*oczami Austina*
Było południe. Grzało słońce. Dzieci szalały po dworze śmiejąc się w niebo głosy. A ja? Ja szedłem powolnym krokiem zastanawiając się co powiedzieć. Jak powinienem przeprosić, aby się nie gniewała. I jakich słów użyć, aby w pełni okazać jej co tak na prawdę czuje. Im co raz bardziej zbliżałem się do sklepu, tym większą miałem pustkę w głowie.
Idąc tak nie zauważyłem, że już stoję przed drzwiami sklepu. Położyłem dłoń na klamce, wziąłem głęboki oddech i zwinnym ruchem otworzyłem drzwi.
-Cześć Ally, posłuchaj mnie przez chwilę...-mówiłem tak ze spuszczoną głową, nie wiedząc do kogo tak na prawdę mówię i nagle przerwałem widząc stojącego za ladą przyjaciela- Eee... Dez? A co ty tu robisz? - spytałem zdziwiony podchodząc do niego powoli.
-Ally zadzwoniła do mnie rano i spytała czy nie mógłbym dziś za nią popracować, bo źle się czuje. Mówiła coś, że chyba się przeziębiła - odpowiedział.
-Aha...- powiedziałem z rozczarowaniem. Miałem nadzieję, że ją tu zastanę i na spokojnie porozmawiam, ale ona pewnie siedzi w domu. Nie wątpiłem w to, że źle się czuje, lecz w to, że jest chora. Wiedziałem, że nie przyszła dziś do pracy, bo nie chciała widzieć ani mnie ani Dallasa. Rozmyślając tak podszedłem do lady i zdjąłem okulary przeciwsłoneczne.
-Ooo! Co ci się stało? - spytał zdumiony na mój widok. Dokładnie przyglądał się mojemu podbitemu oku i przeciętej wardze.
-Miałem małe spotkanie wczoraj wieczorem- odpowiedziałem niechętnie.
-Nie rozumiem. Przecież wczoraj byłeś na podwójnej randce z Ally, Kirą i Dallasem...- rudzielec miał taką minę jakby go nagle olśniło- Czekaj czekaj. Tylko mi nie mów, że to z nim miałeś taki bliski kontakt.
Spuściłem głowę ze wstydu. Przyjaciel widząc moją reakcje zrozumiał, że jego obawy się spełniły. Westchnął ciężko i usiadł obok mnie na ladzie i spojrzał na mnie.
-Opowiedz mi co się tak na prawdę wydarzyło.
Westchnąłem ciężko, spojrzałem przed siebie i zacząłem opowiadać:
-W sumie to nie wiem jak to się stało. Myślę, że z czasem. Pare dni temu Dallas zaczął mnie denerwować. To jak zaczął się przystawiać do Ally i ją podrywać... po prostu mnie irytowało. A wczoraj był taki dystyngowany, aż Kira mi zwróciła uwagę, że powinienem wziąć z niego przykład. No i wtedy pozwoliliśmy sobie na wymiane paru słów. Potem podbiegłem do niego, a on mnie walnął. I potem jakoś samo poszło...
-A co z Ally? - spytał troche przejęty.
-Wybiegła. Zapłakana. I dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce ze mną rozmawiać - powiedziałem ze wstydem. Kątem oka widziałem jak przyjaciel posmutniał.
-Nie dziwie się jej. To był jej wieczór. Miał być wyjątkowy.
-Myślisz, że nie wiem? - prawie krzyknąłem - Starałem się, aby tak było. Zrobiłbym dla niej wszystko, aby była szczęśliwa. Ale mnie poniosło... A na dodatek Kira ze mną zerwała...
-Co? Czy ja się przesłyszałem?- spytał zdziwiony rudzielec
-Nie. Dobrze usłyszałeś.
-Trzymasz się jakoś? - spytał z troską.
-No właśnie tu mam problem... Bo czuje się dobrze. Nie czuje żadnej pustki, a chyba powinienem. Nie spałem całą noc zastanawiając się dlaczego. I doszedłem do jednego wniosku. A mianowicie, że...
-...że podoba ci się Ally?- dokończył za mnie Dez. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
-Skąd wiesz?
