czwartek, 19 września 2013

XXVII Rozdział

*oczami Ally*
Gdy rano otworzyłam swoje ociężałe powieki, poraziło mnie światło słoneczne dochodzące z okna. Przygryzłam swoje usta i usiadłam na łóżku. Choć była dziewiąta ja nie czułam się wyspana, a to wszystko przez to, że nie spałam do czwartej. Czemu? Bo zastanawiałam się co mam zrobić. Pójść na to spotkanie z Mikem czy nie? Może to być prowokacja ze strony Dallasa lecz również może to być chłopak, który domyślił się, po moim zachowaniu, że coś jest nie tak. Pytanie tylko, co jest prawdą? Potrząsnęłam głową, aby wybić te rozmyślania z mojej głowy i wstałam z łóżka. Potrzebuję psychicznego odpoczynku, pomyślałam i z takim obłudnym myśleniem zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni stał mój tata. Czuje się o wiele lepiej, powiem nawet, że jest już prawie zdrowy. Gdy zobaczył mnie schodzącą po schodach, uśmiechnął się.
-Witaj kochanie - powiedział otwierając swoje ramiona.
-Dzień dobry tato - przywitalam się wtulając się w niego.
-Jak się spało? - spytał mocno mnie obejmując.
-Cudownie - skłamałam.
-No to się ciesze - cmoknął mnie w czoło i lekko odsunął się ode mnie - Masz ochotę na tosty francuskie? - twierdząco pokiwałam głową, a on się uśmiechnął - To nakryj do stołu i wyjmij dżem z lodówki, umyj truskawki i połóż na stole nutelle oraz banany.
-Dobrze - powiedziałam i od razu wzięłam się do roboty. Nie trwało to długo. Gdy skończyłam robić swoje, mój tata także skończył i właśnie podawał na talerze tosty. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść posiłem w przyjemnej ciszy.
-Kochanie wyręczysz mnie po południu w sklepie? Bo muszę załatwić nowe ceny instrumentów i date dostwy do sklepu z dostawcą - powiedział a ja kiwnęłam głową.
-Jasne - zgodziłam się uśmiechając się do niego ciepło.
-Dziękuje - wyznał i wstał, aby odnieść nasze puste już talerze do zlewu. Zmył naczynia i poszedł do łazienki.
Ja siedziałam przy stole pijąc kawę. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Do południowej zmiany miałam dwie godziny. Gdy wypiłam ciepły napój poszłam umyć kubek. W tym samym czasie mój tata wychodził na swoje spotkanie. Pożegnał się ze mną i wyszedł. Ja zostałam sama w domu. Obliczyłam, że do wyjścia zostały mi niecałe dwie godziny. Poszłam zatem do łazienki, tam się umyłam i umyłam głowę, wysuszyłam ją i umalowałam się. To wszystko zajeło mi mało czasu, dlatego ubrałam się w dres i rzuciłam się na łóżko. Otworzyłam laptopa i zaczęłam szperać po internecie słuchając swojej ulubionej muzyki.

*oczami Austina*
http://youtube.com/watch?v=Lh3TokLzzmw
Słuchałem tej muzyki biegnąc. W pewnym momencie myślałem, że dostanę zadyszki. Mówią, że bieganie  odstresowuje i daje przyjemność oraz satysfakcję z przebytych kilometrów. Najwyraźniej w tej dziedzienie nie kłamią, bo rzeczywiście, mimo wszelkich wysiłków i zmęczenia mięśni czuje się teraz wspaniale. Biegne pośród drzew słuchając muzyki i patrząc jak małe dzieci wraz ze swoimi rozdzicami bawią się w parku. Na ten widok na mojej twarzy pojawił się ciepły uśmiech. Zbyt długo patrzyłem się na ludzi niżeli na drogę, dlatego nie zauważyłem, gdy nagle zderzyłem się z jakąś inną biegaczką.
-Przepraszam - powiedziałem wstając z ziemi i pomagadając młodej dziewczynie także wstać.
-Nie ma sprawy Austin - nagle ocknąłem się słysząc znajomy głos. Przyjrzałem się dokładniej blondynce i zobaczyłem w niej moją dobrą koleżankę.
-Hannah? A co ty tu robisz? - spytałem zdziwiony jej widokiem tutaj. Ta tylko uśmiechnęła się lekko.
