejmowałam miało sens czy nie? Przesadzam? Nie wiem, dlatego postanowiłam pójść z kimś porozmawiać i podzielić się wydarzeniami sprzed dwóch godzin. Wstałam pośpiesznie, wzięłam swoją torebkę i wyszłam z domu. Szłam do mojego przyjaciela. Dom blondyna znajdował się dwadzieścia minut drogi ode mnie, ale spędziłam je na, niestety, analizowaniu skutków ze spotkania Mike'a w kawiarnii.
Gdy doszłam do budynku, w którym mieszkał Austin musiałam na chwilę przystanąć, aby ochłonąć. Nabrałam parę wdechów powietrza i uspokoiłam się. Zapukałam do drzwi. Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał, dlatego postanowiłam skorzystać z donośnego dzwonka do drzwi, którego Moon'owie rzadko używają.
Blondyn otworzył mi drzwi po kilkudziesięciu sekundach. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie.
-Dobrze, że jesteś. Właśnie mieliśmy po ciebie dzwonić - powiedział i zaprosił mnie do środka. Zdzwiona poszłam wraz z nim do jego pokoju, w którym znajdowali się już Trish, Dez i Mike.
-Mike - wyszeptałam na jego widok.
-Ally, właśnie opowiadałem o tej dziwnej sytuacji...
-Dlaczego nie wspomniałeś o tym, że tam pracujesz? - przerwałam mu lekko zdenerwowana. Nie wiedziałam czemu się tak na niego rzuciłam.
-Nie uważałem, że ta informacja będzie ci potrzebna - powiedział broniąc się. Czułam w jego głosie spokój, a w oczach opanowanie.
-To się przeliczyłeś! Najpierw karzecie mi ukrywać naszą znajomość, ale zarazem stawiacie mnie w takiej sytuacji?! - zdnerwowana spytałam przyjaciół.
-Skąd mieliśmy wiedzieć, że taka sytuacja będzie miała miejsce? - spytał zza moich pleców zdezorientowany Austin. Odwróciłam się w jego stronę i gdy na niego spojrzałam ogarnęła mną złość spowodowana tym co powiedział mi Dallas - "Wkurzył się i mi przywalił". Już miałam mu coś odpowiedzieć, ale Mike do mnie podszedł.
-Ally, już jest po sprawie. Wszystko nam wyszło. Nie ma co się stresować - powiedział łagodnie pragnąc tylko mnie uspokoić. Moje oczy rozszerzyły się z niedowierzenia jak i ze złości.
-Nie ma co się stresować?! - krzyknęłam - Okłamuje swojego chłopaka! - poczułam, że zaraz wybuchnę. Nagle ktoś położył mi dłoń na ramieniu.
-Ally uspokój się, bo to... - usłyszałam głos Austina i momentalnie się do niego odwróciłam odpychając jego rękę.
-Bo co?! Bo inaczej mi przywalisz?! - wrzasnęłam na niego i pchnęłam go z całej mojej siły. Chłopak cofnął się do tyłu dwa kroki tracąc przy tym równowagę, jednak udało mu się utrzymać na własnych nogach. Wszyscy zamarli. Blondyn spojrzał na mnie smutnym, a zarazem zdzwionym wzrokiem.
-Słucham? - spytał cicho nie mogąc uwierzyć w to co powiedziałam. Mnie także zdziwiły moje słowa i reakcja, ale nie dałam tego po sobie poznać. Nie odpowiedziałam mu tylko odwróciłam się do Mike'a, który w osłupieniu na mnie patrzył.
-Mogłeś mnie ostrzec - powiedziałam już spokojniej, tak jakby całą moją złość wyładowałam na Austinie - Przepraszam, wiem że nie powinnam tak na ciebie naskakiwać, ale zdenerwował mnie fakt, że powiedziałeś im, że nazywasz się Jason. Czemu to zrobiłeś? - spytałam chcąc znać odpowiedź. Brunet odetchnął ciężko.
-Lekko spanikowałem. Gdy cię ujrzałem moje serce zaczęło bić szybciej. Wtedy nie myślałem racjonalnie - powiedział lekko się uśmiechając. Odwzajemniłam jego gest. Usiadłam wraz z nim na łóżku blondyna, tuż obok Deza. Trish siedziała na krześle, a Austin nadal stał oparty o ścianę będąc w lekkim szoku. Jego mina świadczyła o tym, że moje słowa sprawiły mu duży ból...
-Spanikowałam jeszcze, dlatego bo ona na prawdę chce się z tobą umówić - powiedziałam, a brunet spojrzał na mnie zdziwiony.
-Na prawdę? - spytał unosząc brwi do góry.
-Nastawiła się na wieczór - powiedziałam szczerze.
-Czekajcie, to z kim ty w końcu byłaś na tym spotkaniu? - spytała Trish próbując ogarnąć o co chodzi.
-Z Dallasem i z Hannah - powiedziałam, a przyjaciele tajemniczo po sobir spojrzeli.