-Jestem twoim przyjacielem, prawda? Nic się przede mną nie ukryje- odpowiedział rudzielec z wielkim uśmiechem na twarzy. To takie niesamowite. On to pojął jeszcze przede mną. Byłem pełen podziwu, bo tego bym się po nim nie spodziewał. Ale jak widać, człowiek uczy się całe życie. Z tego wielkiego szczęścia, które nagle mnie ogarnęło mocno przytuliłem przyjaciela. Trochę się zdziwił, ale pozytywnie.
-Dobra dobra, puść mnie. Już wiem, że bardzo się cieszysz - na te słowa go puściłem.
-Przepraszam. Za bardzo się ciesze.
-Rozumiem to, ale jednego nadal nie mogę pojąć - spojrzałem na niego podejrzliwie. nie wiedziałem o co mu chodzi.
-Chyba nie rozumiem - wyznałem.
Rudzielec zrobił załamaną minę, jakby to co myślał było takie oczywiste.
-No co ty tu nadal robisz? Leć do niej! - powiedział w końcu Dez, skierował mnie w strone drzwi i zmusił mnie do marszu popychając mnie. Na początku nie wiedziałem co się dzieje, ale po chwili zrozumiałem o co chodzi przyjacielowi i dałem się mu prowadzić. W jednej sekundzie byliśmy już przy drzwiach. Otworzyłem je i już miałem wybiec ze sklepu, ale odwróciłem się do przyjaciela.
-Dzięki - położyłem mu dłoń na ramieniu.
-Nie ma za co. Wiedz, że ja i Trish czekaliśmy z niecierpliwością na ten dzień - uśmiechnął się do mnie szczerze, a ja odwzajemniłem jego gest. Poklepałem go po ramieniu, jeszcze raz mu podziękowałem i szybko wybiegłem ze sklepu. Biegłem jak najszybciej, aby jak najwcześniej spotkać się z pewną brunetką, za którą wprost szaleje. Dziewczyną, która śni mi się po nocach.
*oczami Ally*
(W tym samym czasie)
Leżałam skulona na swoim łóżku. Nie miałam ochoty z niego wstawać. Wokół mnie walały się zużyte chusteczki higieniczne. Wczoraj wieczorem tak wiele łez popłynęło mi z oczu, że teraz mam je spuchnięte. Mój nos natomiast jest cały czerwony - to skutek zbyt bliskiego i częstego kontaktu z chusteczkami. Nie wiem czemu płakałam. Po prostu było mi przykro. Miałam nadzieję miło spędzić wieczór, a wyszło jak wyszło. Rozmyślałam tak, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Tato idź stąd! - zawołałam przykrywając się cała kołdrą. Usłyszałam jak drzwi do mojego pokoji się otwierają. No świetnie, pomyślałam.
-To tylko ja - usłyszałam głos Trish. Weszła i usiadła na moim łóżku - Rozmawiałam z Dezem. Powiedział, że źle się czujesz, więc przyniosłam ci trochę rosołku, który sama zrobiłam - powiedziała z uśmiechem. Na te słowa odkryłam kołdrę i spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Ty? Sama? - uniosłam brew. Przyjaciółka spojrzała na mnie i zrezygnowana przyznała:
-No dobra. Kupiłam ją za rogiem. Ale liczy się gest- uśmiechnęła się do mnie podając mi miseczkę z zupą.
-No oczywiście - ostrożnie wzięłam od niej gorący posiłek i zaczęłam go komsumować.
-No, a jak się czujesz? Masz gorączke? - prawie położyła się na łóżku próbując dotknąć mojego czoła. Chwile trzymała na nim swoją dłoń. - Nie masz - spojrzała na mnie podejrzliwie - Nie jesteś chora - stwierdziła poważnym tonem. Rozejrzała się po całym pokoju. Jej oczy napotkały zużyte chusteczki. Spojrzała na mnie ponownie. Uważnie mi się przyglądała - Dlaczego płakałaś? - spytała mnie z troską. Spuściłam głowę, a łzy napłynęły mi do oczu.
-Nie wiem- powiedziałam smutno. Patrzyłam na zupę, którą trzymałam w dłoniach, unikając wzroku przyjaciółki.
-Mnie możesz powiedzieć, przecież wiesz o tym - uśmiechnęła się do mnie czule.