-Biegam. Tak jak ty - wyznała. Spojrzałem na nią. Rzeczywiście była ubrana na sportowo, włosy miała związane w wysoki kucyk, a na jej twarzy mogłem zauważyć kropelki potu.
-No tak rzeczywiście - zaśmiałem się cicho, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Ah, ten jej cudowny uśmiech... Od razu przypomniało mi się nasze ostatnie spotkanie i cała ta sytuacja powstała między nami. Od tamtego momentu nasze relacje trochę osłabły, ale nadal mogę powiedzieć, że bardzo miło spędza mi się z nią czas. Tylko mam wrażenie, że trochę się krępuje po tamtej sytuacji z naszą bliskością.
-Biegamy razem? - spytała pewnie. A może się myle? Może jednak nie czuje się przy mnie niekomfortowo?
-Oczywiście - odpowiedziałem i oboje ruszyliśmy biegiem chodnikiem, po którym stąpały nasze stopy. Biegaliśmy w ciszy, ale nasza obecność sprawiała, że nam obydwojgu lepiej się biegało. Uprawialiśmy tą czynność przez ponad pół godziny. Po tym czasie postanowiliśmy zakończyć nasz bieg i po ćwiczeniach rozciągających usiedliśmy na ławce w parku.
-Coś nowego się u ciebie działo? Dawno nie rozmawialiśmy - powiedziałem, a blondynka tylko na mnie spojrzała i poprawiła kosmyk włosów, który opadał jej na twarz.
-Chyba nic specjalnego. Moja mama powiedziała, że spędze tu do końca wakacje, więc powoli zaczęłam przyzwyczajać się do tego miasta i do ludzi... - wyznała nie patrząc na mnie. Kiwnąłem głową.
-Został nam ostatni miesiąc. Ciekawe co się wydarzy do nowego roku szkolnego? - spytałem zaczynając myśleć o przyszłości. Blondynka spojrzała na mnie uśmiechając się ciepło.
-Nigdy nie wiadomo. Przyszłość może zaskakiwać - powiedziała szeptem. Patrzyłem się na nią próbując zrozumieć co się kryje za tym delikatnym uśmiechem. Zastanawiając się tak nawet nie zauważyłem kiedy blondynka się do mnie przybliżyła. Zrobiła to tak cicho i niezauważalnie. W jednej chwili jej usta przylgnęły do moich. Dziewczyna złożyła na moich wargach pocałunek. Zdziwiony nieoczekiwanym zwrotem akcji otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia i szybko ją od siebie odsunąłem. Doznałem szoku, a to było widać na mojej twarzy. Blondynka patrzyła na mnie zdziwiona, ale miała minę jakby czekała na moją reakcję. Zmarszczyłem oczy.
-Hannah co ty robisz? - spytałem lekko zdegustowany, a ona spojrzała na mnie niewinnym wzrokiem.
-Myślałam, że...
-To źle myślałaś - przerwałem jej stanowczo odsuwając się od niej jak najdalej. Unikałem jej wzroku.
-Ty ją nadal kochasz - stwierdziła, a w jej głosie usłyszałem złość. Spojrzałem się na nią.
-To nie twoja sprawa.
-Ale ona na ciebie nie zasługuje - powiedziała podnosząc głos i ujmując moją rękę - Zasługujesz na kogoś kto cię pokocha - zdziwiony wyrwałem  moją dłoń z jej uścisku.
-Han, nie mieszaj się w moje sprawy sercowe - próbowałem mile ją odtrącić.
-Ale kiedy taka jest prawda! Daj sobie szanse! Szanse na życie z kimś innym, z kimś takim kto odwzajemni twoją miłość, z...
-Z kim? - przerwałem jej zszokowany jej słowami - Z tobą? - na jej twarzy pojawił się ledwo dostrzegalny uśmiech - Zrozum, że nic do ciebie nie czuję! I nigdy nie będę, więc daj sobie spokój i zostaw mnie w spokoju! - wypowiedziałem te słowa podnosząc głos. Nie mogłem się powstrzymać, to było silniejsze ode mnie, a słowa same wydostały się z mojego gardła. Jej usta lekko się otworzyły, ale nie wypowiedziała ani jednego słowa. Nagle wstałem - Muszę już iść - powiedziałem nie patrząc już na Hannah i po prostu odbiegłem.