-Z Hannah? - spytał z niedowierzeniem Austin. Usłyszałam w jego głosie niepokój. Spojrzałam na niego i skrzyżowłam ramiona.
-Tak, z Han. A co? Chcesz mi o czymś powiedzieć? - spytałam go wiedząc, że coś się wydarzyło między nimi. Tak mówił Dallas, jednak nie wtajemniczył mnie jeszcze w szczegóły. Patrzyłam na niego wyczekująco, dając mu szansę na wyjawienie mi tego co się stało, jednak on postanowił wybrać coś innego.
-Nie, po prostu dawno jej nie widziałem - powiedział i spuścił swój wzrok. Okłamał mnie. Wiem o tym.
-To się z nią umówię - wyrwał mnie z myśli Mike.
-Co? - spytałam zdziwiona -Nie możesz, wtedy wszystko się pokomplikuje! - powiedziałam niemalże błagającym głosem.
-Bez przesady, spotkam się z nią i zobaczę jak to będzie - wzruszył ramionami i spojrzał na przyjaciół, którzy przyznali mu rację. Patrzyłam na nich będąc w szoku.
-Rób jak chcesz, ale mnie w to nie mieszaj - powiedziałam, wstałam i już chciałam odejść, ale drzwi zastawił mi Austin.
-Musimy pogadać - powiedział, a w jego oczach widziałam prośbę, jednak moja złość na niego była większa niż moje współczucie i wstyd za to jak go wcześniej potraktowałam.
-Nie musimy - powiedziałam oschle i trąciłam go z bara idc do drzwi. Wyszłam prze nie, a po chwili opuściłam dom blondyna. Szłam ulicami rozmyślając jak bardzo jestem wściekła na Austina za to, że uderzył Dallasa i za to, że nie dałam mu się nawet wytłumaczyć tylko od razu go osądziłam.
*oczami Austina*
Co to było? Czemu tak nagle na mnie się rzuciła? Co ja powiedziałem, że ją uraziłem? Chyba, że to nie ja jej coś powiedziałem...
-Dallas... - wyszeptałem i nagle wszystko nabrało sensu. Narosła we mnie złość.
-Wiemy, że Dallas coś namieszał - powiedział Dez rzeczowo - Ale teraz musimy skupić się na Mike'u.
Kiwnąłem głową i usiadłem obok bruneta.
-Moim zdaniem powinieneś się z nią umówić, wasza znajomość mogłaby nam pomóc - powiedziała Trish, a ja je przytaknąłem.
-Racja, może czegoś się od niej dowiemy.
-Mam ją w sobie rozkochać? - spytał 36. K
zdziwiony. Popatrzyliśmy po sobie.
-Może nie rozkochać, ale sprawić by zaufała ci na tyle, żeby mogła ci coś wyjawić. Może coś wie? Może Dallas jej coś kiedyś przez przypadek wspomniał? Musimy to sprawdzić, ale jedno jest pewne, nie sprowadzamy się do poziomi gry Dallasa. Nie gramy na ludzkich uczuciach - powiedziała Trish.
-Ależ tak, jeśli mi zaufa to będzie musiała się w jakiś sposób zaangażować. Wtedy będę gtać na jej uczuciach - powiedział Mike cicho, a ja wzruszyłem ramionami.
-Czy to ważne? Dallas krzywdził i nadal krzywdzi Ally. Nie pozwolę, by nadal to robił. Wolę poświęcić przy tym możliwość zwiedzenia Hannah niż cierpienia i ciągłego życia w kłamstwie Ally - powiedziałem i zdziwiłem się, że mój ton był taki chłodny. Przyjaciele patrzyli na mnie i kiwnęli głową. Mamy to samo zdanie. Nagle Mike wyjął telefon i wybrał jakiś numer telefonu.
-Halo? ... Cześć Hannah, tu Jason... dzwonię, ponieważ chciałbym się z tobą dziś umówić... Nie żartuje - powiedział uśmiechając się - Może dzisiaj? ... O 19:00 w Labiryncie?... To świetnie, bardzo się cieszę... To dozobaczenia - powiedział i rozłączył się. Spojrzał na nas i lekko się uśmiechnęliśmy.
-Dobra robota... Jason.
---------------
Siemanko! :*
Szczerze nie sądziłam, że po dwóch dniach napiszecie 10 komentarzy, dlatego dopiero dziś wstawiam rozdział :)
Ale w sumie przykro mi trochę, że dopiero, gdy was trochę zaszantożowałam... Mam nadzieję, że i bez tego będziecie komentować. Bo uwierzcie, to na prawdę motywuje!
Macie jakieś życzenia co do mojego opowiadania? Chcecie coś zobaczyć? Jak napiszecie to może to się pojawi w opowiadaniu? Kto wie? :o
Miłego dnia! :*
P.S. A jeśli znowu zobacze, że czytacie, ale nie piszecie to się na was obraże! :<