Westchnęłam ciężko i odłożyłam miskę na stolik nocny. Usiadłam po turecku na łóżku tuż obok Trish. Założyłam sobie za ucho kosmyk włosów, który opadał mi na twarz. Przyjaciółka ujęła moją dłoń, a ja zaczęłam jej opowiadać co się wczoraj wydarzyło. Mówiłam jej z ekscytacją w głosie jak dobrze się bawiłam rozmawiając z Austinem oraz o tym przykrym, dla mnie, zakończeniu pierwszej randki. Gdy już skończyłam opowiadać, spojrzałam na przyjaciółkę i czekałam na jej reakcje. Ona tylko cicho siedziała i nad czymś rozmyślała, gdy w końcu powiedziała:
-Zachowali się jak dzieci - stwierdziła. Miała racje. Trish cicho westchnęła i dodała -Ale myśle, że płakałaś nie tylko dlatego, że zepsuli ci randke - powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
-Co masz na myśli? - spytałam zdezorientowana.
-Jestem pewna, że Austin ci się podoba i jest ci przykro, że jest z Kirą. A Dallas? Lubisz go, ale nie tak jak jego. - wyznała czarnowłosa.
-Co? Nie! Dallas mi się podoba. Jest bardzo przystojny i uroczy - powiedziałam szybko.
-Może ci się podoba, ale tylko wizualnie. A, przyznajmy sobie szczerze, ty się zakochałaś w Austinie -powiedziała podekscytowana Trish. Jej pewność siebie i zdecydowanie kompletnie mnie zatkało. Nigdy tak nie pomyślałam. To wyjaśniałoby te wszystkie moje uczucia i emocje związane z przebywaniem obok niego. Te wszystkie moje sny i przemyślenia, w których widziałam jego twarz. Odwróciłam głowę i spojrzałam na zdjęcie leżące na stoliku nocnym. Wzięłam je w dłonie. Jestem na nim ja z Austinem przy pianinie. Pisaliśmy wtedy dla niego piosenkę na jego pierwszy oficjalny występ. Na zdjęciu widać nasze uśmiechnięte twarze. Dotknęłam lekko opuszkami palców miejsce, gdzie widniał uśmiech blondyna. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Masz racje - uśmiechnęłam się szeroko i szybko przytuliłam Trish.
-No nareszcie! Ile można było czekać? -spytała rozradowana. Zaśmiałam się. Ogarnęło mnie szczęście i pewnego rodzaju spokój, tak jakby wszystkie moje problemy się rozwiązały, oprócz jednego. Nagle moja twarz pochmurniała -Ally, co się dzieje?
-Kira. Oni są razem. Bez względu jakie są moje uczucia w stosunku do Austina to oni i tak ze sobą chodzą - powiedziałam i schowałam głowę w poduszke zażenowana.
Trish przez chwile nie wiedziała co powiedzieć, ale w końcu mi poradziła:
-Nawet jeżeli są razem to i tak musisz pójść do Dallasa i powiedzieć mu co czujesz. Bo wydaje mi się, że ty mu się bardzo podobasz i chyba chciałby z tobą być... - spojrzałam na przyjaciółkę - Musisz mu powiedzieć o Austinie, im szybciej tym lepiej, dla niego. - widziałam poważną minę ciemnowłosej i wiedziałam, że nie żartuje.
-Masz rację. Powiem mu to. I to zaraz - wstałam szybko z łóżka i sięgnęłam po telefon. Umówiłam się z nim w parku za pół godziny. Poszłam biegiem do łazienki, umalowałam się i ułożyłam włosy. W tym czasie Trish ścieliła mi łóżko i wyrzucała chusteczki do kosza. Szybko ubrałam się w krótkie spodenki i koszulową białą bluzkę. Spojrzałam na przyjaciółkę czekając na jej reakcje.
-Ślicznie wyglądasz, mimo że płakałaś pół nocy - uśmiechnęła się do mnie czule. Ja odwzajemniłam jej gest i mocno ją przytuliłam.
-Dziękuję. Za wszystko
-Nie ma za co - spojrzała na mnie - Powodzenia. Powiedz mu prawdę.
Kiwnęłam głową, chwyciłam torebkę i wybiegłam z pokoju. Zbiegłam prędko po schodach, założyłam koturny i wyszłam z domu zostawiając Trish samą.
* * * * *
*oczami Austina*
-Ally! Ally! - krzyknąłem wbiegając do jej domu.