Odbiegłem zostawiając odtrąconą blondynkę w samotności. Z każdą sekundą oddalałem się od niej coraz bardziej nieświadom, że dziewczyna wodziła za mną wzrokiem ze złością wymalowaną na twarzy. Nie widziałem też, że ze wściekłości ściska mocno pięść, a z jej oczu spływają gorzkie łzy...

*pare godzin później*
*oczami Ally*
Szłam nieznanymi mi ulicami szukając pożądanego przeze mnie adresu. Czy idę na spotkanie z Mikem? Tak. Czy uważam to za szalony i niebezpieczny pomysł? Owszem, przecież nawet go nie znam i nie wiem jakie ma zamiary. Zastanawiam się tylko czy chłopak jest podesłany przez Dallasa, aby mnie sprawdzić. Jeżeli tak to jest bardzo nierozsądne, że idę na to spotkanie, lecz jeśli nie to w ogóle po co tam idę?
Zastanawiając się tak nad tym czy dobrze postępuje znalazłam na budynku numer i ulicę umówionego spotkania. Spojrzałam na kamienicę. Była zadbana, lecz ciemna. Podeszłam do drzwi wejściowych i zobaczyłam, że trzeba zadzwonić do jakiegoś mieszkania, aby się tam dostać. Podał mi swój adres mieszkania? Co to wszystko znaczy?
-A jednak przyszłaś - usłyszałam głos zza pleców. Ze strachu aż podskoczyłam wydając z siebie cichy krzyk. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka, który powoli wyłonił się z cienia.
-Nie strasz mnie tak - rozkazałam oddychając ciężko. Moje serce nadal szybko biło.
-Przepraszam. Myślałem, że nie przyjdziesz - kontynuował chłopak wkładając swoje dłonie do kieszeni ciemnej bluzy.
-No popatrz. Niespodzianka.
-Bardzo miła - powiedział i podszedł do mnie bliżej - Czyli jednak miałem racje? - spytał, a ja zrobiłam zdziwioną minę - Co do twojego chłopaka - dopowiedział. Wiedziałam, że nie mogę wyjawić chłopakowi prawdy, dlatego musiałam go okłamać.
-Nie, nie miałeś - powiedziałam pewnie i z lekkim obużeniem. Bo skąd on ma przecież takie przypuszczenia? Przecież mnie nie zna.
-A więc czemu przyszłaś? - spytał zdziwiony patrząc w moje oczy.
-Ciekawość. To jest moja duża zaleta, a zarazem ogromna wada - powiedziam z uśmiechem spoglądając na niego.
-Tylko to jest powodem, dla którego spotykasz się ze mną? Kompletnie mnie nie znając?
-Przecież się znamy. Poza tym chciałeś mnie lepiej poznać - próbowałam ratować sytuację.
-Czyli jednak spotkałaś się tu ze mną w celu spotkania się sam na sam?
-Jak już mówiłam, mam chłopaka i jest mi z nim bardzo dobrze. Nie skacze z kwiatka na kwiatek, nie jestem taka. Jak już mówiłam to czysta ciekawość. Zaintrygowała mnie twoja wypowiedź, więc jestem - powiedziałam mając nadzieję, że chłopak to kupił. Mike uśmiechnął się lekko i spuścił swój wzrok. Miałam wrażenie jakby jego uśmiech na twarzy zmienia się w zaniepokojenie.
-Odniosłem wrażenie, że czegoś się obawiasz, że czegos się boisz. Pomyślałem o twoim chłopaku, bo tak jest najczęściej - dziewczyny ulegają zagrażaniu ze strony ich chłopaków - wyjaśnił mi spokojnie i powoli, a ja nastomiast przecząco pokiwałam głową.
-U mnie takich problemów nie ma. Jestem w swoim związku bardzo szczęśliwa i czuję się kochana. Wybacz, ale myliłeś się co do mojego chłopaka -Mike patrzył na mnie uważnie, gdy ja kłamałam mu w oczy. Nagle uśmiechnął się lekko.
-To bardzo się cieszę, że wszystko jest w porządku - powiedział szczerze, a ja odwzajemniłam jego gest -Ale nadal mam wrażenie, że czegoś się boisz i przed czymś starasz się uciec - wyznał patrząc mi głęboko w oczy. Wiedziałam, że brunet nie odpuści i postanowiłam wymyśleć coś na poczekaniu.
-No dobrze, powiem ci - zauważyłam na twarzy Mike'a zaciekawienie - Jakieś trzy dni temu byłam na imprezie, tam poznałam jakiegoś chłopaka, któremu się spodobałam. Na tej imprezie ciągle mnie zaczepiał i za mną chodził, już wtedy czułam się niekomfortowo i byłam zaniepokojona. Potem, po imprezie, zaczęłam dostawać od niego telefony i smsy z prośbą o spotkanie. Ignorowałam to do momentu, gdy przedwczoraj zobaczyłam go jak mnie obserwuje z drugiego końca ulicy. No i od tamtej pory ciągle się zastanwiam czy mnie nie obserwuje, dlatego byłam taka nerwowa wczoraj - chłopak słuchał uważnie tego co miałam mu do powiedzenia. Pokiwał głową na znak, że przyjął to do wiadomości i uwierzył.
-A nadal cię nęka? - spytał z troską.
-Nie. Już nie, ale sam fakt, że była taka sytuacja trochę mnie wystraszyła - te słowa powiedziałm już ciszej. Mike nadal stał przede mną i patrzył się na mnie.
-Ale czujesz się bezpiecznie? - spytał, a ja zaczęłam zastanawiać się nad tym o co tak na prawdę pyta.
-Gdy jestem wraz z moim chłopakiem to tak, lecz gdy jestem już sama w takim momentach zaczynam się bać - wyznałam, połowa mojej wypowiedzi była prawdziwa.
-A chciałabyś się czuć bezpiecznie nawet, gdy jesteś sama? - spytał, a ja nawet nie zastanawiałam się nad odpowiedzią.
-No chciałabym, ale nie wiem jak to zrobić - powiedziałam cicho spuszczając swój wzrok na dół. Patrzyłam się w swoje buty i nagle poczułam, że jest mi zimno, dlatego zaczęłam się trząść. Czułam na sobie wzrok bruneta.
-Ja chyba wiem jak to zrobić - powiedział i łapiąc mnie delikatnie za dłoń przybliżył do drzwi na klatkę. Otworzył je kluczem i zrobił mi przejście, abym weszła do środka budynku. I tak też zrobiłam.
Chłopak wszedł za mną i ruszył po schodach na górę, a ja po prostu za nin podążałam. Wspieliśmy się na drugie piętro i Mike podszedł do jakiś drzwi do mnieszkania i otworzył je szeroko. Ruchem ręki pokazał mi, abym weszła. Czy on zaprasza mnie do swojego mieszkania? Co on sobie myśli? Zaczęłam zastanawiać się co mam zrobić. Myśląc rozsądnie głupie byłoby wejście z nieznanym chłopakiem do jego mieszkania. Zawsze może mieć złe zamiary w stosunku do mnie. Ale z drugiej strony, gdy patrzę w jego oczy widzę szczerość i dobroć. Serce podpowiada mi, że to jest dobry człowiek, który nie ma złych zamiarów. Można uważać mnie za wariatkę, ale w tym momencie postanowiłam posłuchać głosu serca, a nie rozumu i po prostu weszłam do tego mieszkania. A to co tam zobaczyłam trochę mnie zdziwiło.

*oczami Dallasa*
Siedziałem na rozwalającej się i śmierdzącej kanapie oglądając jakiś program telewizyjny, który był tak głupi, że wstyd się do niego przyznawać. Jednak nic lepszego w telewizji nie było, w sumie nic dziwnego jak ma się tylko trzy kanały. Zirytowany spojrzałem na zegarek. Jest już po osiemnastej, więc gdzie ona się podziewa? Gdy tak się zastanawiałem, do pomieszczenia wkroczyła dziewczyna niespodziewanie i głośno otwierając drzwi.