-Austin? - zawołała Trish schodząc po schodach - Co tu robisz? - spojrzała na mnie zdzwiona.
-Szukam Ally. Jest tutaj? - spytałem zdyszany.
-Niedawno wyszła. Jakieś 10 minut temu - odpowiedziała stając obok mnie.
-Gdzie poszła? - ponaglałem ją.
-Do parku, a czemu pytasz? - nie zdążyłem jej opowiedzieć, bo od razu wybiegłem z domu kierując się tam, gdzie poszła brunetka.
* * * * *
*oczami Ally*
Doszłam do parku, gdzie umówiłam się z Dallasem. Rozejrzałam się wokoło, ale nigdzie go nie widziałam. Postanowiłam usiąść na ławce i zaczekać tam na chłopaka. Siadając ciągle się rozglądałam. Byłam bardzo zdenerwowana. Nie lubiłam mówić ludziom rzeczy, które mogą ich zranić. A jestem prawie pewna, że to co powiem Dallasowi może go urazić. Zastanawiając się tak nie zauważyłam jak brunet stanął przede mną.
-Cześć Ally - przywitał się Dallas. Zauważyłam, że trzyma w ręku bukiet kwiatów. Zrobiło mi się przykro na myśl, że zaraz go unieszczęśliwie. - To dla ciebie - podał mi bukiet - Chciałbym ciebie bardzo przeprosić za wczoraj. Zachowałem się karygodnie, nie wiem co mnie poniosło... - przerwał patrząc w moje oczy.
-Nic nie szkodzi - popatrzyłam na kwiaty. Były śliczne. Odłożyłam je na ławkę - Muszę ci coś powiedzieć. Chciałabym ci wyznać co czuje, bo ja... - nie udało mi się skończyć, bo Dallas mi przerwał.
-Nic nie musisz mówić. Ja czuje to samo. Ally... zakochałem się w tobie - wyznał i nagle przybliżył się do mnie. Dotknął dłonią mój policzek i już chciał mnie pocałować, gdy lekko się od niego odsunęłam. Zobaczyłam jego zdziwioną minę.
-Dallas, nie to miałam zamiar ci powiedzieć. Chciałam wyznać tobie, że nic do ciebie nie czuje - powiedziałam cicho, nie patrząc mu w oczy. Ale kątem oka widziałam jak jego uśmiech powoli znika - Zakochałam się w Austinie i nie mogę z tobą być, bo to nie byłoby uczciwe - powiedziałam patrząc na niego. Zauważyłam wściekłość na jego twarzy. Odwrócił się na chwile ode mnie i niebezpiecznie zacisnął pięści. Nagle odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie złowrogo.
-Bawiłaś się ze mną! - krzyknął - Wykorzystałaś moje uczucia, aby wypełnić swoją pustke!
-Co? Nie! Nie prawda. Ty mi się podobasz i byłam po prostu zagubiona w swoich uczuciach, ale teraz już wiem czego chce. I niestety, ale to nie jesteś ty - powiedziałam ze smutkiem i już miałam odejść, gdy brunet złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziesz? Gdzie uciekasz? - spytał ciągle mnie trzymając.
-Puść mnie! - wyrwałam mu rękę przerażona - Na prawdę mi przykro, że cię zraniłam, ale nie chciałam tego zrobić! - krzyknęłam i łzy popłynęły mi z oczu - Wybacz mi, ale nigdy z tobą nie będę - powiedziałam ze smutkiem. Widziałam jego twarz- przepełnioną bólem i złością.
Nie mogłam patrzeć jak cierpi, dlatego odwróciłam się i czym prędzej odbiegłam. Ni stąd ni zowąd zaczął padał mały ciepły deszcz, dlatego nie usłyszałam ostatniego zdania, które wypowiedział brunet:
-Nie będziesz ze mną? To się jeszcze okaże...
* * * * *
Mokra siedziałam skulona pod drzewem. Było to moje jedyne schronienie przed deszczem, które z każdą minutą stawał się co raz większy. Czułam się okropnie. Zraniłam na prawdę porządnego chłopaka, który rzeczywiście się zaangażował. Zabrał mnie do drogiej restauracji i patrzył na mnie jak w obrazek. Dlatego było mi tak przykro, jemu na prawdę na mnie zależało. Patrzyłam przed siebie rozmyślając nad całą tą sytuacją i niezauważając, że ktoś do mnie biegł.
-Ally! Tu jesteś! - zawołał blondyn podbiegając do mnie.
-Austin? - ze zdziwieniem podniosłam głowę - Co ty tu robisz?
-Musiałem cię zobaczyć - stanął przede mną. Był cały przemoczony - Przyszedłem, bo chciałem cię przeproscić za wczoraj - spojrzałam mu głęboko w oczy czekając co chce mi powiedzieć - Zachowałem się niedojrzale. Na prawdę nie chciałem zniszczyć ci twojej pierwszej randki. Bardzo mi przykro, że tak wyszło. Nie dziwie się, że masz do mnie żal i jesteś wściekła - mówił zdyszany ciągle na mnie patrząc -Wybacz mi, proszę.
Spojrzałam na niego. Jego usta były lekko otwarte, gdyż ciągle ciężko oddychał po bieganiu. Jego mokre włosy opadały mu na twarz, a oczy były szeroko otwarte w oczekiwaniu na odpowiedź. Uśmiechnęłam się lekko do niego i powiedziałam:
-Oczywiście, że ci wybacze - na te słowa blondyn odetchnął z ulgą, uśmiechnął się do mnie i przytulił. Staliśmy tak moment po prostu delektując się tą chwilą. Czułam jak jego ramiona mnie czule otulają, a krople deszczu lekko muskają moją skórę.
-Ally -odsunął się ode mnie troche - Wiem, że to nie moja sprawa, ale pogodziłaś się już z Dallasem? - słysząc to imię nagle posmutniałam.
-Tak jakby -mówiąc to poczułam na sobie wyczekujący wzrok - Przeprosił mnie, a ja mu wybaczyłam, ale potem ja sprawiłam, że było mu przykro.
-Jak to? - spytał zdezorientowany. Oparłam się o drzewo i westchnęłam.
-Po prostu powiedziałam mu, że nic do niego nie czuje i, że nie chce z nim być - spuściłam wzrok i patrzyłam na moje buty.
-Na prawdę?
-Tak. I nie był za bardzo szczęśliwy... - powiedziałam cicho, a Austin objął mnie ramieniem. - A jak tam u Kiry? - spytałam próbując zmienić temat.
-Nie wiem - spojrzałam na niego nierozumiejąc o co mu chodzi. Blondyn westchnął - Zerwała ze mną. Wczoraj.
-Jak to? Dlaczego? - spytałam przejęta.
-Bo ja także nic do niej nie czułem - nagle stanął tuż przede mną - Ale chyba dobrze się stało, bo dzięki temu coś zrozumiałem - spojrzał głęboko w moje oczy i uśmiechnął się do mnie lekko.
-Mianowicie? - odwzajemniłam gest.
-A mianowicie to, że czuje coś do kogoś innego - w tym momencie delikatnie dotknął dłonią mój policzek i przybliżył się do mnie. Nasze ciała i czoła lekko się stykały. Zamknęłam oczy, gdy usta Austina musneły moje. Poczułam jego smak. Zanurzyłam dłoń w jego mokrych włosach, a on objął mnie ramieniem. To było wspaniałe poczuć jego bliskość. W końcu przestaliśmy się całować. Popatrzyłam na niego, a on na mnie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i przygryzłam wargę. Czułam ciepłe powietrze wydobywajace się z jego ust, gdy wyszeptał do mojego ucha dwa słowa:
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam uradowana i wtuliłam się w niego.
Oboje byliśmy szczęśliwi, lecz nieświadomi, że kilka metrów dalej stał znajomy nam brunet, który patrzył na nas złowrogo i zastanawiał się jak skutecznie się na nas zemścić...
-----------------
Heeej ! ! ! :) obiecałam, że wstawie dziś rozdział, więc wstawiam :* wybaczcie, że tak późno, ale dzisiaj pisałam 4/5 tego rozdziału i to trochę mi zajęło, a w między czasie musiałam zrobić wiele innych rzeczy... w każdym razie jeżeli znajdziecie jakieś błędy to wybaczcie, ale nie miałam już siły dokładnie tego sprawdzać. I wiem, że w tym poście jest baaardzo dużo dialogów a mało opisów, ale jakoś tak wyszło :)
Dobranoc! :*
xoxo