-Jezu! Kobieto, bądź delikatna - powiedziałem, bo z zaskoczenia aż podskoczyłem na tej kanapie. Dziewczyna tylko spojrzała na mnie ponurym wzrokiem, przeszła obok mnie bez słowa i usiadła na fotelu. Nic nie mówiła co mnie zastanowiło - I jak było? - spytałem, a ona tylko spiorunowała mnie wzrokiem. Podniosłem ręce do góry w oznaku rozejmu - Dobra, dobra. Nie pytam - powiedziałem i wygodnie ułożyłem się na kanapie. Siedziałem i czekałem, aż ona coś powie, jednak się tego nie doczekałem. Uznałem, że w tym momencie nie ma ochoty o tym rozmawiać - Masz coś dla mnie? - spytałem zmieniając temat. Dziewczyna przetarła twarz dłońmy i wyprostowała się.
-Ally była wczoraj z Trish w kawiarni. Nic nadzwyczajnego się nie działo, tylko rozmawiały. Jednak w pewnym momencie do twojej dziewczyny przyczepił się jakiś kelner, chyba ją podrywał, ale ona szybko go odepchnęła, bo już do niej nie podchodził. Tak mi się zdaje, bo przez okno ciężko się ich obserwowało. A później były na zakupach. Kupiły pare rzeczy no i plotkowały. Nawet o tobie - w tym momencie dziewczyna zyskała całą moją uwagę - Trish często pytała się o was - zmrużyłem oczy. Czemu często? Nie wiem dlaczego nagle ogarnęło mnie zaniepokojenie, ale ono zniknęło po następujących słowach dziewczyny - Ale nie dziwię się jej, są najlepszymy przyjaciółkami i takie tematy nie mają końca - wzruszyła ramionami.
-A jak co Ally o mnie mówiła?
-Że jest z tobą szczęśliwa. Głupia się w tobie zakochała - kpiła z brunetki.
-Rozumiem. Czyli mamy wszystko pod kontrolą. - stwierdziłem z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Dziewczyna odwzajemniła mój gest.
-Najwidoczniej. Ahh dobrze, to ja już idę - powiedziała i wstała z fotela. Zdziwiłem się jej odruchem.
-Co? Co ty robisz? Gdzie ty chcesz iść? - spytałem, a dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
-Do Sonic Boomu, jeżeli się nie myle to Ally nadal tam jest. Pójdę tam i zobaczę co będzie robić. Dopilnuje, żeby nie robiła żadnych głupot - powiedziała tajemniczym głosem.
-Zostań - powiedziałem spokojnie, ale stanowczo. Dziewczyna mnie nie słuchała.
-Daj spokój, wrócę za pare godzin - mówiła zakładając na siebie bluzę.
-Powiedziałem zostań - upomniałem ją już lekko zdenerwowany, lecz ona nadal nie reagowała. Nadal szykowała się do wyjścia. Już chciała iść:
-To niedługo bę...
-SIADAĆ! - krzyknąłem momentalnie podnosząc się z kanapy. Dziewczyna, na moja reakcję, aż opadła na fotel ze strachu. Patrzyłem na nią gniewnym wzrokiem, ale mówiłem już spokojnym głosem - Powiedziałem ZOSTAŃ - mocno podkreśliłem to słowo i z powrotem usiadłem na kanapie. Dziewczyna nadal miała lekko otwarte oczy z przerażenia, ale po chwili się uspokoiła i obrała lekceważący stosunek.
-Jak chcesz - powiedziała i zaczęła oglądać swoje paznokcie - Ale czemu już nie mam obserwować tej durnej brunetki? - spytała z niesmakiem wspominając o Ally. Ja ułożyłem się wygodniej na kanapie i powiedziałem pewnie.
-Bo uważam, że już nie trzeba jej pilnować 24/7. Ally nieświadomnie dopieła swego, zrobiła to co miała zrobić, czyli zakochać się we mnie i wierzyć mi w każde moje słowo. A po tych kilku dniach, które ostatnio z nią spędziłem, jestem pewien o do jej uczuć do mnie. Ona nawet nie wie, że tym co do mnie czuje, przybliżyła nas o krok do zakończenia naszego planu - powiedziałem znacząco, a dziewczyna tylko kiwnęła głową i zajęła się sobą.
Po chwili wróciłem do oglądania telewizji będąc zupełnie nieświadom, że dokładnie w tym momencie sprawiłem, że Ally plan ruszył dalej. Nie wiedziałem, że moją postawą i decyzją, którą przed chwilą podjąłem, to ja stałem się pionkiem w jej grze.

---------------
Heeeej :*
Wybaczcie mi, że nie wstawiłam tego rozdziału wczoraj tak jak obiecałam, na prawdę przepraszam. Moim usprawiedliwieniem jest to, że moja kochana komórka usunęła mi dużą końcówkę rozdziału, więc musiałam to pisać od nowa i trochę mi to zajęło :/ Ale mimo wszystko mam nadzieję, że wam się spodoba (ja osobiście jestem z niego zadowolona) :D Ten rozdział jest trochę dłuższy niż ostatnie, ale mam nadzieję, że nie jest za długi ;)
Jak szkoła? U mnie dużo roboty! W niedziele uczyłam się 9 godzin matmy (!) ale opłaciło się, bo z klasówki dostałam 5- (!!!!!!! :D)
Piszcie, komentujcie, mówcie co wam leży na sercu :3
Całuję i miłego dnia! :*

P.S. SŁUCHAJCIE! Szalona Dziewczyna założyła swojego drugiego bloga, który jest opowiadaniem o R5, Rossie i Lily :) Zajrzyjcie, ponieważ zaczyna się bardzo ciekawie i intrygująco :*
POLECAM :D
http://milosna-historia-lily-i-rossa-r5.blogspot.com/?m=1

9 komentarzy:

  1. Ojeju , ale suuper rozdział ... po prostu kocham tego bloga , uwielbiam , jest taki romantyczny i itrygujący XD <33 Dziękuje ci Bardzo za reklamę , dzięki dzięki <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kiedy next? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam zła ale wybaczam ci :) co do roździału...
    Fajny :) Brawa dla Austinka za tą postawę :* jest wspaniały nadal kocha Ally i wciąż wierzy że będą razem i nie "dopuszcza" do siebie żadnej innej dziewczy trochę naiwne zachowanie ale przeromantyczne <3 Hannah... HA! Ma za swoje zołza! Jeszcze raz brawa dla Austina :* Maik...proszę o więcej informacji bo narazie nie umiem go "określić" zapowiada się chyba dobrze tylko ciekawe co Ally tam zobaczy. Od tego będzie zależeć czy go polubię XD Dallas...nadal dupek ;( ale cieszę się że "stracił czujność" Ta tajemnicza dziewczyna...Kto to? No i coś jeszcze o Ally...nie mam wątów i raczej nie będe mieć XD a i jeszcze jedno do Dallasa RACZEJ NIE POWINIEN MYŚLEĆ O TYM ŻE SWOIM ZACHOWANIEM STAŁ SIĘ PIONKIEM W GRZE ALLY NIE WIEDZĄC O TYM!! Taki mały błąd ^.^ to chyba tyle leżało mi na sercu :D Gratuluję piątki :) rozumiem cię ja też mam masę roboty w szkole a do tego doszły spotkania w kościele w sprawie bierzmowania tak więc wracam ze szkoły ledwo połykam obiad i lecę do kościoła wracam i kuję do wieczora ;( teraz zrobiłam sobie przerwkę żeby przeczytać roździał :) i napisać że jest super XD
    Weny i czasu życzę
    Buziaczki :** Claudi

    OdpowiedzUsuń
  4. A i jeszcze cuś... Długość może być nie wiadomo jak długa byle nie za krótka :D To tyle ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzialik po prostu CUDOWNY. <333
    Nurtuje mnie pytanie: Kim na prawdę jest Maik i co chcę pokazać Ally? Jaki Dallas ma plan? A!!! Nie wytrzymam, dodawaj szybko next. :D
    ~Jo vuu. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny!!! Niedawno zaczęłam czytać twojego boga i może powiedzieć, że bardzo mnie wciągnął :) Na pewno będę czytać regularnie <3 Nie mogę doczekać się nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział przecudowny!! Wybaczam Ci tę nieobecność, bo rekompensata w postaci długiego wpisu jest jak najbardziej OK xD Ach, co ten Mike chcę zrobić?? Dallas jest palantem, co od początku powtarzam ;) ale kim jest ta "spy", która śledzi Ally??Austy, gratuluję, że obroniłeś swoje uczucia :D już nie mogę doczekać się, co będzie dalej!! ^_^
    Pozdrawiam :*
    ~Kasia<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń